Do: Liam
Kiedy do mnie wpadniesz? Stęskniłam się trochę. xx
Kiedy do mnie wpadniesz? Stęskniłam się trochę. xx
Wyślij.
To prawda. Od kilku dni nawet słowa nie zamieniliśmy. Zaczęło mi brakować jego nadopiekuńczości, tego jak ze mną rozmawia i ogólnie brakowało mi Liam'a. Przynajmniej on nie stroił fochów nie wyjaśniając o co chodzi. A jeśli chodzi o Niall'a, to akurat od niego nie spodziewam się ani SMSa, ani telefonu, a tym bardziej odwiedzin. Zirytował mnie swoją bezczelnością. Tylko jak to się stało? Co wywołało u niego taką zmianę? To trochę tak jakby ktoś go podmienił. A może... nie, na pewno nie. Nie mógłby udawać tak długo. Przez tyle lat ani razu nie widziałam go w takim stanie. I raczej nie chciałabym zobaczyć tego ponownie. To on jest moim słońcem, które rozświetla mi twarz, kiedy są na niej najciemniejsze chmury. Zawsze potrafi mnie rozbawić do łez, najpierw posłucha żali, a później zaczyna opowiadać niestworzone historie, po to żebym zapomniała o smutku. Taki właśnie jest Niall. Albo był.
Z małą pomocą Dominic wykąpałam się i przebrałam, ale śniadanie postanowiłam zrobić sama. Umęczyłam się jak cholera, ale było warto. Nie chciałam żebym była traktowana ulgowo, bo tego nie lubiłam. W ogóle nie cierpiałam, kiedy muszę siedzieć z założonymi rękoma i nic nie robić "bo wyszłaś ze szpitala i potrzebujesz pomocy". Już od dawna byłam samodzielna i teraz też sobie poradzę. Może moje nogi nie były do końca sprawne, ale nawet dr. Tomlinson powiedział (oczywiście w zgryźliwy, jak na niego przystało sposób), że trzeba ćwiczyć, bo się do końca rozleniwię i cały czas będę musiała chodzić o kulach. Dlatego postanowiłam wykorzystywać przyjaciółkę tylko wtedy kiedy może mi się coś stać albo wiedziałam, że nie dam rady, ale i tego próbowałam unikać. Nie raz już blondynka mnie ganiła, że chyba bardzo chce wrócić do szpitala próbując kombinować. A ja po prostu nie chciałam być traktowana jak niedołężna. To wszystko.
- Smacznego. - Powiedziałam z uśmiechem stawiając talerz na stole przed przyjaciółką. Tak się wycwaniłam, że przytachałam sobie do kuchni krzesło na kółkach, którym mogłam się poruszać po całym pomieszczeniu. Nie jest ono wielkie, co tylko ułatwiało mi zadanie. Dziękowałam Bogu za to, że szafki nie są za wysokie, więc mogę bez problemu siedząc operować na blatach.
- Omlety! - Wypaliła z entuzjazmem przyjaciółka i natychmiast zabrała się za konsumpcje. Roześmiałam się na ten widok, przyłączając się do dziewczyny i przez chwile byłyśmy pogrążone w delektowaniu się śniadaniem.
- Twoja mama pojechała? Bo nawet nie słyszałam jak ktoś wychodził.
- Tak, obudziła mnie, jak obiecała. - Odparłam między kęsami. - Kazała mi was ucałować od niej. - Przyłożyłam sobie dłoń do ust, zostawiając na niej całusa i klepnęłam delikatnie Dominic w policzek "pozostawiając" na nim pocałunek. Blondynka tylko wyszczerzyła się szeroko i kiwnęła głową przeżuwając posiłek.
- Muszę dzisiaj zadzwonić do tego rehabilitanta. Podali mi na odchodnym wizytówkę i byłam naprawdę wdzięczna, bo nie pomyślałam nigdy, że 'ćwiczenia' mogę robić w domu. On, czy ona przyjedzie tutaj i będzie ze mną przez godzinę ćwiczyć. - Uniosłam kącik ust. Nie obyło się bez diabelskiego uśmieszku przyjaciółki.
- Hm, może ci podeślą takie ciasteczko i na rehabilitacji się nie skończy. - Zasugerowała puszczając mi oczko.
- Przestań, jeszcze mi brakuje jakiegoś zboczeńca, które będzie mnie obmacywał zamiast ćwiczyć. Wolę kobietę. - Wzruszyłam ramionami. Nie potrzebowałam więcej przygód z facetami, już i tak mam tą trójkę na głowie. Co za dużo, to nie zdrowo.
- Tak tylko spekuluję. - Wytknęła mi język. Sama by pewnie poderwała mojego 'trenera' jakby mogła. Ona zawsze wykorzystuje okazję żeby trochę poflirtować.
Przełknęłam ostatni kawałek omleta i "podjechałam" do zlewu wkładając tam brudne talerze. Usłyszałam prosty dźwięk SMSa i wysunęłam telefon z kieszeni dresowej bluzy.
Od: Liam
Myślałem dzisiaj o tym. Przyjadę jak tylko skończę pomagać Niall'owi. xx
Uniosłam wysoko kącik ust próbując bezskutecznie ukryć radość jaką wywołała ta krótka wiadomość. W końcu zobaczę Liam'a. Miałam ogromną ochotę po prostu przytulić się do niego i spędzić z nim cały dzień. Pośmiać się, porozmawiać. Tylko co on robił z Niall'em...? Niall. Powrócił wczorajszy wieczór. A co jeśli z nim przyjedzie? Nie chcę znów wywołać czegoś podobnego.
Po rozkosznym śniadaniu Dominic musiała wyjść do pracy, a mnie pozostawiła sama z myślami. Chcąc się czymś zająć zdzwoniłam na podany numer do ośrodka rehabilitacyjnego.
- Ośrodek "T-med" słucham? - Odezwała się po drugiej stronie kobieta.
- Witam, chciałabym zapytać się o prywatną rehabilitację, polecono mi ją ze szpitala św. Melchiora. Miałam wypadek i zalecono mi bym wykupiła kilka sesji żeby móc zacząć normalnie chodzić.
- Mhm, rozumiem, więc proszę podać mi pani dane, abym mogła wypełnić formularz. - Poprosiła sekretarka, a po kilku minutach wymieniania informacji przełączyła mnie na kolejną linię, do mojego przyszłego rehabilitanta (niestety, to facet).
- Dr. Tomlinson, w czym mogę pomóc? - Chyba się przesłyszałam, naprawdę po wypadku mam problemy ze słuchem. Bardzo dziękuję, kimkolwiek, jesteś tam na górze za ten 'miły' zbieg okoliczności. Serce zaczęło mi mocno bić, a ja przez chwilę oniemiała po prostu słuchałam oddech własny i Louisa.
- Dzień... dzień dobry. Chciałabym zacząć rehabilitacje. - Powiedziałam nawet opanowanym głosem, ale po chwili zorientowałam się jak idiotycznie musiało to zabrzmieć.
- Domyślam się. - Krótkie zaśmianie. Od razu przypomniałam sobie jakie to jest irytujące. - Czy ma pani opłacone ubezpieczenie? Ono pomoże w połowicznym pokryciu kosztów. Wszystkie sesje, trwające 90 minut, będą odbywać się trzy razy w tygodniu bez weekendów. Godziny może pani wyznaczyć sama w granicach od 8 rano do 19 wieczorem. Wizyty można umówić na różne pory, pod warunkiem że będą one odbywać się w tym samym czasie przez tydzień. Całość potrwa przez miesiąc, no chyba, że nie da to pożądanych efektów albo może zakończyć się wcześniej, jeśli efekty pojawią się po kilku sesjach. Czy wszystko jasne?
- Rozumiem, że pan będzie je prowadził? - Zapytałam retorycznie, modląc się, że a może jednak, on tylko jest jakimś informatorem.
- Jak najbardziej, mam nadzieję, że moje starania nie pójdą na marne. To jak? Umawiamy się na jutro? - Zabrzmiał formalnie, z sympatią w głosie. Albo grał albo jeszcze mnie nie poznał. Usłyszałam w tle jak dziękuję komuś.
- Tak, jak najbardziej mi pasuje.
- W takim razie, panno... Page? Page Dunst? - Cisza. - Jutro, na którą?
- Między 11, a 12:30. - Głos mi zadrżał. Już wiedział kim jestem i wiedział gdzie mieszkam i to on będzie moim przyszłym katem, bo nie wyobrażam sobie, żeby zajęcia z takim dziwnym człowiekiem były czymś przyjemnym.
- Oczywiście, do zobaczenia Page. - Sarkazm? Czy może kpina? Wiem tylko, że dostrzegając kim jestem zmienił od razu swój ton i on mi się nie podobał.
- Do widzenia doktorze. - Rozłącz i dzięki Bogu.
Czemu ja? Pytam się? Skąd on się wytrzasnął w tej przychodni?
Puk, puk, dryń, dryń. Kogo tu niesie? Pokulałam do drzwi i siląc się nieco z kluczem włożonym w zamek, w końcu usłyszałam kliknięcie i powoli je otworzyłam.
- Liam! - Uśmiechnęłam się szeroko i gdyby tylko przyjaciel wszedł zamykając za sobą drewnianą płytę od razu zarzuciłam mu ręce na szyję. Nie mogłam być na niego zła, nie mogłam się obrażać. Mimo, że pojawiła się jakaś luka, nadal był Liam'em. - Stęskniłam się za tobą, tak cholernie. - Westchnęłam w jego ramię ciągle tuląc chłopaka. Poczułam jak jego klatka się przyjemnie trzęsie, a w uszach zabrzmiał znajomy niski śmiech.
- Cześć mała. - Pocałował moje włosy. Delikatnie mnie puścił, żeby za chwilę objąć jego silnym ramieniem moją talie i poprowadził mnie tak do salonu. Usiedliśmy razem na kanapie, a ja rozłożyłam się wygodnie w poduszkach.
- Co robiłeś z Niall'em? - Zapytałam od niechcenia, ale w środku bardzo mnie interesowało. Liam studiował inżynierię, a pracował jako sprzedawca w salonie Mini Cooper'a. Całkiem przyjemna praca, chociaż nudna. Mimo, że sporo klientów tam zagląda, a głównie to są bogate osobowości, to i tak za wiele się tam nie dzieję. Jedyne co go trzymało w tym miejscu, to zarobki, którymi pogardzić nie mógł.
- Poprosił mnie żebym poszedł z nim na spotkanie. Już dawno poznałem się z ludźmi ze studia, a oni chcieli żeby Niall napisał kilka piosenek do albumu jakiejś mało znanego piosenkarza. Na początku bał się zgodzić, ale ja stwierdziłem, że to świetna okazja i musiałem go jakoś przekonać. On tylko stwierdził, że nie ma talentu, ale może na próbę coś napisać. Ogólnie zrobił się jakiś markotny i poddenerwowany. - Przełknęłam głośno ślinę czując ciepło na polikach. Pewnie to sobie uroiłam, ale miałam wrażenie, że to moja wina. Widocznie nie zdradził Liam'owi co wydarzyło się wczoraj. Może i dobrze?
- A w ogóle, to wczoraj spotkałem Josh'a. Ten też coś dziwnie się zachowuje. Chociaż mówił mi, że kogoś poznał. Chyba jest zazdrosny o Dominic, zobaczył ten cały artykuł i chce jej się odgryźć albo coś. Nie wiem. ale pochwalił się, że ma randkę. Pewnie i tak skończy z nią w łóżku i na drugi dzień zapomni. On kocha Dominic, a przynajmniej mu na niej bardzo zależy. - Podsumował z dziwną miną przyjaciel. To chyba było wiadome, że tą dwójkę coś łączy. Mało mnie to dziwiło. Oni obydwoje byli siebie warci. I tyle.
- Liam, muszę ci coś powiedzieć. - Sama siebie zaskoczyłam, że akurat teraz pomyślałam o Jerremim. Ale chociaż z nim chce być szczera. On mi powiedział swój sekret i ja też. - Dwa dni temu odezwał się do mnie Jerremy. Wczoraj z nim rozmawiałam przez telefon i chciał się ze mną spotkać. - Wstrzymałam oddech czekając na jego reakcje. Cień wściekłości przeszedł przez jego spojrzenie, ale jakoś się powstrzymał. Po prostu wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie swoimi ciepłymi tęczówkami.
- Więc? Chcesz się z nim spotkać? - Zapytał z obawą w głosie.
- Nie chcę, ale z drugiej strony chce mu powiedzieć jakim jest dupkiem i że okazał się tchórzem zostawiając mi jakiś zwykły list.
- To fakt. W takim razie, może lepiej jak ty to tym razem zakończysz? Powinien wiedzieć, że z tobą się nie zadziera. - Zaśmiał się szturchając mnie łokciem. OK, zaskoczył mnie. Bardzo mnie zaskoczył swoją reakcją. Nie był zły, nie zmienił tonu, nie chciał wychodzić. Po prostu doradził mi jak przyjaciel.
- Mogę cię zawieść, jeśli chcesz. - Dodał z uśmiechem. - Zawsze dodam ci jakiejś otuchy. - Wzruszył ramionami. Ja tylko mocno objęłam go w pasie rękoma i znów wtuliłam się w całkiem pokaźny tors. Pachniał jak zwykle, perfumami, które sprawiały że czułam się bezpieczna. Były inne niż Jerremiego, tak samo jak inne jest uczucie do Liam'a. Wzięłam BlackBerrego do ręki i wyszukałam ostatnie połączenie.
Do: Jerremy
Masz jutro, po południu czas?
Wyślij. Z biciem serca patrzyłam jak mała ikonka przy chmurce zmienia się na ptaszek, który oznaczał wysłanie wiadomości.
Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewałam.
Od: Jerremy
Jasne. 15 w Meinsub?
Matko, Meinsub? Przecież to wszystko takie drogie jest. No nic, mam w nosie, najwyżej tylko kawę sobie zamówię. Wolałabym Stabucksa, czy coś w ten deseń.
Do: Jerremy
OK.
Od: Jerremy
Mogę po ciebie przyjechać, jeśli chcesz. x
Przestań idioto! Nie wysyłaj takich durnych znaczków, które tylko wzbudzają TAKIE reakcje.
Do: Jerremy
Nie, poradzę sobie, dziękuję. Do zobaczenia jutro. :)
- Załatwione. - Odezwałam się do Liam'a, który wpatrywał się w mój telefon, śledząc razem ze mną tą wymianę SMSów. Trochę to nawet zabawne było. Jakby dwie dziewczyny siedziały i czekały z niecierpliwością, na kolejną wiadomość od Pana Idealnego, a potem będą skakać z radości, że odpisał. Chciałabym wrócić do tych czasów. Mi tylko pozostało westchnąć i sprzątać bałagan, który nawet nie jest mój.
______
Z małą pomocą Dominic wykąpałam się i przebrałam, ale śniadanie postanowiłam zrobić sama. Umęczyłam się jak cholera, ale było warto. Nie chciałam żebym była traktowana ulgowo, bo tego nie lubiłam. W ogóle nie cierpiałam, kiedy muszę siedzieć z założonymi rękoma i nic nie robić "bo wyszłaś ze szpitala i potrzebujesz pomocy". Już od dawna byłam samodzielna i teraz też sobie poradzę. Może moje nogi nie były do końca sprawne, ale nawet dr. Tomlinson powiedział (oczywiście w zgryźliwy, jak na niego przystało sposób), że trzeba ćwiczyć, bo się do końca rozleniwię i cały czas będę musiała chodzić o kulach. Dlatego postanowiłam wykorzystywać przyjaciółkę tylko wtedy kiedy może mi się coś stać albo wiedziałam, że nie dam rady, ale i tego próbowałam unikać. Nie raz już blondynka mnie ganiła, że chyba bardzo chce wrócić do szpitala próbując kombinować. A ja po prostu nie chciałam być traktowana jak niedołężna. To wszystko.
- Smacznego. - Powiedziałam z uśmiechem stawiając talerz na stole przed przyjaciółką. Tak się wycwaniłam, że przytachałam sobie do kuchni krzesło na kółkach, którym mogłam się poruszać po całym pomieszczeniu. Nie jest ono wielkie, co tylko ułatwiało mi zadanie. Dziękowałam Bogu za to, że szafki nie są za wysokie, więc mogę bez problemu siedząc operować na blatach.
- Omlety! - Wypaliła z entuzjazmem przyjaciółka i natychmiast zabrała się za konsumpcje. Roześmiałam się na ten widok, przyłączając się do dziewczyny i przez chwile byłyśmy pogrążone w delektowaniu się śniadaniem.
- Twoja mama pojechała? Bo nawet nie słyszałam jak ktoś wychodził.
- Tak, obudziła mnie, jak obiecała. - Odparłam między kęsami. - Kazała mi was ucałować od niej. - Przyłożyłam sobie dłoń do ust, zostawiając na niej całusa i klepnęłam delikatnie Dominic w policzek "pozostawiając" na nim pocałunek. Blondynka tylko wyszczerzyła się szeroko i kiwnęła głową przeżuwając posiłek.
- Muszę dzisiaj zadzwonić do tego rehabilitanta. Podali mi na odchodnym wizytówkę i byłam naprawdę wdzięczna, bo nie pomyślałam nigdy, że 'ćwiczenia' mogę robić w domu. On, czy ona przyjedzie tutaj i będzie ze mną przez godzinę ćwiczyć. - Uniosłam kącik ust. Nie obyło się bez diabelskiego uśmieszku przyjaciółki.
- Hm, może ci podeślą takie ciasteczko i na rehabilitacji się nie skończy. - Zasugerowała puszczając mi oczko.
- Przestań, jeszcze mi brakuje jakiegoś zboczeńca, które będzie mnie obmacywał zamiast ćwiczyć. Wolę kobietę. - Wzruszyłam ramionami. Nie potrzebowałam więcej przygód z facetami, już i tak mam tą trójkę na głowie. Co za dużo, to nie zdrowo.
- Tak tylko spekuluję. - Wytknęła mi język. Sama by pewnie poderwała mojego 'trenera' jakby mogła. Ona zawsze wykorzystuje okazję żeby trochę poflirtować.
Przełknęłam ostatni kawałek omleta i "podjechałam" do zlewu wkładając tam brudne talerze. Usłyszałam prosty dźwięk SMSa i wysunęłam telefon z kieszeni dresowej bluzy.
Od: Liam
Myślałem dzisiaj o tym. Przyjadę jak tylko skończę pomagać Niall'owi. xx
Uniosłam wysoko kącik ust próbując bezskutecznie ukryć radość jaką wywołała ta krótka wiadomość. W końcu zobaczę Liam'a. Miałam ogromną ochotę po prostu przytulić się do niego i spędzić z nim cały dzień. Pośmiać się, porozmawiać. Tylko co on robił z Niall'em...? Niall. Powrócił wczorajszy wieczór. A co jeśli z nim przyjedzie? Nie chcę znów wywołać czegoś podobnego.
Po rozkosznym śniadaniu Dominic musiała wyjść do pracy, a mnie pozostawiła sama z myślami. Chcąc się czymś zająć zdzwoniłam na podany numer do ośrodka rehabilitacyjnego.
- Ośrodek "T-med" słucham? - Odezwała się po drugiej stronie kobieta.
- Witam, chciałabym zapytać się o prywatną rehabilitację, polecono mi ją ze szpitala św. Melchiora. Miałam wypadek i zalecono mi bym wykupiła kilka sesji żeby móc zacząć normalnie chodzić.
- Mhm, rozumiem, więc proszę podać mi pani dane, abym mogła wypełnić formularz. - Poprosiła sekretarka, a po kilku minutach wymieniania informacji przełączyła mnie na kolejną linię, do mojego przyszłego rehabilitanta (niestety, to facet).
- Dr. Tomlinson, w czym mogę pomóc? - Chyba się przesłyszałam, naprawdę po wypadku mam problemy ze słuchem. Bardzo dziękuję, kimkolwiek, jesteś tam na górze za ten 'miły' zbieg okoliczności. Serce zaczęło mi mocno bić, a ja przez chwilę oniemiała po prostu słuchałam oddech własny i Louisa.
- Dzień... dzień dobry. Chciałabym zacząć rehabilitacje. - Powiedziałam nawet opanowanym głosem, ale po chwili zorientowałam się jak idiotycznie musiało to zabrzmieć.
- Domyślam się. - Krótkie zaśmianie. Od razu przypomniałam sobie jakie to jest irytujące. - Czy ma pani opłacone ubezpieczenie? Ono pomoże w połowicznym pokryciu kosztów. Wszystkie sesje, trwające 90 minut, będą odbywać się trzy razy w tygodniu bez weekendów. Godziny może pani wyznaczyć sama w granicach od 8 rano do 19 wieczorem. Wizyty można umówić na różne pory, pod warunkiem że będą one odbywać się w tym samym czasie przez tydzień. Całość potrwa przez miesiąc, no chyba, że nie da to pożądanych efektów albo może zakończyć się wcześniej, jeśli efekty pojawią się po kilku sesjach. Czy wszystko jasne?
- Rozumiem, że pan będzie je prowadził? - Zapytałam retorycznie, modląc się, że a może jednak, on tylko jest jakimś informatorem.
- Jak najbardziej, mam nadzieję, że moje starania nie pójdą na marne. To jak? Umawiamy się na jutro? - Zabrzmiał formalnie, z sympatią w głosie. Albo grał albo jeszcze mnie nie poznał. Usłyszałam w tle jak dziękuję komuś.
- Tak, jak najbardziej mi pasuje.
- W takim razie, panno... Page? Page Dunst? - Cisza. - Jutro, na którą?
- Między 11, a 12:30. - Głos mi zadrżał. Już wiedział kim jestem i wiedział gdzie mieszkam i to on będzie moim przyszłym katem, bo nie wyobrażam sobie, żeby zajęcia z takim dziwnym człowiekiem były czymś przyjemnym.
- Oczywiście, do zobaczenia Page. - Sarkazm? Czy może kpina? Wiem tylko, że dostrzegając kim jestem zmienił od razu swój ton i on mi się nie podobał.
- Do widzenia doktorze. - Rozłącz i dzięki Bogu.
Czemu ja? Pytam się? Skąd on się wytrzasnął w tej przychodni?
Puk, puk, dryń, dryń. Kogo tu niesie? Pokulałam do drzwi i siląc się nieco z kluczem włożonym w zamek, w końcu usłyszałam kliknięcie i powoli je otworzyłam.
- Liam! - Uśmiechnęłam się szeroko i gdyby tylko przyjaciel wszedł zamykając za sobą drewnianą płytę od razu zarzuciłam mu ręce na szyję. Nie mogłam być na niego zła, nie mogłam się obrażać. Mimo, że pojawiła się jakaś luka, nadal był Liam'em. - Stęskniłam się za tobą, tak cholernie. - Westchnęłam w jego ramię ciągle tuląc chłopaka. Poczułam jak jego klatka się przyjemnie trzęsie, a w uszach zabrzmiał znajomy niski śmiech.
- Cześć mała. - Pocałował moje włosy. Delikatnie mnie puścił, żeby za chwilę objąć jego silnym ramieniem moją talie i poprowadził mnie tak do salonu. Usiedliśmy razem na kanapie, a ja rozłożyłam się wygodnie w poduszkach.
- Co robiłeś z Niall'em? - Zapytałam od niechcenia, ale w środku bardzo mnie interesowało. Liam studiował inżynierię, a pracował jako sprzedawca w salonie Mini Cooper'a. Całkiem przyjemna praca, chociaż nudna. Mimo, że sporo klientów tam zagląda, a głównie to są bogate osobowości, to i tak za wiele się tam nie dzieję. Jedyne co go trzymało w tym miejscu, to zarobki, którymi pogardzić nie mógł.
- Poprosił mnie żebym poszedł z nim na spotkanie. Już dawno poznałem się z ludźmi ze studia, a oni chcieli żeby Niall napisał kilka piosenek do albumu jakiejś mało znanego piosenkarza. Na początku bał się zgodzić, ale ja stwierdziłem, że to świetna okazja i musiałem go jakoś przekonać. On tylko stwierdził, że nie ma talentu, ale może na próbę coś napisać. Ogólnie zrobił się jakiś markotny i poddenerwowany. - Przełknęłam głośno ślinę czując ciepło na polikach. Pewnie to sobie uroiłam, ale miałam wrażenie, że to moja wina. Widocznie nie zdradził Liam'owi co wydarzyło się wczoraj. Może i dobrze?
- A w ogóle, to wczoraj spotkałem Josh'a. Ten też coś dziwnie się zachowuje. Chociaż mówił mi, że kogoś poznał. Chyba jest zazdrosny o Dominic, zobaczył ten cały artykuł i chce jej się odgryźć albo coś. Nie wiem. ale pochwalił się, że ma randkę. Pewnie i tak skończy z nią w łóżku i na drugi dzień zapomni. On kocha Dominic, a przynajmniej mu na niej bardzo zależy. - Podsumował z dziwną miną przyjaciel. To chyba było wiadome, że tą dwójkę coś łączy. Mało mnie to dziwiło. Oni obydwoje byli siebie warci. I tyle.
- Liam, muszę ci coś powiedzieć. - Sama siebie zaskoczyłam, że akurat teraz pomyślałam o Jerremim. Ale chociaż z nim chce być szczera. On mi powiedział swój sekret i ja też. - Dwa dni temu odezwał się do mnie Jerremy. Wczoraj z nim rozmawiałam przez telefon i chciał się ze mną spotkać. - Wstrzymałam oddech czekając na jego reakcje. Cień wściekłości przeszedł przez jego spojrzenie, ale jakoś się powstrzymał. Po prostu wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie swoimi ciepłymi tęczówkami.
- Więc? Chcesz się z nim spotkać? - Zapytał z obawą w głosie.
- Nie chcę, ale z drugiej strony chce mu powiedzieć jakim jest dupkiem i że okazał się tchórzem zostawiając mi jakiś zwykły list.
- To fakt. W takim razie, może lepiej jak ty to tym razem zakończysz? Powinien wiedzieć, że z tobą się nie zadziera. - Zaśmiał się szturchając mnie łokciem. OK, zaskoczył mnie. Bardzo mnie zaskoczył swoją reakcją. Nie był zły, nie zmienił tonu, nie chciał wychodzić. Po prostu doradził mi jak przyjaciel.
- Mogę cię zawieść, jeśli chcesz. - Dodał z uśmiechem. - Zawsze dodam ci jakiejś otuchy. - Wzruszył ramionami. Ja tylko mocno objęłam go w pasie rękoma i znów wtuliłam się w całkiem pokaźny tors. Pachniał jak zwykle, perfumami, które sprawiały że czułam się bezpieczna. Były inne niż Jerremiego, tak samo jak inne jest uczucie do Liam'a. Wzięłam BlackBerrego do ręki i wyszukałam ostatnie połączenie.
Do: Jerremy
Masz jutro, po południu czas?
Wyślij. Z biciem serca patrzyłam jak mała ikonka przy chmurce zmienia się na ptaszek, który oznaczał wysłanie wiadomości.
Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewałam.
Od: Jerremy
Jasne. 15 w Meinsub?
Matko, Meinsub? Przecież to wszystko takie drogie jest. No nic, mam w nosie, najwyżej tylko kawę sobie zamówię. Wolałabym Stabucksa, czy coś w ten deseń.
Do: Jerremy
OK.
Od: Jerremy
Mogę po ciebie przyjechać, jeśli chcesz. x
Przestań idioto! Nie wysyłaj takich durnych znaczków, które tylko wzbudzają TAKIE reakcje.
Do: Jerremy
Nie, poradzę sobie, dziękuję. Do zobaczenia jutro. :)
- Załatwione. - Odezwałam się do Liam'a, który wpatrywał się w mój telefon, śledząc razem ze mną tą wymianę SMSów. Trochę to nawet zabawne było. Jakby dwie dziewczyny siedziały i czekały z niecierpliwością, na kolejną wiadomość od Pana Idealnego, a potem będą skakać z radości, że odpisał. Chciałabym wrócić do tych czasów. Mi tylko pozostało westchnąć i sprzątać bałagan, który nawet nie jest mój.
______
czytasz=komentujesz
Jest 10 rozdziałów i DZIĘKUJĘ za tyle wyświetleń. Może to nie jest szczyt moich możliwości, ale chciałam wam umilić trochę niedzielę i oto jest. ;)
Jeśli się zawiedliście: piszcie, żalcie się.
Boże, Twoje opowiadanie coraz bardziej mnie wciąga, naprawdę. Ciągle nie wiem, z kim ostatecznie Page i to mnie strasznie jara :D Osobiście preferowałabym Tomlinsona, ale Liamem też nie pogardzę :p Po prostu lubię takie akcje "od nienawiści do miłości" :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Niall ostatecznie odezwie się do Page i wyjaśni sytuację, bo trochę mnie irytuje swoim zachowaniem, nie powiem, że nie. I wiedziałam, WIEDZIAŁAM, że kiedy zadzwoni zapisać się na rehabilitację, to trafi na Lou :D Już się nie mogę doczekać tych ich szalonych sesyjek :P
Kocham Liama, jest cudownym przyjacielem, sama chciałabym mieć takiego. Mam nadzieję, że Page nie da się znowu temu dupkowi i wykaże więcej zdrowego rozsądku!
Czekam niecierpliwie, wciągnęłaś mnie w tę historię!
kocham niezmiennie xx
O tak mój Louis się tu jeszcze pojawi! hehe xd Już widzę te ich rehabilitacje *.* I jej narzekanie w myślach.. ach!
OdpowiedzUsuńFajnie też, ze chce sobie wszystko wyjaśnić z tym swoim byłym. Jak to załatwi to niech pogada wreszcie z Niallem, bo szkoda mi tego blondyna :D
Ciągle się dziwie, że masz tak mało komentarzy. Ta histria jest ekstra. A Page ma coś w sobie.. Jej postać przykuwa uwagę. Niby jest główna bohaterką i to ona opisuję, a tak naprawdę wiemy o niej tak niewiele.. Lubię takie nutki tajemnicy :D
Aaa Liam.. No ideał! Takiego przyjaciela to każda chciałaby mieć <3
Czekam na kolejny rozdział :**
@Real_Paradiise x
strasznie jestem ciekawa co będzie na tej rehabilitacji :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
GENIALNY !!;D Liam,Lu,Niall,Jerremy ,ma dziewczyna branie haha;D jestem niesamowicie ciekawa jak to się rozegra, czekam z utęsknieniem na następny rozdział i nie przejmuj się mało ilością komentarzy uwierz mi na pewno wkrótce się to zmieni ;*
OdpowiedzUsuńHm.I co ja mam Ci kochana powiedzieć.
OdpowiedzUsuńNawet jeżeli bym chciała się przyczepić to nie mam do czego :D
Mam wrażenie, że Liam od Ciebie a ten z realnego świata nie wiele się od siebie różnią, jeżeli chodzi o charakter.
Czekam na Zayna :DD
Wielką zaletą, o której już Ci pisałam, ale nie zaszkodzi wspomnieć jeszcze raz, jest to, że nie da się przewidzieć co będzie dalej.
Pisz jak najszybciej kolejny rozdział. Chyba, że chcesz mieć spam na gg albo tt :D
Mad luv bejbe <3
@okayyyzayn