wtorek, 28 maja 2013

First of all.

Musiałam dzisiaj wyjść wcześniej, te humory były nie do zniesienia. Dlaczego on to ciągle robi? Co ja mu zrobiłam? Kolejny dzień męczącej pracy, którąś kiedyś uwielbiałam dobiegał końca. Ja go jeszcze skróciłam po prostu wychodząc bez pytania. Miałam głęboko w poważaniu jak Rob zareaguje. Nie cierpiałam go na tyle żeby oglądać jego twarz jeszcze teraz. Wiedziałam tylko, że w domu czeka na mnie mój kot, a ja będę mogła wyłożyć się na mojej kanapie i znów pogrążyć się w inną rzeczywistość ulubionej książki. 
Po męczącej drodze zaparkowałam na małym podjeździe przed domem i jak najszybciej weszłam do środka  trzaskając za sobą drzwiami. Z uśmiechem poszłam do kuchni, zapaliłam światło i wydałam z siebie okrzyk szoku.
- Co ty tu do cholery robisz?! - Odezwałam się do chłopaka siedzącego na jednym z krzeseł przy wysepce na środku kuchni. - Chcesz żebym zawału dostała? - Burzyłam się nadal, jednak podeszłam do przyjaciela i mocno go uściskałam. 
- Cześć mała, nie chciałem cię wystraszyć. - Odpowiedział obejmując mnie swoimi silnymi ramionami, tak dobrze znanymi mi jeszcze z liceum. - Pomyślałem, że zrobię ci niespodziankę. 
- Och, właściwie przyda mi się rozrywka. Jestem totalnie zniechęcona dzisiejszym dniem. Kiedyś Robert wykończy mnie psychicznie. - Narzekałam ciągle mówiąc do jego szyi. Jak zawsze jego przyjemny zapach dobrze działał na moje zmysły. W końcu odsunęłam się od niego i zaczęłam nalewać sobie soku. Po chwili wypiłam całą szklankę jednym duszkiem i z hukiem odstawiłam ją na blat. Naszła mnie nagle jedna myśl. 
- Liam, jak ty tu wszedłeś? - Z uniesionymi brwiami spojrzałam w jego ciemne oczy. On lekko zawstydzony spuścił wzrok. Uwielbiałam jego nieco chłopięce rysy. Od razu pojawiał się uśmiech na twarzy. Ja jednak z twardą miną wpatrywałam się w niego oczekując odpowiedzi.
- Bo kiedyś zostawiłaś u mnie klucze prawda? No i postanowiłem zrobić sobie kopię żeby w razie potrzeby tutaj wejść. Nigdy nie wiesz kiedy będę musiał uratować ci tyłek, prawda? - Aż mi się oczy zaszkliły. W ogóle na niego nie byłam zła, a serce rozrosło się automatycznie. On był na prawdę kochany, odkąd się znamy ratował mi tyłek. Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam go ponownie. Nie mówiłam nic, on dobrze wiedział jak wdzięczna mu jestem. Usiadłam na jego kolanach ciągle się w niego wtulając.
- Chyba ostatnio trochę poćwiczyłeś, co? - Rzuciłam chwytając jego twardy biceps. Naprawdę robił się z niego przystojny facet. 

1 komentarz:

  1. Anonimowy12:17 AM

    Zapowiada się ŚWIETNIE!!!! :D (@mrs_zdanger)

    OdpowiedzUsuń

czytasz = komentujesz
Będę wdzięczna za każde słowo, czy to krytyczne czy to pozytywne. :)