sobota, 6 lipca 2013

8th

Przypominając sobie o Jerremim, przypomniałam też jaką byłam osobą. Zmieniło mnie to co się wtedy wydarzyło. Nie chodziłam co prawda do psychologa, ale wiedziałam, że utworzyłam wokół siebie tarczę, którą odpychałam wszystkie uczucia, jakimi mnie darzono. Oprócz tych typowo rodzinnych, czy przyjacielskich nie przyjmowałam nic co dawałoby mi to bezpieczeństwo, które zapewniał mi On. Było mi z tym wygodnie, nie musiałam się w nic angażować, robiłam co chciałam, miałam czas na wszystko i wszystkich. Jednak z biegiem czasu, zwłaszcza kiedy siedziałam sama w swoim domu, zaczęło mi brakować takich wieczorów, czy poranków które spędziłabym oglądając film, czy po prostu rozmawiając z kimś innym niż przyjaciel. Zaczęło mi po prostu brakować uczucia, ale w tym samym czasie tak bardzo się od tego odgradzałam, że nie potrafiłam pozwolić na bycie kochaną. Popieprzone do kwadratu. Ja byłam popieprzona i to coraz częściej zaczęło ze mnie wychodzić.
Ale na razie koniec z rozmyślaniem jak beznadziejne jest moje życie uczuciowe. Chciałam wykorzystać ostatnie wspólne chwile z mamą.
- Musiałam się przeprowadzić. Oczywiście nie sprzedałam naszego starego domu, chciałam żebyśmy miały jedno miejsce, do którego możemy wrócić w każdej chwili. - Uśmiechnęła się do mnie jednocześnie łapiąc moją dłoń. Nie byłam zaskoczona tym faktem. Coraz bardziej poszerzały się jej horyzonty pracy. Lepiej, że ma bliżej pracy swoje nowe mieszkanie, a nasz kochany domek na przedmieściach był wspólnym azylem.
- No i dobrze, bo pewnie zbyt długo zajmował ci wszędzie dojazd, więc logiczne, że przeniosłaś się. - Posłałam jej pełne zrozumienia spojrzenie. Zadzwonił jej telefon, już chyba po raz trzeci dzisiaj, ale tym razem zareagowała na niego całkiem inaczej. Uniosłam wysoko brew, kiedy ona z szerokim uśmiechem na ustach, który bez powodzenia próbowała ukryć wstała z krzesła, przeprosiła mnie i wyszła z salonu, do którego się przeniosłyśmy z kawą. Zobaczyłam jak wychodzi na taras przez drzwi z salonu i rozsiadła się na wiklinowym fotelu rozkoszując się letnim słońcem.
- Pageeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! - Nie zdążyłam obrócić głowy, gdy smukłe ciało Dominic przygniotło moje. Przytuliła mnie mocno do siebie nieco nami kołysząc. Spróbowałam się trochę wyprostować, bo zrobiło mi się niewygodnie, ale ręce przyjaciółki kurczowo mnie oplatały.
- Kochanie, kocham cię, ale nadal jestem nieco obolała. - Zasugerowałam śmiejąc się. Łzy napłynęły mi do oczu, ale nie od bólu. Poczułam się w końcu naprawdę uwolniona. W końcu mogłam rozkoszować się życiem sprzed wypadku.
- Już, przepraszam, ale strasznie się cieszę, że wróciłaś! - Wykrzykiwała podekscytowana blondynka nieco się ode mnie oddalając. - Ojej, ale nie płacz. Aż tak cię boli, na prawdę nie chciałam...
- To nie z bólu. - Machnęłam ręką i powachlowałam się dłonią mrugając zawzięcie żeby powstrzymać słony płyn.
- Awwww! Nie płacz, to tylko ja. - Roześmiała się, po czym sprzedała mi siarczystego całusa w polik. - Witaj w domu.
- Musiałaś?! - Krzyknęłam już nie kontrolując łez tylko rozryczałam się jak mała dziewczynka. Zaczęłam spazmatycznie oddychać próbując się uspokoić i co chwile wycierając sobie słone krople, które ciurkiem spływały po policzkach. Przyjaciółka tylko uśmiechnęła się szeroko i przytuliła mnie po raz kolejny, teraz nieco delikatniej. Po powrocie ze szpitala za dużo razy chciało mi się płakać. Jakbym za mało jeszcze przepłakała w tam, w sali, kiedy dopadał mnie dół z bezsilności. Czasami było na prawdę źle i miałam dosyć ciągłego leżenia tego obskakiwania wokół siebie.
Przyjrzałam się blondynce od góry do dołu.
- Gdzie wczoraj byłaś? Ile wypiłaś? Kogoś poznałaś? Byłaś sama czy z Joshem? A jak z Joshem? Rany muszę ci tyle pytań zadać, że aż jeju.
- Zwolnij, zwolnij, bo nie wyrobisz na zakręcie. - Zripostowała Dominic i rozsiadła się wygodnie na sofie, kradnąc mi trochę ciepłego koca. Wzięła mój kubek, w którym zostało jeszcze trochę kawy i wypiła do dna. Grała na zwłokę?
- Hm, więc byłam w Salomonie, świętowaliśmy urodziny redaktora z wiadomości. Ogólnie wielka impreza z tortem, szampanem i tak dalej. Trochę nudno, w gruncie rzeczy. Później poszliśmy na 'after party', już w mniejszym gronie do Riquest, no i tam trochę nadrobiliśmy. Nawet bardzo nadrobiliśmy. Spotkaliśmy tam sporo celebrytów. Myślałam, że takie małe klubiki, to nie cieszą się szczególną sławą, a jednak. Głównie kilka piosenkarek, modeli i aktorów. Z kilkoma mam zdjęcia. Pewnie o niektórych nawet nie wiem, bo paparazzi są wszędzie i zaraz pojawi się jakiś news. Ugh. Oby za to Chris mnie nie ochrzanił. Nic nie mogłam zrobić. Ja starałam się bawić wśród własnego grona. - Wzruszyła ramionami.
- No, ale chyba ci się trochę wypiło, co? Przecież nie pierwszy raz widzę, że masz kaca morderce. - Zaśmiałam się pod nosem trącając ją kolanem.
- Noo... Tak troszkę mi się wypiło. Wszyscy na około chcieli mi stawiać, to co ja biedna miałam zrobić? Odmówić? Jak dają to wiesz, na pewno to samo zrobiłabyś na moim miejscu. - Wytknęła mi język zawstydzona. Wywróciłam oczami na ten gest i przygryzłam wargę wyczekując kontynuacji opowieści.
- I to tyle? Nic się potem nie działo? - Dopytywałam zawzięcie.
- Nie przypomin...
- Dziewczyny, prasa przyszła. - Wsunęła głowę pomiędzy drzwi tarasowe mama i rzuciłam nam gazetę. Złapałam ją i rozłożyłam. Pierwszy, duży news dotyczył jakiegoś wypadku, ale jeden, już mniejszy, nieco przykuł moją uwagę.

HARRY STYLES W OBJĘCIACH NOWEJ PANNY?

Wczoraj, zaraz po premierze jego singla, młody piosenkarz wybrał się do mało sławnego klubu "Riquest", w którym to hucznie oblewał premierę. Po dłuższym czasie zainteresował się nieznajomą blondynką, która była tam prawdopodobnie ze znajomymi z redakcji "New Shot". Znany z nałogowego flirtowania, casanowa zaczął zalecać się do owej blondynki. Dziewczyna wyraźnie była nim zainteresowana. Szykuje się nowy związek? A może po raz kolejny załatwił sobie dziewczynę na jedną noc?

Pod spodem widniało piękne zdjęcie jak Dominic uśmiecha się niczym nastolatka, do owego Harrego. Spojrzałam na przyjaciółkę, która była cała czerwona ze wstydu, a minę miała wyraźnie skwaszoną. 
- Chyba o nim zapomniałaś. Ile on ma lat? 
- Nie wiem. Nie wypytywałam go o takie rzeczy. Ogólnie mało co pamiętam. Wiem tylko, że miał ciekawy głos i że zaprosił mnie na kolejną premierę, która będzie w Oxfordzie. No i przypomniał sobie, że nasza gazeta będzie organizowała z nim sesje. - Wzruszyła ramionami spuszczając głowę. 
- Em, a coś po za klubem było? - Uniosłam brew modląc się żeby nie wpadła w jakieś gówno z tym kolesiem. 
- Chybagopocałowałam. 
- Słucham? Powtórz. - Wytrzeszczyłam oczy nieco zszokowana. 
- Chyba się... no całowaliśmy, no! - Krzyknęła jak małe dziecko, które chce się szybko przyznać do winy. Ja westchnęłam tylko i odrzuciłam gazetę na ławę. Oparłam się wygodnie o poduszki i wlepiłam wzrok w sufit.
- Nie jesteś zła, prawda? - Nachyliła się nade mną dziewczyna z miną szczeniaka.
- Oj przestań, nie jestem zła. Tylko się martwię, że wplączesz się w jakiejś celebryckie bagno. Ono jest bezwzględne, a ty powinnaś to wiedzieć lepiej niż ja. - Mówiłam do niej z lekkim wyrzutem dając jej jednocześnie reprymendę. - Rób co uważasz, tylko bądź ostrożna. Jeśli to będzie ktoś, w kim się zakochasz i będziesz z nim szczęśliwa, to ja nie mam nic przeciwko, ale z tego co widzę, to niezłe z niego ziółko. Pewnie dzisiaj już nie pamięta, że z tobą w ogóle rozmawiał. 
- Dlatego nie chce go więcej spotkać. Nie zamierzam bynajmniej. Ale na marginesie, to jest cholernie przystojny. Ma duże, zielone oczy, pełne usta - wyobraź sobie jak one całują -, jest wysoki, i ma dołeczki w policzkach. Do tego loki. No i sporo tatuaży. Głównie na lewej ręce. - Posłała mi łobuzerski uśmiech. Odruchowo odpowiedziałam jej tym samym wyobrażając sobie tego osobnika. Fakt, musiał być 'ciachem'.
- A co on w ogóle śpiewa? Nie słyszałam żeby był jakimś wielkim śpiewakiem, w ogóle pierwsze o nim słyszę. - Stwierdziłam prostując się na sofie. 
- No bo on się dopiero rozwija. Wcześniej tylko w duetach śpiewał, albo robił covery. Ale wiem jaki jest jego singel i stwierdzam, że jest niezły. - Wstała i wyszła na chwile z salonu żeby wrócić ze swoją komórką, na której wystukała coś i z głośniczka popłynęła płynna, wolna muzyka. Potem chłopak zaczął śpiewać i poważnie mnie zaczarował. 

Now you were standing there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be 

I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two

I'll keep my eyes wide open
I'll keep my arms wide open

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone

Kilka wersów wydobyło się z jej telefonu, a ja siedziałam tylko i słuchałam. Miał mocny głos, chociaż na pewno to nie było wszystko na co go było stać.
- No to powiem ci, że ładnie. - Przytaknęłam głową spoglądając na Dominic.
- Mało powiedziane, jak dla mnie, to jest piękne. On sam napisał tekst. - Tłumaczyła mi przyjaciółka z entuzjazmem licealnej nastolatki. Bawiło mnie to. Była przeważnie poważną osobą, ale od czasu do czasu wychodziła z niej inna natura.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, na co blondynka się zdziwiła i ja odpowiedziałam jej tym samym spojrzeniem. Na szybko poprawiła swój wygląd i pomaszerowała w do korytarza. Po chwili usłyszałam zniecierpliwiony głos Nialla, który żalił się, że mu ciężko i gorąco. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i wstałam podpierając się kulami. Powoli podeszłam do wyjścia z salonu i pokulałam do kuchni, bo tam już się przenieśli. Trochę posmutniałam jak zobaczyłam tylko Niall'a, ale z drugiej strony cieszyłam się, że przyjechał do mnie właśnie on, bo zapowiadał się ciekawy wieczór.
- Przyniosłem coś do żarcia. A tak w ogóle, to Pageeeeeeee! - Krzyknął i podszedł do mnie żeby objąć mnie swoimi ramionami. Podparłam się o niego i wtuliłam głowę w szyję chłopaka.
- Ładnie pachniesz. - Uśmiechnęłam się, wciąż go tuląc.
- Wiem, ale trzeba szybko jeść, bo chińszczyzna szybko stygnie... - Zatrzymał się na chwilę. - A, ja ładnie pachnę, dziękuję. - Roześmiał się swoim irlandzkim śmiechem i pocałował mnie w głowę. Ja tylko zachichotałam pod nosem.
- Racja, idziemy jeść po głodna jestem.
Za chwile mama weszła do pomieszczenia i od razu przyszła mi myśli, czy nie zapomniał, że jest tu jeszcze ona. Spojrzałam asekuracyjnie na blondyna, a on szczerzył się jak nienormalny do mojej rodzicielki. Chyba zapomniał o jedzeniu, na co mi się zrobiło głupio i miałam w planach skarcić go za takie patrzenie na nią.
- Ja muszę wyjść, widzę, że już o ciebie zadbali. W takim razie będę pewnie późno, a jutro cię obudzę żeby się pożegnać. Papa i dobrej zabawy. - Uśmiechnęła się szeroko, podeszła do mnie i ucałowała mój polik.
- Nawzajem. - Rzuciła Dominic i szturchnęła Nialla, który odchrząknął, powiedział jakieś 'do widzenia' pod nosem i odwrócił się zawstydzony do reklamówek pełnych jedzenia ustawionych na blacie.
- No to smacznego. - Postawił mi przed nosem sześcienne pudełko w którym były zmieszane krewetki, warzywa i makaron. Zaczęło pięknie pachnieć, a pewnie smakowało jeszcze lepiej.
- Daj mi pałeczki. - Zwróciłam się do przyjaciółki.
- Przecież nie umiesz nimi jeść i nigdy nie umiałaś. - Podała mi je rozbawiona dziewczyna.
- Ale mogę się nauczyć. Czekaj. - Rozkleiłam dwie drewniane pałeczki, które umieściłam w palcach, tak jak myślałam, że będzie dobrze. Próba pierwsza zakończyła się tym, że musiała oblizać tylko sos z nich. Przy drugiej próbie wszystkimi siłami złapałam jedną krewetkę, która im wyżej podniesiona tym bardziej zsuwała się spomiędzy dwóch drewienek. Szybkim ruchem ujęłam ustami to co udało mi się wychwycić i uniosłam rękę w górę.
- Udało się! - Krzyknęłam zadowolona. Spojrzałam na przyjaciela, który tak samo jak Dominic przyglądał się mi z rozbawieniem i szerokim uśmiechem na ustach.
- I tak nie umiesz. - Skwitował kontynuując swoją konsumpcję, którą bez żadnych trudności mógł robić pałeczkami. Zmrużyłam oczy zirytowana. W końcu się poddałam i wzięłam widelec.
- Kiedyś się nauczę i was wszystkich zagnę. - Prychnęłam jedząc. Wzięłam do ręki puszkę coli i otworzyłam ją z przyjemnym syczeniem. Upiłam łyk rozkoszując się smakiem napoju. Bardzo dawno go nie piłam. W szpitalu mi nie pozwalano, więc niestety ciągle tylko zaspokajałam pragnienie wodą. Bez smaku, cukru i gazu. Fuj.
Po chwili Dominic wyszła z kuchni słysząc swój telefon. We dwoje jedliśmy w ciszy delektując się każdym kęsem. Zauważyłam, że Niall dziwnie się zdenerwował. Niecierpliwie jadł i w ogóle nie patrzył w moją stronę, a na jego policzkach wykwitły urocze rumieńce. Westchnął i odstawił na bok swój niedokończony posiłek. Chyba jest poważnie. Potem przeszył mnie swoimi niebiesko-turkusowymi oczami.
- Page chyba musimy porozmawiać.

______________________
No i mamy rozdział nr 8. Krótko-długi, mam nadzieję, że nie zawiodłam i znów trochę zaskoczyłam.
Myślicie, że Harry pojawi się w życiu Dominic?
I nie bójcie się, nie zapomniałam o Liam'ie. :)
Pozdrawiam, Nath. ♥

3 komentarze:

  1. Anonimowy11:37 PM

    Rozdział świetny jak zawsze :)
    Czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z góry przepraszam za żenująco słaby komentarz, ale ostatnia noc to było typowe Up All Night :-D
    Podoba mi się i to bardzo! Chłonę to opowiadanie jak gąbka, a wszystko przez sposób, w jaki piszesz. Po pierwsze -aww, Harry Styles! Daj mi go tu szybko, w innym kontekście niż artykuł w prasie:-D wątek obmyśliłaś świetny i czekam na rozwój wydarzeń!
    Lubię Dominic, bo jara się tą piosenką tak, jak ja, mamy nawet te same cielęce miny :-D
    JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE! Co z Niallem? Czemu się tak dziwnie zachowuje i o czym będą gadać? UMRĘ Z CIEKAWOŚCI, BĘDZIESZ MIAŁA KREW NA RĘKACH! Just sayin' :-D
    chcę dalej, mój mistrzu <3 masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie komentowalam wczesniejszych rozdzialow z powodu braku kompa. Aktualnie tez go nie mam, ale blog jest tak dobry, ze grzechem byloby nie skomentowac. Patrzac na calosc nie mozna miec nigdy pewnosci co bedzie dalej. Szczerze mowiac nawet do glowy mi nie przyszlo, ze mozesz wplesc w to jeszcze Harrego. Mam nadzieje, ze watek Zayna takze sie pojawi ;) Lekka, przyjemna forma pisania przemawia jak najbardziej na korzysc tego bloga. Kolejnym plusem sa opisy uczuc glownej bohaterki. Szybko mozna wczuc sie w role Page. Postac Niall`a sprawia, ze nie sposob sie nie usmiechnac. Juz sama wzmianka o nim sprawia usmiech na mojej twarzy. Wielki plus za dobor fizycznosci bohaterki. Jest niestandardowy. Swietny pomysl ze szkola oraz roznymi narodowosciami. Smialo moge stwierdzic, ze Twoj blog zdecydowanie wyroznia sie sposrod fali fanfiction zalewajacych internet. Nieszablonowy pomysl jest najwiekszym atutem tego opowiadania. Jestem bardzo ciekawa jak rozwiniesz postac Liama i co do tego wszystkiego bedzie mial dr Louis. Bo jak mniemam to nie koniec jego roli tutaj, ale tak jak wczesniej wspomnialam nie moge przewidziec co sie stanie, co rowniez jest plusem. Nie m do czego sie przyczepic, wiec dodam tylko, ze czakam na nastepny rozdzial ;)

    OdpowiedzUsuń

czytasz = komentujesz
Będę wdzięczna za każde słowo, czy to krytyczne czy to pozytywne. :)