Ciągle miałam to dziwne uczucie, które towarzyszy, kiedy jest się zagubionym i nie ma się zielonego pojęcia co dzieje się wokół. Bynajmniej nie wiedziałam co dzieje się z Niall'em i to nie dawało mi spokoju za cholerę. Minął już tydzień, a my nawet słowem się do siebie nie odezwaliśmy. On nie dzwoni, ja się nie narzucam.
- Narzucam? A kim my jesteśmy, nastolatkami? - Prychnęłam siedząc w kanapie przed telewizorem. Właściwie nawet nie wiedziałam co oglądam, po prostu jakieś obrazki przelatywały na płaskim ekranie. Nawet mnie to zbytnio nie obchodziło. Moje myśli krążyły wokół blondyna z niebieskimi oczami, które przez tyle lat były moją ostoją i tak je uwielbiałam. Do tego irlandzki akcent. Wiele dziewczyn zazdrościło mi, że jestem właśnie jego przyjaciółką. Doskonale widziałam jak na nie działał, ale on uparcie twierdził, że żadna mu się nie podoba i jego księżniczka dopiero się pojawi. A może... nie. Nie mógłby być gejem. Przecież, bądź co bądź umawiał się na randki, w klubach tańczył z płcią przeciwną, więc to nie możliwe. Wzruszyłam ramionami wzdychając ciężko.
- Będzie chciał to porozmawia. - Skwitowałam.
Nie minęła godzina jak dzwonek do drzwi rozległ się po moim domu. Zaskoczona pokulałam do drzwi (tak, ciągle mam problemy z chodzeniem, a rehabilitacje nie dają rezultatu), które uchyliłam. Owiało mnie ciepłe, letnie powietrze; na progu stał kurier z małą paczką. Odebrałam przesyłkę i obejrzałam pudełko. Było starannie owinięte i podpisane ręcznie. Kusiło mnie żeby otworzyć, ale z rozczarowaniem stwierdziłam, że to do Dominic. Poszłam do sypialni dziewczyny i położyłam jej prezent na łóżku.
Dosyć leniwie upłynął mi dzień. Właściwie nie robiłam nic produktywnego. Ledwo obiad ugotowałam, ale byłam dziwnie zmęczona. Chyba te rehabilitacje mnie wykańczają, a jeszcze czekają mnie trzy kolejne tygodnie z doktorkiem, wiecznie działającym mi na nerwy i ciągle wrednym. Cóż, między nami była specyficzna atmosfera. Czasem się potrafiliśmy śmiać, ale po chwili skakaliśmy sobie do gardeł. Nigdy nie zrozumiem toku myślenia tego człowieka. Nigdy.
- Jestem! - Usłyszałam z chwilą otwieranych drzwi. Przyjazny głos wywołał uśmiech na ustach i za chwilę 'wyjechałam' z kuchni.
- Cześć, siadaj, zrobiłam spaghetti. - Uniosłam kącik ust i wróciwszy na swoje miejsce zaczęłam przygotowywać przyjaciółce posiłek. Postawiłam pachnący talerz przed blondynką i z satysfakcją patrzyłam jak oblizuję wargi upajając się zapachem potrawy.
- Co jak co, ale gotować to ty umiesz. - Kiwała głową machając widelcem.
- I got it from my momma. - Roześmiałam się nucąc jedną z piosenek Will.I.Am'a , na co przyjaciółka wybuchnęła śmiechem. Nieco zamyślona przyglądałam się Dominic, aż w końcu mi się coś przypomniało.
- Jakaś paczka do ciebie przyszła. Pewnie od Harolda. - Parsknęłam robiąc typowo teatralny gest z akcentem na ostatnie słowa.
- To jest Harry, to, że na wikipedii jest tak napisane, to już nie jego wina. - Wzruszyła ramionami ledwo powstrzymując się od śmiechu. - Ale to. Jest. Harry. - Dodała z zaciśniętymi zębami, poważniejąc. Machnęłam tylko ręką i odjechałam od niej, kierując się do salonu. Po chwili przyjaciółka usadowiła się obok mnie na kanapie.
- Co powiesz na imprezę? Jest sobota, pewnie chłopaki siedzą w domu. To jest: Liam. - Sprostowała szybko. - Może Harry by przyszedł, ostatnio ma sporo wolnego i się nudzi. - Uśmiechnęła się do mnie znacząco. No cóż, czemu nie. Fajnie byłoby spędzić czas razem. Trochę wrócić do poprzedniego życia. Odwzajemniłam gest i pokiwałam energicznie głową.
- Jest za. Tylko trzeba napisać do chłopaków żeby kupili coś po drodze. Ani nie mamy alkoholu, ani przekąsek. W ogóle nic nie mamy.
- OK, coś się pomyśli.
Po godzinie Dominic już otwierała drzwi Liam'owi. Kiedy go zobaczyłam znajome ciepło na sercu od razu się pojawiło. On jak zawsze mnie niemalże udusił w swoim niedźwiedzim, już, uścisku. Na niego zawsze mogłam liczyć. Przyniósł dwie duże reklamówki różnych dobroci.
- Nie wiedziałem co konkretnie kupić, więc wziąłem wszystkiego po trochu. - Zaśmiał się rozpakowując zawartość toreb na blat. - Niedługo powinien przyjechać Niall. - Dodał spoglądając na mnie. Zwykłe stwierdzenie, które mnie zmroziło do samego szpiku kości. Cholera.
- Może schowasz alkohol do lodówki, a ja to porozkładam. - Blondynka sprawnie zajęła myśli bruneta, żeby ten mi się nie przyglądał za dokładnie. Ja zaczęłam wewnętrzna walkę i projekcje najróżniejszych scenariuszy. Najgorszy może być taki, że będzie mnie ignorował i przyjedzie tu ze względu na Liam'a. Gorszy? Jeśli będzie zupełnie taki jak kiedyś. Dlaczego tak? Bo ja nie dostałam żadnych wyjaśnień z jego zachowania. Ciągle widziałam jego zimny wzrok, jak minął mnie przy wyjściu, widziałam jego sylwetkę oddalającą się z parku. Chciałam wyjaśnień i żebym go miała upić, wyciągnę z niego prawdę.
Dzwonek zadzwonił, a ja podskoczyłam jak oparzona. Serce oczywiście zaczęło mi łomotać w piersi, a dłonie się spociły. Czułam dreszcz emocji na plecach i wcale nie był on przyjemny. Drzwi lekko zaskrzypiały, a ja się zdziwiłam, bo przecież od zewnątrz bez klucza nie mogą się otworzyć. Pewnie Liam nie domknął.
- Jest tu kto? - Zapytał znajomy, chociaż o wiele niższy głos.
- Hey, Haz. Chodź do kuchni. - Zawołała Dominic próbując ułożyć jakieś bliżej nieokreślone konstrukcje z ciasta. Kiedy wkroczył zielonooki, przywitał się z Dominic uroczym buziakiem w policzek i szybkim uściśnięciem dłoni z Liam'em.
- Ups, nie zauważyłem cię, siedzisz tak cicho... - Zaśmiał się nerwowo i podszedł do mnie witając się podobnie jak z blondynką.
- Pilnuję moich poddanych. - Powiedziałam powoli przybierając niski ton i omiotłam ręką miejsce, w którym stali przyjaciele. Chłopak odpowiedział głośnym śmiechem, podszedł to pozostałej dwójki i zaczął im pomagać. Ja próbowałam od czasu do czasu coś dopowiedzieć, zaśmiać się, zażartować, ale nijak nie byłam tam w pełni duchem.
- Niall, no gdzie ty jesteś? - Nie zauważyłam nawet kiedy Liam usiadł obok mnie z telefonem przyciśniętym do ucha. - No... to streszczaj się... jak to nie będziesz pić? Nawet ja się skusze. Po za tym Harry podejrzewam, będzie ci towarzyszyć...
- Ej! Ja też tu jestem. - Uniosła się Dominic. - Pff, to już podchodzi po seksizm.
- Dobra, przepraszam. - Wywrócił oczami brunet, a po chwili zachichotał. - Szybciej, Nialler. Page pewnie też chce cię zobaczyć. - Puścił mi oczko, a ja tylko jak na jakimś automacie uśmiechnęłam się nie otwierając ust, próbując w połowie chociaż wykazać entuzjazm.
Po co on to powiedział? Fakt, chciałam go zobaczyć, ale ja się głowiłam jak ON na to zareagował. Przecież musiał mu coś odpowiedzieć. Ugh.
Niemalże na szpilkach wyczekiwałam ostatniego gościa. Stresowałam się dużo gorzej niż przed nie jednym egzaminem. Czułam jakbym miała zaliczyć coś bardziej trudniejszego. Odwagę.
- Cześć wszystkim. - Wyobrażenia nawet w połowie nie były tak mocne jak rzeczywistość, która uderzyła we mnie ze zdwojoną siłą. Sam jego widok wzbudził ogromne uczucia. Z jednej strony chciałam wstać i się na niego po prostu rzucić, to znaczy, przytulić go mocno i zapomnieć, że coś kiedykolwiek było nie tak. Dziękowałam w tej chwili Bogu, że mam nogi w takim, a nie innym stanie.
- Jestem Niall. - Uścisnął dłoń Haremu, zaraz po tym jak Dominic ich sobie przestawiła. - Chyba będziemy mieli okazje z tobą pracować niedługo. Coś słyszałem, że planujecie u nas nagrywać. - Uśmiechnął się do niego, usiadł obok i zaczęli dyskutować o muzycznych kwestiach.
- Wziąłeś gitarę? - Spytała blondynka delektując się swoim drinkiem.
- Jasne, jest w samochodzie. - Niemalże z zachwytem wsłuchiwałam się w ten uroczy akcent. Liam zmarszczył brwi, jakby widział, że jest coś nie tak.
- Może przywitałbyś się z Page? Niedawno mówiłeś, że się stęskniłeś. - Spojrzał na niebieskookiego robiąc minę typowego oskarżyciela. Mnie serce podeszło do gardła. Na chwilę stanęło żeby podwoić swoją pracę.
- No bo tak siedzi cicho. - Niby zaczepnie, z półuśmiechem, ale widziałam, że się waha. Wstał powoli i podszedł do mnie jakby powtarzał sobie w myślach "szybko, jak odrywa się plaster, a nie zaboli", chociaż ukrywał to pod ciepłym uśmiechem. Ucałował mój polik przy okazji przekazując mi cholernie nieprzyjemne dreszcze.
- Cześć. - Rzucił mi szybko na ucho i odszedł.
Pierwsze koty za płoty.
Po dwóch godzinach spierania się, śmiania i picia zrobiło się na prawdę wesoło. Mnie alkohol podziałał na nerwy i humor, tak samo było z resztą. Nawet przez chwilę zrobiliśmy sobie karaoke z różnymi utworami, które grał Horan. Okazało się, że cała trójka facetów mają sympatyczne głosy. No dobra, Harry ma głos jak z bajki. Ale i Liam wspaniale sobie radził, a niebieskooki robił cichutkie chórki. Żałowałam, że nie chciał się pokazać w całej krasie. Z nim, oczywiście nie rozmawiałam bezpośrednio. Wiedziałam, że muszę w końcu interweniować. Poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro kilka razy, przemyłam ręce zimną wodą i dostrzegłam świecące, zielone oczy.
- Chyba wypiłam tyci za dużo. - Odparłam poprawiając włosy. Otworzyłam drzwi, a za nimi stał nie kto inny, jak Niall. Spojrzał mi w oczy znów pokazując chłód, minął mnie, i zamknął za sobą drzwi. Nie, nie pozwolę sobie. Zapukałam.
- Zajęte. - Usłyszałam zza drewnianej płyty.
- Wiem, idioto. Chce z tobą porozmawiać. - Rzuciłam opierając się ręką o klamkę. Nie chciałam naruszać jego prywatności, ale w momencie, gdy załączył spłuczkę, natychmiast wparowałam do środka.
- Wiesz, co to prywatność? - Spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami i zaczął myć ręce.
- Co ty, do kurwy nędzy wyprawiasz? Jesteś oschły, robisz sceny, próbujesz mnie zbyć najlepiej jak się da. Niall, co się dzieje? - Czułam napływające łzy, które nie były powodem smutku, tylko raczej wściekłości. To uczucie kotłowało się w mnie od dawna.
- Ja robię sceny? Ja? Ty absolutnie jesteś święta, prawda?
- O co ci chodzi?! - Wybuchłam. Miałam ochotę uderzyć go w twarz, ale się powstrzymałam.
- Bo kiedy chce ci coś powiedzieć... kiedy chce powiedzieć co do ciebie czuję, ty sobie rozmawiasz z Jerremim. Okłamujesz samą siebie, przy okazji i mnie, bo powiedziałaś, że się z nim nie spotkasz, a potem widzę was całujących się w parku jak jakie pieprzone papużki nierozłączki! - Krzyknął wyrzucając ręce w powietrze. Jego oczy cisnęły błyskawicami, ale jednocześnie zaczęły się niebezpiecznie szklić. Usiadł na brzegu wanny.
A ja zaczęłam się głośno śmiać. Śmiałam się jak nienormalna. Nie wiem, czy to przez alkohol, czy przez nerwy albo to i to. Zachowywał się jak dziecko, które nie dostało swojej zabawki, to nie jest Niall, którego znałam.
- Więc to jest dla ciebie śmieszne? Cudownie, to wiedzieć. - Szepnął wstając i kierując się do wyjścia. Ja go zatrzymałam wolną ręką i odwróciłam w swoją stronę.
- Nie, to nie jest śmieszne. To jest porąbane. Nadal nie wiem o co chodzi, co mi chciałeś wtedy powiedzieć? - Spojrzałam mu w oczy, które nie wyrażały nic innego jak rozczarowanie. On się rozczarował mną.
- A czy to ma jakieś znaczenie? Jesteś z Jerremim, udanego życia. - Wzruszył ramionami, kompletnie obojętnie rzucając swoje 'gratulacje'.
- Ja z nim nie jestem, po prostu się wtedy pożegnaliśmy...
- Już to słyszałem, 'pożegnalny pocałunek'. Boże, jakie to żałosne. - Prychnął kiwając głową.
- Żałuj...
- "Tak bardzo tego żałuję, nie chciałam tego, on mnie pocałował". - Wciął mi się w zdanie, próbując naśladować mój głos. Normalnie pewnie parsknęłabym śmiechem, ale teraz słone łzy rozpaczy spłynęły mi po policzkach.
- Kiedy, to prawda. Poza tym, nie odwracaj kota ogonem. - Odpowiedziałam łamiącym się głosem.
- Gówno prawda.
- Od kiedy jesteś dupkiem?! Jerremy cię tego nauczył? Chodziłeś do niego na prywatne lekcje?! Jesteście tacy sami. - Zabolało go i aż mogłam zobaczyć, że ugina się pod tymi słowami. Ostatecznie się zgarbił i westchnął.
- Nie jestem taki jak on. Nie zraniłbym cię jak on. Ty byłaś dla niego za dobra. Nie zasługiwał na ciebie. - Pokręcił głową opierając się ciężko o drzwi łazienki, które natychmiast zamknęły się pod jego naciskiem. Ja tylko wpatrywałam się w niego czekając na ciąg dalszy, a on robił to samo jakby to ja miała mu coś odpowiedzieć.
- Kocham cię. - Westchnął po raz kolejny spoglądając mi w oczy. Jego tęczówki znów były niebiesko-turkusowe, ale tym razem wyraźnie smutne. Pogłaskałam go po ręce.
- Ja też cię kocham, przecież wiesz. - Uniosłam kącik ust.
- Nie, nie kochasz mnie w ten sposób, nigdy nie będziesz Page. Właśnie dlatego to tak boli, bo ty od zawsze kochałaś mnie jak brata, ale miałem cichą nadzieję, że może coś kiedyś się wydarzy. Nawet nie wiesz ile radości sprawiło mi to, że to do MNIE zadzwoniłaś, wtedy co się stało, jak tamten idiota odszedł. Zostawił ciebie. - Gdy to mówił miał zamknięte oczy, a ja popadałam w coraz większe osłupienie. No bo, jak można zareagować, kiedy siedmioletni przyjaciel wyznaje ci miłość?
- Powiedz coś. - Szepnął.
- Ja... nawet nie wiem co mam powiedzieć. Teraz się wszystko zmieni, boje się, że zrujnujemy naszą przeszłość. Takie rzeczy niszczą przyjaźń. - Odpowiedziałam starannie dobierając słowa.
- Ale ja chcę mimo wszystko spróbować. Pozwól mi na to. Daj nam szanse. - Chciałam się znów śmiać. Brzmiało to tak surrealistycznie, że aż śmiesznie. Poczułam głupi płyn, który oblał za chwilę moje płonące poliki. Zamknęłam oczy, czując jak zanurzam się w objęciach blondyna. Nie wiem czy chciałam go kochać w taki sposób. On był rozwiązaniem moich problemów, zawsze mogłam się do niego zwrócić, kiedy mi było źle, a teraz byłby częścią tej partii życia, która zawsze pozostawała wielką niewiadomą i to od niej przy nim odreagowywałam. Do teraz.
- Możemy porozmawiać o tym jutro? Na trzeźwo. - Odezwałam się w końcu przerywając głuchą ciszę.
- Dobrze.
- W takim razie to od ciebie. - Potwierdziła i wstała z łóżka, żeby podejść do biurka, na którym leżał mały pakunek. Już od kilkunastu minut siedzieli w jej sypialni żeby pobyć trochę samemu. Mieli jeszcze w planach zajrzeć do tamtej trójki. Przede wszystkim musiała porozmawiać z Page. Po pierwsze płakała, a po drugie jej zachowanie względem Niall'a zmieniło się. Nie mogła rozszyfrować co dokładnie uległo zmianie, ale patrzyli na siebie inaczej.
- A jak to jest bomba? - Zaśmiała się, chwytając swój prezent. Usiadła na łóżku obok Harry'ego rozrywając papier. Kiedy w końcu mogła otworzyć pudełeczko zatrzymała się i spojrzała na bruneta.
- No otwieraj, otwieraj. - Poganiał ją z wesołym uśmiechem. On coś knuł.
- Boje się. - Przyznała chichocząc. Bardzo powoli otworzyła wierzch i ku jej wielkiemu zdziwieniu w środku zobaczyła piłkę od tenisa. Poczuła głupie dreszcze w dole brzucha i zaczęła się głośno śmiać. Pewnie nawet sąsiedzi ją słyszeli.
- Jesteś głupi wiesz? - Nieco się uspakajając spojrzała mu w oczy. W duże zielone oczy, które iskrzyły się od promili we krwi. Oblizał wargi przyglądając się jej uważnie. On był zbyt idealny żeby był prawdziwi, ale z drugiej strony miał pełno wad. Uśmiechnęła się do niego szeroko, aż policzki ją rozbolały. Na to mogę sobie pozwolić. I wtedy pierwszy raz pocałowała Harry'ego Style'sa w ten sposób.
_______
W KOŃCU! wiem. :)
Nie wiem co wy na to, przepraszam, jeśli zawiodłam. Chciałam dzisiaj napisać, bo @okayyyzayn i @okayyyharry jadą na Woodstock i chciały coś sobie poczytać.
Proszę bardzo. Dedykuję to wam i mojej kochanej @Ola69_w
love you gurls ♥
Dziękuję za komentarze, za nominacje i za wsparcie. Miłego czytania. xx
- Narzucam? A kim my jesteśmy, nastolatkami? - Prychnęłam siedząc w kanapie przed telewizorem. Właściwie nawet nie wiedziałam co oglądam, po prostu jakieś obrazki przelatywały na płaskim ekranie. Nawet mnie to zbytnio nie obchodziło. Moje myśli krążyły wokół blondyna z niebieskimi oczami, które przez tyle lat były moją ostoją i tak je uwielbiałam. Do tego irlandzki akcent. Wiele dziewczyn zazdrościło mi, że jestem właśnie jego przyjaciółką. Doskonale widziałam jak na nie działał, ale on uparcie twierdził, że żadna mu się nie podoba i jego księżniczka dopiero się pojawi. A może... nie. Nie mógłby być gejem. Przecież, bądź co bądź umawiał się na randki, w klubach tańczył z płcią przeciwną, więc to nie możliwe. Wzruszyłam ramionami wzdychając ciężko.
- Będzie chciał to porozmawia. - Skwitowałam.
Nie minęła godzina jak dzwonek do drzwi rozległ się po moim domu. Zaskoczona pokulałam do drzwi (tak, ciągle mam problemy z chodzeniem, a rehabilitacje nie dają rezultatu), które uchyliłam. Owiało mnie ciepłe, letnie powietrze; na progu stał kurier z małą paczką. Odebrałam przesyłkę i obejrzałam pudełko. Było starannie owinięte i podpisane ręcznie. Kusiło mnie żeby otworzyć, ale z rozczarowaniem stwierdziłam, że to do Dominic. Poszłam do sypialni dziewczyny i położyłam jej prezent na łóżku.
Dosyć leniwie upłynął mi dzień. Właściwie nie robiłam nic produktywnego. Ledwo obiad ugotowałam, ale byłam dziwnie zmęczona. Chyba te rehabilitacje mnie wykańczają, a jeszcze czekają mnie trzy kolejne tygodnie z doktorkiem, wiecznie działającym mi na nerwy i ciągle wrednym. Cóż, między nami była specyficzna atmosfera. Czasem się potrafiliśmy śmiać, ale po chwili skakaliśmy sobie do gardeł. Nigdy nie zrozumiem toku myślenia tego człowieka. Nigdy.
- Jestem! - Usłyszałam z chwilą otwieranych drzwi. Przyjazny głos wywołał uśmiech na ustach i za chwilę 'wyjechałam' z kuchni.
- Cześć, siadaj, zrobiłam spaghetti. - Uniosłam kącik ust i wróciwszy na swoje miejsce zaczęłam przygotowywać przyjaciółce posiłek. Postawiłam pachnący talerz przed blondynką i z satysfakcją patrzyłam jak oblizuję wargi upajając się zapachem potrawy.
- Co jak co, ale gotować to ty umiesz. - Kiwała głową machając widelcem.
- I got it from my momma. - Roześmiałam się nucąc jedną z piosenek Will.I.Am'a , na co przyjaciółka wybuchnęła śmiechem. Nieco zamyślona przyglądałam się Dominic, aż w końcu mi się coś przypomniało.
- Jakaś paczka do ciebie przyszła. Pewnie od Harolda. - Parsknęłam robiąc typowo teatralny gest z akcentem na ostatnie słowa.
- To jest Harry, to, że na wikipedii jest tak napisane, to już nie jego wina. - Wzruszyła ramionami ledwo powstrzymując się od śmiechu. - Ale to. Jest. Harry. - Dodała z zaciśniętymi zębami, poważniejąc. Machnęłam tylko ręką i odjechałam od niej, kierując się do salonu. Po chwili przyjaciółka usadowiła się obok mnie na kanapie.
- Co powiesz na imprezę? Jest sobota, pewnie chłopaki siedzą w domu. To jest: Liam. - Sprostowała szybko. - Może Harry by przyszedł, ostatnio ma sporo wolnego i się nudzi. - Uśmiechnęła się do mnie znacząco. No cóż, czemu nie. Fajnie byłoby spędzić czas razem. Trochę wrócić do poprzedniego życia. Odwzajemniłam gest i pokiwałam energicznie głową.
- Jest za. Tylko trzeba napisać do chłopaków żeby kupili coś po drodze. Ani nie mamy alkoholu, ani przekąsek. W ogóle nic nie mamy.
- OK, coś się pomyśli.
Po godzinie Dominic już otwierała drzwi Liam'owi. Kiedy go zobaczyłam znajome ciepło na sercu od razu się pojawiło. On jak zawsze mnie niemalże udusił w swoim niedźwiedzim, już, uścisku. Na niego zawsze mogłam liczyć. Przyniósł dwie duże reklamówki różnych dobroci.
- Nie wiedziałem co konkretnie kupić, więc wziąłem wszystkiego po trochu. - Zaśmiał się rozpakowując zawartość toreb na blat. - Niedługo powinien przyjechać Niall. - Dodał spoglądając na mnie. Zwykłe stwierdzenie, które mnie zmroziło do samego szpiku kości. Cholera.
- Może schowasz alkohol do lodówki, a ja to porozkładam. - Blondynka sprawnie zajęła myśli bruneta, żeby ten mi się nie przyglądał za dokładnie. Ja zaczęłam wewnętrzna walkę i projekcje najróżniejszych scenariuszy. Najgorszy może być taki, że będzie mnie ignorował i przyjedzie tu ze względu na Liam'a. Gorszy? Jeśli będzie zupełnie taki jak kiedyś. Dlaczego tak? Bo ja nie dostałam żadnych wyjaśnień z jego zachowania. Ciągle widziałam jego zimny wzrok, jak minął mnie przy wyjściu, widziałam jego sylwetkę oddalającą się z parku. Chciałam wyjaśnień i żebym go miała upić, wyciągnę z niego prawdę.
Dzwonek zadzwonił, a ja podskoczyłam jak oparzona. Serce oczywiście zaczęło mi łomotać w piersi, a dłonie się spociły. Czułam dreszcz emocji na plecach i wcale nie był on przyjemny. Drzwi lekko zaskrzypiały, a ja się zdziwiłam, bo przecież od zewnątrz bez klucza nie mogą się otworzyć. Pewnie Liam nie domknął.
- Jest tu kto? - Zapytał znajomy, chociaż o wiele niższy głos.
- Hey, Haz. Chodź do kuchni. - Zawołała Dominic próbując ułożyć jakieś bliżej nieokreślone konstrukcje z ciasta. Kiedy wkroczył zielonooki, przywitał się z Dominic uroczym buziakiem w policzek i szybkim uściśnięciem dłoni z Liam'em.
- Ups, nie zauważyłem cię, siedzisz tak cicho... - Zaśmiał się nerwowo i podszedł do mnie witając się podobnie jak z blondynką.
- Pilnuję moich poddanych. - Powiedziałam powoli przybierając niski ton i omiotłam ręką miejsce, w którym stali przyjaciele. Chłopak odpowiedział głośnym śmiechem, podszedł to pozostałej dwójki i zaczął im pomagać. Ja próbowałam od czasu do czasu coś dopowiedzieć, zaśmiać się, zażartować, ale nijak nie byłam tam w pełni duchem.
- Niall, no gdzie ty jesteś? - Nie zauważyłam nawet kiedy Liam usiadł obok mnie z telefonem przyciśniętym do ucha. - No... to streszczaj się... jak to nie będziesz pić? Nawet ja się skusze. Po za tym Harry podejrzewam, będzie ci towarzyszyć...
- Ej! Ja też tu jestem. - Uniosła się Dominic. - Pff, to już podchodzi po seksizm.
- Dobra, przepraszam. - Wywrócił oczami brunet, a po chwili zachichotał. - Szybciej, Nialler. Page pewnie też chce cię zobaczyć. - Puścił mi oczko, a ja tylko jak na jakimś automacie uśmiechnęłam się nie otwierając ust, próbując w połowie chociaż wykazać entuzjazm.
Po co on to powiedział? Fakt, chciałam go zobaczyć, ale ja się głowiłam jak ON na to zareagował. Przecież musiał mu coś odpowiedzieć. Ugh.
Niemalże na szpilkach wyczekiwałam ostatniego gościa. Stresowałam się dużo gorzej niż przed nie jednym egzaminem. Czułam jakbym miała zaliczyć coś bardziej trudniejszego. Odwagę.
- Cześć wszystkim. - Wyobrażenia nawet w połowie nie były tak mocne jak rzeczywistość, która uderzyła we mnie ze zdwojoną siłą. Sam jego widok wzbudził ogromne uczucia. Z jednej strony chciałam wstać i się na niego po prostu rzucić, to znaczy, przytulić go mocno i zapomnieć, że coś kiedykolwiek było nie tak. Dziękowałam w tej chwili Bogu, że mam nogi w takim, a nie innym stanie.
- Jestem Niall. - Uścisnął dłoń Haremu, zaraz po tym jak Dominic ich sobie przestawiła. - Chyba będziemy mieli okazje z tobą pracować niedługo. Coś słyszałem, że planujecie u nas nagrywać. - Uśmiechnął się do niego, usiadł obok i zaczęli dyskutować o muzycznych kwestiach.
- Wziąłeś gitarę? - Spytała blondynka delektując się swoim drinkiem.
- Jasne, jest w samochodzie. - Niemalże z zachwytem wsłuchiwałam się w ten uroczy akcent. Liam zmarszczył brwi, jakby widział, że jest coś nie tak.
- Może przywitałbyś się z Page? Niedawno mówiłeś, że się stęskniłeś. - Spojrzał na niebieskookiego robiąc minę typowego oskarżyciela. Mnie serce podeszło do gardła. Na chwilę stanęło żeby podwoić swoją pracę.
- No bo tak siedzi cicho. - Niby zaczepnie, z półuśmiechem, ale widziałam, że się waha. Wstał powoli i podszedł do mnie jakby powtarzał sobie w myślach "szybko, jak odrywa się plaster, a nie zaboli", chociaż ukrywał to pod ciepłym uśmiechem. Ucałował mój polik przy okazji przekazując mi cholernie nieprzyjemne dreszcze.
- Cześć. - Rzucił mi szybko na ucho i odszedł.
Pierwsze koty za płoty.
Po dwóch godzinach spierania się, śmiania i picia zrobiło się na prawdę wesoło. Mnie alkohol podziałał na nerwy i humor, tak samo było z resztą. Nawet przez chwilę zrobiliśmy sobie karaoke z różnymi utworami, które grał Horan. Okazało się, że cała trójka facetów mają sympatyczne głosy. No dobra, Harry ma głos jak z bajki. Ale i Liam wspaniale sobie radził, a niebieskooki robił cichutkie chórki. Żałowałam, że nie chciał się pokazać w całej krasie. Z nim, oczywiście nie rozmawiałam bezpośrednio. Wiedziałam, że muszę w końcu interweniować. Poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro kilka razy, przemyłam ręce zimną wodą i dostrzegłam świecące, zielone oczy.
- Chyba wypiłam tyci za dużo. - Odparłam poprawiając włosy. Otworzyłam drzwi, a za nimi stał nie kto inny, jak Niall. Spojrzał mi w oczy znów pokazując chłód, minął mnie, i zamknął za sobą drzwi. Nie, nie pozwolę sobie. Zapukałam.
- Zajęte. - Usłyszałam zza drewnianej płyty.
- Wiem, idioto. Chce z tobą porozmawiać. - Rzuciłam opierając się ręką o klamkę. Nie chciałam naruszać jego prywatności, ale w momencie, gdy załączył spłuczkę, natychmiast wparowałam do środka.
- Wiesz, co to prywatność? - Spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami i zaczął myć ręce.
- Co ty, do kurwy nędzy wyprawiasz? Jesteś oschły, robisz sceny, próbujesz mnie zbyć najlepiej jak się da. Niall, co się dzieje? - Czułam napływające łzy, które nie były powodem smutku, tylko raczej wściekłości. To uczucie kotłowało się w mnie od dawna.
- Ja robię sceny? Ja? Ty absolutnie jesteś święta, prawda?
- O co ci chodzi?! - Wybuchłam. Miałam ochotę uderzyć go w twarz, ale się powstrzymałam.
- Bo kiedy chce ci coś powiedzieć... kiedy chce powiedzieć co do ciebie czuję, ty sobie rozmawiasz z Jerremim. Okłamujesz samą siebie, przy okazji i mnie, bo powiedziałaś, że się z nim nie spotkasz, a potem widzę was całujących się w parku jak jakie pieprzone papużki nierozłączki! - Krzyknął wyrzucając ręce w powietrze. Jego oczy cisnęły błyskawicami, ale jednocześnie zaczęły się niebezpiecznie szklić. Usiadł na brzegu wanny.
A ja zaczęłam się głośno śmiać. Śmiałam się jak nienormalna. Nie wiem, czy to przez alkohol, czy przez nerwy albo to i to. Zachowywał się jak dziecko, które nie dostało swojej zabawki, to nie jest Niall, którego znałam.
- Więc to jest dla ciebie śmieszne? Cudownie, to wiedzieć. - Szepnął wstając i kierując się do wyjścia. Ja go zatrzymałam wolną ręką i odwróciłam w swoją stronę.
- Nie, to nie jest śmieszne. To jest porąbane. Nadal nie wiem o co chodzi, co mi chciałeś wtedy powiedzieć? - Spojrzałam mu w oczy, które nie wyrażały nic innego jak rozczarowanie. On się rozczarował mną.
- A czy to ma jakieś znaczenie? Jesteś z Jerremim, udanego życia. - Wzruszył ramionami, kompletnie obojętnie rzucając swoje 'gratulacje'.
- Ja z nim nie jestem, po prostu się wtedy pożegnaliśmy...
- Już to słyszałem, 'pożegnalny pocałunek'. Boże, jakie to żałosne. - Prychnął kiwając głową.
- Żałuj...
- "Tak bardzo tego żałuję, nie chciałam tego, on mnie pocałował". - Wciął mi się w zdanie, próbując naśladować mój głos. Normalnie pewnie parsknęłabym śmiechem, ale teraz słone łzy rozpaczy spłynęły mi po policzkach.
- Kiedy, to prawda. Poza tym, nie odwracaj kota ogonem. - Odpowiedziałam łamiącym się głosem.
- Gówno prawda.
- Od kiedy jesteś dupkiem?! Jerremy cię tego nauczył? Chodziłeś do niego na prywatne lekcje?! Jesteście tacy sami. - Zabolało go i aż mogłam zobaczyć, że ugina się pod tymi słowami. Ostatecznie się zgarbił i westchnął.
- Nie jestem taki jak on. Nie zraniłbym cię jak on. Ty byłaś dla niego za dobra. Nie zasługiwał na ciebie. - Pokręcił głową opierając się ciężko o drzwi łazienki, które natychmiast zamknęły się pod jego naciskiem. Ja tylko wpatrywałam się w niego czekając na ciąg dalszy, a on robił to samo jakby to ja miała mu coś odpowiedzieć.
- Kocham cię. - Westchnął po raz kolejny spoglądając mi w oczy. Jego tęczówki znów były niebiesko-turkusowe, ale tym razem wyraźnie smutne. Pogłaskałam go po ręce.
- Ja też cię kocham, przecież wiesz. - Uniosłam kącik ust.
- Nie, nie kochasz mnie w ten sposób, nigdy nie będziesz Page. Właśnie dlatego to tak boli, bo ty od zawsze kochałaś mnie jak brata, ale miałem cichą nadzieję, że może coś kiedyś się wydarzy. Nawet nie wiesz ile radości sprawiło mi to, że to do MNIE zadzwoniłaś, wtedy co się stało, jak tamten idiota odszedł. Zostawił ciebie. - Gdy to mówił miał zamknięte oczy, a ja popadałam w coraz większe osłupienie. No bo, jak można zareagować, kiedy siedmioletni przyjaciel wyznaje ci miłość?
- Powiedz coś. - Szepnął.
- Ja... nawet nie wiem co mam powiedzieć. Teraz się wszystko zmieni, boje się, że zrujnujemy naszą przeszłość. Takie rzeczy niszczą przyjaźń. - Odpowiedziałam starannie dobierając słowa.
- Ale ja chcę mimo wszystko spróbować. Pozwól mi na to. Daj nam szanse. - Chciałam się znów śmiać. Brzmiało to tak surrealistycznie, że aż śmiesznie. Poczułam głupi płyn, który oblał za chwilę moje płonące poliki. Zamknęłam oczy, czując jak zanurzam się w objęciach blondyna. Nie wiem czy chciałam go kochać w taki sposób. On był rozwiązaniem moich problemów, zawsze mogłam się do niego zwrócić, kiedy mi było źle, a teraz byłby częścią tej partii życia, która zawsze pozostawała wielką niewiadomą i to od niej przy nim odreagowywałam. Do teraz.
- Możemy porozmawiać o tym jutro? Na trzeźwo. - Odezwałam się w końcu przerywając głuchą ciszę.
- Dobrze.
***
- Odpakowałaś paczkę? - Uśmiechnął się ukazując swoje niebiańskie dołeczki. Dominic pokręciła przecząco głową. Przestała się oszukiwać od kilku dni, po prostu była nim zachwycona. Tęskniła za nim, kiedy go nie było, myślała o tym co mogliby razem robić, gdzie mogliby pójść.
Dominic's POV
- W takim razie to od ciebie. - Potwierdziła i wstała z łóżka, żeby podejść do biurka, na którym leżał mały pakunek. Już od kilkunastu minut siedzieli w jej sypialni żeby pobyć trochę samemu. Mieli jeszcze w planach zajrzeć do tamtej trójki. Przede wszystkim musiała porozmawiać z Page. Po pierwsze płakała, a po drugie jej zachowanie względem Niall'a zmieniło się. Nie mogła rozszyfrować co dokładnie uległo zmianie, ale patrzyli na siebie inaczej.
- A jak to jest bomba? - Zaśmiała się, chwytając swój prezent. Usiadła na łóżku obok Harry'ego rozrywając papier. Kiedy w końcu mogła otworzyć pudełeczko zatrzymała się i spojrzała na bruneta.
- No otwieraj, otwieraj. - Poganiał ją z wesołym uśmiechem. On coś knuł.
- Boje się. - Przyznała chichocząc. Bardzo powoli otworzyła wierzch i ku jej wielkiemu zdziwieniu w środku zobaczyła piłkę od tenisa. Poczuła głupie dreszcze w dole brzucha i zaczęła się głośno śmiać. Pewnie nawet sąsiedzi ją słyszeli.
- Jesteś głupi wiesz? - Nieco się uspakajając spojrzała mu w oczy. W duże zielone oczy, które iskrzyły się od promili we krwi. Oblizał wargi przyglądając się jej uważnie. On był zbyt idealny żeby był prawdziwi, ale z drugiej strony miał pełno wad. Uśmiechnęła się do niego szeroko, aż policzki ją rozbolały. Na to mogę sobie pozwolić. I wtedy pierwszy raz pocałowała Harry'ego Style'sa w ten sposób.
_______
W KOŃCU! wiem. :)
Nie wiem co wy na to, przepraszam, jeśli zawiodłam. Chciałam dzisiaj napisać, bo @okayyyzayn i @okayyyharry jadą na Woodstock i chciały coś sobie poczytać.
Proszę bardzo. Dedykuję to wam i mojej kochanej @Ola69_w
love you gurls ♥
Dziękuję za komentarze, za nominacje i za wsparcie. Miłego czytania. xx
Ja czekam cierpliwie - ale z niecierpliwością xD - na każdy rozdział i czy dodasz go za tydzień, czy za miesiąc, zawsze tu wpadnę, rozwalę towarzycho i zostawię komentarz. Pamiętaj o tym!
OdpowiedzUsuńTo jest mój ulubiony rozdział! Dobra, każdy taki jest, ale ten wyjątkowo, boooo IMPREZA! I to z całym kompletem, a także z Niallem, za którym już zdążyłam się stęsknić. Przypuszczałam, że będzie się zachowywał dokładnie w ten sposób i cieszę się, że Page jest mądra i zdecydowana, no i wie jak pokierować sytuacją. Rozwaliła mnie tym, jak wparowała do łazienki :D Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśnili, przynajmniej teoretycznie. Zastanawiam się, co zrobi Page i jestem TAK BARDZO CIEKAWA, że chyba umrę w oczekiwaniu na rozdział :D
Harry i Dominic - zaczęło się, uuuuuu :D Piłka od tenisa - doskonała sugestia, którą na szczęście pojęła. Ciekawa jestem, czy będziesz opisywać ich układ, czy nie :D Nie mogę się doczekać dalszego ciągu, kocham to opowiadanie! <3
DZIEWCZYNO, DZIĘKUJĘ CI! DZIĘKUJĘ ZA ŁZY, KTÓRE POPŁYNĘŁY MI PO RYJU, KIEDY NIALL MÓWIŁ PAGE O SWOICH UCZUCIACH I KIEDY ZOBACZYŁAM DOPISEK NA KOŃCU. KOCHAM CIĘ TAK, ŻE AULEFHAGKADHJGBAHKJHSlahgjflgake I BĘDĘ BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO MOCNO TĘSKNIĆ.
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OKAYYYHARRY
HJSDGDGFFGH! KOCHAM CIĘ ZA TAKIE DŁUGIE ROZDZIAŁY! :D <3
OdpowiedzUsuńFAJNIE BY BYŁO GDYBY IM SIĘ UDAŁO... :D
DZIĘKUJĘ ZA DEDYKACJĘ SŁOŃCE TY MOJE KOCHANE ♥ rozdział jak zwykle z resztą niesamowity ;) jestem strasznie ciekawa reakcji Dominik a zwłaszcza Liama na uczucia Niallera do Page ;) a co do relacji między Domi i Hazzą to AAAAAAaaaa;D POCAŁOWALI SIĘ !!! co prawda pod wpływem procentów ale zawsze to coś;D haha CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ GWIAZDO ♥♥♥
OdpowiedzUsuńOla69_w <3
To jest niesamowite, zdumiewające, powalające itd.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Boże Horan wyznał jej miłość to było takie słodkie....
Mam nadzieję że będą parą lub coś w tym stylu a jak nie to mogła by być z Liam'em.
Czekam na następny rozdział
I życzę weny.
Oj spokojnie, nie przejmuj się :D Kiedykolwiek dodasz ja bd czekać :D Na wstępie przepraszam, że tak późno tu jestem, ale mam ostatnio niewiele czasu na fanfiction. Wyjazdy i inne sprawy. Mam nadzieje że rozumiesz :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to WOW! Uwielbiam go! <3 Imprezka te sprawy, lubie takie klimaty. I nareszcie jest nasz Horanek <3 Stęskniłam się za nim troszkę. Nareszcie sobie wszystko wyjaśnili, miej więcej :P Ciekawe co zrobi Page. Hazza i Dominic też się zaczyna dziać, hehe xd Mam nadzieje, że nie pominiesz ich wątku :D
Do zobaczenia przy kolejnej notce :*
@Real_Paradiise x
http://bravefanfiction.blogspot.com/