Kiedy zobaczyłam Liam'a, miałam wrażenie, że z uszu wylatuje mu para mimo opanowanego wyrazu twarzy. Jednak przyglądając mu się z boku dostrzegłam jak coraz bardziej napina szczękę. Był niemalże rozwścieczony, z tym, że nie wiedzialam na kogo bardziej, a to mnie wręcz przeraziło.
- Myślałem, że wyraziłem się jasno,gdy rozmawialiśmy w szpitalu. Jak na lekarza masz całkiem słabą pamięć. - Zakpił brunet opierając się o framugę z założonymi rękoma na piersi. Uważnie mierzył wzrokiem Tomlinsona, który chciał wyglądać na odważnego, ale widziałam, jak zaczyna się kulić pod spojrzeniem Liam'a. Spojrzał asekuracyjnie na mnie, ale wolałam nie uczestniczyć w tej wzrokowej wojnie. Zaczęłam wycierać ostatnie łzy, które krążyły po mojej dolnej powiece i pociągnęłam nosem, co przebiło balon ciężkiej ciszy.
- Chciałem tylko pomóc. Taką poradnie jej polecono w szpitalu, widocznie to było przeznaczenie. - Odpowiedział ciężko wzdychając. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam nerwowym, ale nie wesołym śmiechem. Przeznaczenie, serio?
- Ty idź lepiej do teatru, bo teksty masz brodwayowskie. - Powiedziałam sarkastycznie spoglądając na zdezorientowanego doktorka.
- Przecież Page mogła zmienić rehabilitanta, a widocznie z jakiegoś powodu tego nie zrobiła. - Spostrzegł Louis nieustannie mierząc wzrokiem Liam'a. Chyba nabrał trochę odwagi, bo z uniesionym czołem wędrował oczami po nas dwojgu, a mnie zatkało, bo to była prawda. Mogłam starać się o kogoś innego, nie musiałam zatruwać sobie tych dwóch tygodni jego obecnością.
- W końcu mnie wyleczył, sądziłam, że rehabilitacje będą również skuteczne. - Wzruszyłam ramionami obserwując reakcje przyjaciela. On tylko mi się przyglądał jakby czekał aż coś dodam. - Poza tym było całkiem sympatycznie, prawda? - Odwróciłam głowę do niebieskookiego, wiedząc, że będzie zaskoczony moją wypowiedzią równie mocno jak ja. Nie wiem dlaczego go broniłam, być może chciałam uniknąć złości przyjaciela. Na pewno nieźle by się wkurzył gdyby usłyszał jak mnie Louis traktował. Wytłumaczenie "to było dla jej dobra" z pewnością byłoby nie do zaakceptowania, a po Tomlinsonie zostałaby mokra plama. W sumie nie do końca rozumiałam czemu Liam się tak zachowuję. Aż tak doskwiera mu ta przeszłość?
- Dlaczego płakałaś? - Usłyszałam napięty głos Payne'a, który siadał obok mnie ignorując totalnie doktorka. Spojrzałam w jego ciepłe tęczówki, które jak zwykle mnie rozluźniały. Jego wzrok był tak intensywny, że aż za bardzo, a troska niemalże go okalała jak łuna. Westchnęłam cicho.
- Bo się pogubiłam. - Odparłam skubiąc nerwowo skórki. Czułam jak stres zaczyna wypełniać mój żołądek zwijając go w wielki supeł. Muszę mu w końcu powiedzieć wszystko co leży mi na sercu. Mimo, że to nie jest coś wielkiego, to ma marę tysiąca małych występków, czy sekretów. Zrobiło mi się duszno, a stróżka potu popłyneła po moim kręgosłupie, ale nie było odwrotu.
- Muszę ci o czymś powiedzieć, ale nie wyciągaj pochopnych wniosków, tylko mnie wysłuchaj.
- Przecież mnie znasz. - Wtrącił się brunet zgadzając się, jednocześnie, na moje warunki.
- Czy mogę wyjść? - Z tego wszystkiego zapomniałam o obecności tego idioty, który pewnie winszował, iż jego spór z Liam'em dobiegł końca. Przynajmniej na dzień dzisiejszy.
- Po prostu spierdalaj. - Odezwał się szeptem brunet nawet nie patrząc w stronę Tomlinsona.
W momencie kiedy tamten wyszedł mężczyzna wypuścił ze świstem powietrze z ust, jak gdyby wstrzymywał oddech odkąd wszedł do mojego domu. Zacisnął mocno pięść i przyłożył ją sobie do warg.
- Wyjaśnisz mi od początku do końca co tu się do cholery dzieję, bo mam wrażenie jakby mnie dużo rzeczy ominęło. - Powiedział, a wręcz zagrzmiał przekładając pięść pod brodę. Był wściekły i zdezorientowany. Nie mam mu tego za złe, bo sama naważyłam tego piwa. Teraz czas go wypić.
- No to, że Louis to mój rehabilitant, to już wiesz. - Przytaknął głową i zauważyłam jak złość przemknęła przez jego wzrok. Wzięłam głęboki oddech. - No i jest jeszcze jedna rzecz, która może cię nieco zszokować. - Kontynuowałam, ale nagle w domu rozdzwonił się dźwięk dzwonka. Zaskoczona wstałam powoli.
- Spodziewasz się gości? - Zapytał z uniesioną brwią przyjaciel. Pokręciłam głową i podreptałam z jedną kulą do wejścia. Uchyliłam drzwi, a one zostały szerzej otworzone przez Irlandczyka, który z powagą w oczach wszedł do środka. Byłam zaskoczona, ale jednocześnie poczułam ulgę.
- Jesteś w samą porę. - Stwierdziłam szeptem obserwując jak ściąga z siebie bluzę. Chwycił moją rękę i cmoknął w usta dodając nieco wsparcia. Chyba nie będzie tak źle. Wróciliśmy razem do kuchni, a kiedy Liam zobaczył blondyna posłał mu pytające spojrzenie.
- Przejeżdżałem i jak zobaczyłem twój samochód, to pomyślałem, że zajrzę. - Zaśmiał się nerwowo. Wzruszył ramionami i podrapał się po karku siadając obok mnie, jednocześnie powodując, że usadowiona byłam pomiędzy mężczyznami. Zaczął bawić się okruszkami, przesuwając nimi po powierzchni stołu. Widziałam, że bije się z myślami i chce podjąć jakąś decyzję.
- Więc, co jeszcze chciałaś mi powiedzieć? - Kontynuował wyrywając mnie z zamyślenia. Przygryzłam wargę i spojrzałam na Niall'a. Wypuściłam powietrze z ust i spojrzałam hardo w oczy bruneta. Raz kozie śmierć.
- Wczoraj ja i Page byliśmy na randce. Zakochałem się w niej i chce z nią być. Wiem, że to może skomplikować wszystko, ale gdy ona o tym nie wiedziała byłoby dużo gorzej. Liam, nie gniewaj się, że nie dowiedziałeś się o tym wcześniej, ale myślałem, że mnie wyśmiejesz i powiesz coś w stylu "nie ryzykuj, ona może nie czuć tego samego" i takie inne. - Powiedział Horan niemalże na jednym oddechu. Odwróciłam gwałtownie głowę w kierunku chłopaka otwierając szeroko oczy. Co? Chyba nie wierze. Ale...? W sumie, mieliśmy tę kwestie z głowy.
- A ja chce spróbować. - Pokiwałam głową ciągle patrząc na Niall'a. Uniosłam kącik ust, ale w momencie, gdy wróciłam wzrokiem do Payne'a zrzedła mi mina. Mogłabym przysiąc, że gdyby wzrok zabijał własnie byśmy byli martwi. Zmarszczył brwi i spojrzał na stół.
- Kiedyś myślałem, że jesteśmy bliskimi przyjaciółmi. - Skwitował spokojnie spuszczając głowę. Oparł o splecione palce swoje czoło i patrzył w dół. Był rozczarowany? Smutny? Czuł się oszukany? Właściwie, ja też miałabym mieszane uczucia.
- Stary, błagam cię, nie obrażaj się na nas. To niczego nie zmienia, a może nawet ułatwi sprawę. - Irlandczyk próbował wnieść trochę optymizmu. - Tym więcej czasu będziemy mogli spędzać, podejrzewam, że niedługo Rudzielec pójdzie do pracy, więc trzeba to wykorzystać. - Uśmiechnął się delikatnie na rozluźnienie atmosfery. Chciałam coś powiedzieć, ale miałam wrażenie, że to tylko pogorszy sytuacje. Po pierwsze: nie jestem jeszcze z Niall'em; po drugie: do pracy jeszcze pewnie nie pójdę przez rehabilitacje, a po trzecie: Niall ciągle nie wie z kim je mam. Brunet podniósł głowę i spojrzał naszą dwójkę.
- Nie jestem zły o to, że się umawiacie, tylko o to, że dowiaduję się ostatni. Zapewne Dominic już wie. - Stwierdził fakt, co było prawdą. Cholera, źle to wygląda. - Przykro mi i tyle, ale najważniejsze, że wszystko się wyjaśniło. - Spojrzał tym razem mi w oczy i wiedziałam o co mu chodzi, więc tylko przytaknęłam i posłałam mu uśmiech. Rozluźniłam się trochę czując, że wszystko zmierza w tą dobrą stronę.
- A co z Dominic tak na marginesie? - Zainteresował się blondyn. - Dawno z Harry'm nie gadałem.
Roześmiałam się głośno przypominając sobie o naszej porannej rozmowie. Oni tylko spojrzeli na mnie, jak na wariatkę i machnęli rękoma lekceważąco.
- Nie chcecie wnikać, uwierzcie. - Odparłam chichocząc pod nosem.
- No to co? Jakieś piwo? - Niebieskooki wstał z entuzjazmem i poszedł do lodówki. Otworzył ją wpatrując się w zawartość.
- Prowadzicie oboje, więc chyba nie bardzo. - Pogroziłam z coraz większym zniecierpliwieniem widząc jak długo Nialler stał przy otwartej chłodziarce. Podniosłam się i chwytając kulę podeszłam do urządzenia, które po chwili zamknęłam.
- No to co, ja mam jutro wolne. - Wyszczerzył się ponownie ciągnąc za wgłębienie w drzwiczkach. Znów oceniał co jest w środku tym razem zaglądając trochę głębiej. W końcu wyciągnął jogurt z musli ku mojej radości zamykając urządzenie.
- Ja też, ale pojadę do domu. Przepraszam was. Poza tym muszę jeszcze coś załatwić. - Próbował być wesoły jak zawsze, ale widziałam zmartwienie w jego tęczówkach. Czułam, że przez 'coś załatwić' ma na myśli 'chce pobyć sam, bo mnie zawiedliście i muszę przemyśleć co mam z tym zrobić'. Mam tylko nadzieję, że wróci mój Liam i będziemy mogli wspólnie spędzać czas, jak kiedyś.
Podeszłam do niego.
- A przytulisz na pożegnanie? - Uśmiechnęłam się z miną małej biednej dziewczynki proszącej o cukierka, co rozbawiło nieco mężczyznę i po chwili znalazłam się w niedźwiedzim uścisku zapierającym dech w piersiach. Zaśmiałam się obejmując go ramionami i położyłam głowę na jego ramieniu. Dawno tak się ani nie witaliśmy, ani nie żegnaliśmy. Rozluźniłam mięśnie czując jego przyjacielskie ciepło .
- Martwi mnie Tomlinson, proszę nie daj mu się. - Poprosił szepcząc mi do ucha na pożegnanie, miałam nadzieję, że chociaż nazwisko lekarza nie sięgnęło uszu Irlandczyka, a potem cmoknął mój polik. Byłam mu wdzięczna, że nie roztrząsał tego przy Horan'ie. Podszedł do blondyna żegnając się z nim jak zawsze. To im zostało do dzisiaj od liceum i z wielką radością przyglądałam się tej wymianie gestów. Myślałam, że będzie bardziej niezręcznie. Liam nas zostawił krzycząc w wyjściu jeszcze 'pa' i zamknął drzwi. Nagle ogarnęło mnie jakieś dziwne wzruszenie, które niekontrolowane wywołało charakterystyczne szczypanie oczu i gulę w gardle. Przełknęłam ślinę i podeszłam do Niall'a, które mocno przytuliłam nie chcąc pokazać, że walczę z łzami. Wzięłam głęboki oddech czując jak odwzajemnia dotyk.
- Mogło być gorzej. - Stwierdził opierając brodę na moim barku. Delikatnie musnął ustami skórę na mojej szyi powodując serie dreszczy. Zostawił kilka pocałunków na co zachichotałam i przechyliłam głowę w stykając się z jego, chcąc powstrzymać chłopaka.
- Dobrze wiesz, że mam łaskotki praktycznie wszędzie, a zwłaszcza tam. - Obruszyłam się z udawaną złością.
- Oczywiście, że wiem i ja to dobrze wykorzystam. - Zamruczał mi do ucha, a mój kark ozdobiły przyjemne dreszcze. Odsunęłam się od niego.
- Ani mi się waż. Wystarczy tego dobrego. Dominic będzie za niedługo, a ja mam dzisiaj gotować. - Ostatecznie postanowiłam na chwile zapomnieć o bałaganie jaki mam w głowie i tej nienormalnej sytuacji. Uświadomiłam sobie, że powinnam czuć się dziwnie przytulając go albo gdy jego usta muskały moją skórę. Przecież przez tyle lat jedyne nasze 'zbliżenia' polegały na długich uściskach w razie dłuższego okresu czasu, gdy się nie widzieliśmy. Nigdy nie pomyślałabym nawet, że będę odczuwać taką swobodę przy kontakcie z Niall'em. Wydało mi się to dziwnie naturalne, a ja nie miałam nic przeciwko. Zaczynałam myśleć o tym poważniej i muszę przyznać, że na to coraz bardziej przystaje, a to znaczy, że prawdopodobnie zakochuję się w tym wiecznie wesołym Irlandczyku. Przeszył mnie mały dreszcz niepokoju, ale uciszyłam swoje wątpliwości. Co będzie, to będzie.
Podparłam się o blat zaczynając myśleć co mogę przyrządzić, i chociaż blondyn mi to utrudniał, to ostatecznie wpadłam na pomysł. Kurczak z gruszką i jabłkiem, kuskus i surówka z serii "wszystkie możliwe warzywa jakie masz w lodówce".
- Redakcja "New Shot" w czym mogę pomóc? - Zebrała się na formalny ton i słuchała co Ktosiek ma do powiedzenia.
- Witam, chciałbym rozmawiać z panną Dominic Hare. - Zmarszczyła brwi nie do końca pojmując co właśnie usłyszała, no bo kto chciałby kontaktować się tylko z nią, nie prosząc o przełączenie do Chrisa?
- Przy telefonie. - Odpowiedziała szybko i skupiła się na rozmówcy.
- Mam pewną propozycje, niemalże nie do odrzucenia, tylko proszę mnie nie skreślać na początku. To bardzo dla mnie ważne. Zacznijmy od tego, że jutro, to jest we wtorek, chciałbym umówić panią z ważną dla mnie osobą. Ona wyjaśni pani dokładnie na czym polega moja prośba, czy zadanie, jakkolwiek. Jednakże dzisiaj chce, żeby się pani z nią skontaktowała. Ma pani coś pod ręką do pisania? - Z każdym jego słowem czuła jak na jej głową pojawia się coraz więcej znaków zapytania. Po co? Dlaczego? W jakieś sprawie? Skąd ten ktoś ją zna?
- Tak mam, ale przepraszam, z kim mam przyjemność rozmawiać? - Wzięła do ręki długopis i wyrwała kwadratową karteczkę z bloku ułożonym w pudełeczku stojącym przy monitorze.
- Cody Himpson, miło mi. Więc proszę zapisać ten numer i niezwłocznie się skontaktować. - Podał jej te 9 cyferek, a ona wpatrywała się w nie z bijącym sercem. O co do cholery w tym wszystkim chodziło? Powoli zaczynała się o siebie obawiać, ale póki co skupiała się na tym co przekazał jej ten cały Cody.
- Twierdzę, że pani jest stworzona do tego o co panią poproszę i chce żeby pani to poważnie rozważyła. - Miał dosyć rzeczowy ton, ale głos jego był dziwnie wysoki. No cóż, nie każdy ma taki baryton jak na przykład Harry. No właśnie. Na jej twarzy od razu wykwitł uśmiech, a poliki delikatnie ją zapiekły. Ciągle martwiło ją jego specyficzne zachowanie, ale czerpała też wiele radości z ich relacji. Nie byli parą, chociaż będąc samym nie powstrzymywali się od pocałunków, czy czułego przytulania. Czasami gubiła myśli zastanawiając się co tak na prawdę jest między nią, a Styles'em.
- Jest tam pani?
- Tak, tak, przepraszam, zamyśliłam się. Um, oczywiście, rozpatrzę to, ale chwila, czy mogę chociaż wiedzieć czym pan się zajmuję? - Zapytała notując jego nazwisko przy numerze.
- Jutro wszystkiego się pani dowie. Obiecuję. Proszę sobie nie myśleć o mnie źle, dzwonię w dobrych intencjach. Mam nadzieję, że mi pani zaufa. - Odpowiedział robiąc znaczną pauzę. Jak ci mam człowieku zaufać jak każesz mi się umawiać z jakąś obcą osobą bez żadnych informacji? Westchnęła i chwyciła blond pasmo rozdzielając go w dwóch palcach.
- Czy to jest jakaś tajna misja? Mam być dyskretna? - Zaśmiała się nieco ironicznie, spodziewając się tego samego od mężczyzny.
- Byłbym wdzięczny. - Odparł nie dopowiadając nic więcej. Mam wrażenie, że pakuję się w jakieś bagno. Tysiące negatywnych myśli przechodziło przez jej umysł, ale stłumiła je. - W takim dziękuję, że mnie pani wysłuchała, zależy mi na tym. Skontaktuję się z panią po spotkaniu z moim posłańcem. - Pip, pip. pip. Odłożyła słuchawkę na miejsce i spojrzała się przed siebie nie będąc pewna co robi. Skupiła wzrok na kartce wystukując nerwowy rytm palcami o szklany blat biurka. Złożyła usta w dzióbek i przekrzywiła go na prawą stronę. Zdecydowała się, że spróbuję, sięgnęła ponownie po czarną, smukłą słuchawkę i wykręciła podany numer. Jej żołądek zawiązał się w węzeł, a ciśnienie podskoczyło.
- Tak, słucham? - Usłyszała melodyjny, damski głos. Dziwne, jeśli byłaby to jakaś firma jej powitanie powinno być znacznie inne.
- Dobry wieczór, Dominic Hare z tej strony, pan Cody Himpson prosił żebym umówiła się z panią na jutro, ponieważ ma mi coś do przekazania. Czy mam rację? - Przygryzła nerwowo wargę czując jak dłoń na słuchawce zaczyna się delikatnie pocić.
- Ależ tak, oczywiście. Domyślam się, że pani pracuję, więc pewnie wolałaby się pani umówić w godzinach wieczornych.
- Tak, byłoby najlepiej. Od 5 po południu, jestem wolna. - Potwierdziła blondynka starając się panować na nerwami.
- W takim razie 5:30 w Mainsub. - Skądś kojarzyła tą nazwę, z czymś nieprzyjemnym, ale nie było to w tym momencie tak ważne.
- W porządku. - Kiwnęła automatycznie głową bawiąc się złotym pasemkiem. - Ale z kim mam przyjemność?
- Och, przepraszam, nie przedstawiłam się. Jestem Marriet Delight, miło mi. - Czy oni wszyscy mieli kłopoty z pamięcią? - W takim razie do zobaczenia jutro, miłego wieczoru. - Pożegnała się nawet nie czekając, aż Dominic jej odpowie. Dziwaczne to było jak cholera, ale skoro się z nią skontaktowali i to jeszcze przez redakcje, to nie było jakieś nielegalne albo złe. Westchnęła kładąc głowę na biurku, przymknęła oczy rozpamiętując, dla relaksu, poprzednią noc i przygryzła wargę przypominając sobie chociażby o jego ustach. Malinowe, pełne wargi, które patrząc na jego profil i gdy były złączone, kształtowały się w serce. Usłyszała "Rehab" Rihanny, wyrywający ją z jej fantazyjnego świata, który dochodził z jej torebki i sięgnęła z trudem po nią, po czym wyciągnęła sfatygowaną komórkę. Stuknęła w 'odbierz' i przyłożyła sobie aparat do ucha.
- No co tam? - Uniosła kącik ust czekając na odpowiedź przyjaciółki.
- Wolisz, żeby zrobiła kurczaka, czy chcesz coś chińskiego albo włoskiego? - Usłyszała irlandzki akcent, na co się zdziwiła.
- Oh, cześć Niall. Mi to obojętnie, byleby nic zatrutego. - Odpowiedziała z rozbawieniem czując, że zaczyna być głodna. Chciała jak najszybciej znaleźć się w ciepłym domku, z dala od tych papierów, dziwnych telefonów i Chrisa.
- To w takim razie, ty nie gotujesz. - Powiedział Horan, ale wiedziała, że zwrócił się do Page, co potwierdziło głośne: "O nie! Tylko będziesz coś chciał... nawet palcem nie kiwnę jak zgłodniejesz!" w tle. Blondynka roześmiała się wesoło i wsłuchiwała się w ich dalszą konwersacje.
- Kochanie, nie obraź się, ale kuchnia holenderska nie należy do najsmaczniejszych. - Skwitował i oczami wyobraźni zobaczyła jak Niall wzrusza ramionami z przepraszającym wzrokiem. Jego miny były zawsze zabawne, co w razie najgorszych dni działały niczym gaz rozweselający. Parsknęła śmiechem wyłapując protesty przyjaciółki. Mogła się trochę rozchmurzyć i rozbudzić dzięki nim.
- Zajmujecie mi linię, gołąbki. Pozwól jej gotować jak tak bardzo chce, ale dla mnie coś zamów. - Zażartowała.
- Jasne, nie ma problemu, do zobaczenia. - Rozłączyli się, ale jej telefon od razu zawibrował ponownie. Bicie serca od razu się podwoiło. Wcisnęła zielony przycisk.
- Halo?
- Dobry wieczór, Dominic. - Jakiż on formalny, uśmiechnęła się szeroko słysząc TEN głos.
- Ach dobry wieczór, Haroldzie. - Ledwo się powstrzymała od wybuchnięcia śmiechem, ale to było silniejsze od niej żeby tak go nazwać. Jednak w tej sytuacji było na miejscu.
- Już ci nic więcej o sobie nie powiem. - Prychnął poirytowany, co odebrała z triumfem. Przypomniało jej się nagle, że jest w pracy, a sam Chris przygląda jej się przez przeszkloną ścianę swojego gabinetu. Czasem był na prawdę psychiczny, ale był też jej szefem i to on dawał jej pieniądze. Przeważnie się dobrze dogadywali, a w jego oczach sprawowała się znakomicie, ale w niektórych momentach zbyt bardzo próbował ją kontrolować. Zwłaszcza odkąd się dowiedział, że ma coś wspólnego z Harry'm Styles'em. Przeklęty showbiznes.
- Jasne, nie obiecuj. - Odpyskowała, wiedząc jak wylewny potrafił być. Zwłaszcza po lampce wina, czy butelce piwa. Całe historie jej opowiadał, jak to było kiedy chodził do szkoły, wspomnienia z liceum, rodzinne spotkania, kłótnie z siostrą. Dużo tego było, a ona uważnie słuchała, łapiąc wszystkie szczegóły, które mogła wykorzystać do drażnienia się z nim. Uwielbiała to robić, czuła wtedy, że to ona jest troszeczkę starsza. Szkoda, że tylko w niektórych sytuacjach, a zwłaszcza nie w innych.
- Mówię poważnie, nic ze mnie nie wyciśniesz. Co dzisiaj robisz? - Zapytał, a ona wyobrażała sobie jak delikatny, chłopięcy uśmieszek formuje w jego polikach te cholerne dołeczki.
- Póki co pracuję, chociaż jeśli jeszcze trochę porozmawiamy, to mogę wyjść i nie wracać, ale później nic, wiem, że Page i Niall coś dla mnie mają do jedzenia w domu i nie mogę się doczekać aż to wszamię. - Z lekkim rozżaleniem w głosie opowiadała mu plan dnia. Nie chciała wspomnieć o dziwnym telefonie, bo wywołało by to pewnie niepotrzebne spięcie.
- W takim razie zjesz coś u mnie. Przyjedzie po ciebie taksówka, którą zaraz zamówię. - Lubiła, to że był rozsądny i myślał logicznie. Normalnie zastanawiałaby się dlaczego on sam nie przyjedzie, ale zdawała sobie sprawę jakie byłyby tego konsekwencje.
- Dziękuję. Wiesz o której kończę.
- Oczywiście, więc do później. - Wiedziała, że właśnie teraz się uśmiecha i zapewne oblizuję wargi. Ciągle ją to fascynowało.
- Do później. - Rozłączyła się i mogła wrócić do pracy, chociaż jej myśli zaprzątał ten kompletnie popieprzony telefon.
Mam w planach zająć się tłumaczeniem pewnej serii, którą mam nadzieję, że was zachwyci. Na wattpadzie robi furorę, więc was też powinna zainteresować. Póki co jestem w połowie drugiej książki i jeśli przebrnę przez całość, czyli jakiś 4 jeszcze, to zacznę się ubiegać o zgodę na przetłumaczenie u autorki. Bądźcie więc gotowi na nowości.
Prośba ta co zwykle: zostaw tt a ja ciebie poinformuję o nowym rozdziale.
A tu jeszcze na koniec nasz bardzo normalny Harry - jedyny nastolatek w zespole. x
@vinecakestagram
- Jesteś w samą porę. - Stwierdziłam szeptem obserwując jak ściąga z siebie bluzę. Chwycił moją rękę i cmoknął w usta dodając nieco wsparcia. Chyba nie będzie tak źle. Wróciliśmy razem do kuchni, a kiedy Liam zobaczył blondyna posłał mu pytające spojrzenie.
- Przejeżdżałem i jak zobaczyłem twój samochód, to pomyślałem, że zajrzę. - Zaśmiał się nerwowo. Wzruszył ramionami i podrapał się po karku siadając obok mnie, jednocześnie powodując, że usadowiona byłam pomiędzy mężczyznami. Zaczął bawić się okruszkami, przesuwając nimi po powierzchni stołu. Widziałam, że bije się z myślami i chce podjąć jakąś decyzję.
- Więc, co jeszcze chciałaś mi powiedzieć? - Kontynuował wyrywając mnie z zamyślenia. Przygryzłam wargę i spojrzałam na Niall'a. Wypuściłam powietrze z ust i spojrzałam hardo w oczy bruneta. Raz kozie śmierć.
- Wczoraj ja i Page byliśmy na randce. Zakochałem się w niej i chce z nią być. Wiem, że to może skomplikować wszystko, ale gdy ona o tym nie wiedziała byłoby dużo gorzej. Liam, nie gniewaj się, że nie dowiedziałeś się o tym wcześniej, ale myślałem, że mnie wyśmiejesz i powiesz coś w stylu "nie ryzykuj, ona może nie czuć tego samego" i takie inne. - Powiedział Horan niemalże na jednym oddechu. Odwróciłam gwałtownie głowę w kierunku chłopaka otwierając szeroko oczy. Co? Chyba nie wierze. Ale...? W sumie, mieliśmy tę kwestie z głowy.
- A ja chce spróbować. - Pokiwałam głową ciągle patrząc na Niall'a. Uniosłam kącik ust, ale w momencie, gdy wróciłam wzrokiem do Payne'a zrzedła mi mina. Mogłabym przysiąc, że gdyby wzrok zabijał własnie byśmy byli martwi. Zmarszczył brwi i spojrzał na stół.
- Kiedyś myślałem, że jesteśmy bliskimi przyjaciółmi. - Skwitował spokojnie spuszczając głowę. Oparł o splecione palce swoje czoło i patrzył w dół. Był rozczarowany? Smutny? Czuł się oszukany? Właściwie, ja też miałabym mieszane uczucia.
- Stary, błagam cię, nie obrażaj się na nas. To niczego nie zmienia, a może nawet ułatwi sprawę. - Irlandczyk próbował wnieść trochę optymizmu. - Tym więcej czasu będziemy mogli spędzać, podejrzewam, że niedługo Rudzielec pójdzie do pracy, więc trzeba to wykorzystać. - Uśmiechnął się delikatnie na rozluźnienie atmosfery. Chciałam coś powiedzieć, ale miałam wrażenie, że to tylko pogorszy sytuacje. Po pierwsze: nie jestem jeszcze z Niall'em; po drugie: do pracy jeszcze pewnie nie pójdę przez rehabilitacje, a po trzecie: Niall ciągle nie wie z kim je mam. Brunet podniósł głowę i spojrzał naszą dwójkę.
- Nie jestem zły o to, że się umawiacie, tylko o to, że dowiaduję się ostatni. Zapewne Dominic już wie. - Stwierdził fakt, co było prawdą. Cholera, źle to wygląda. - Przykro mi i tyle, ale najważniejsze, że wszystko się wyjaśniło. - Spojrzał tym razem mi w oczy i wiedziałam o co mu chodzi, więc tylko przytaknęłam i posłałam mu uśmiech. Rozluźniłam się trochę czując, że wszystko zmierza w tą dobrą stronę.
- A co z Dominic tak na marginesie? - Zainteresował się blondyn. - Dawno z Harry'm nie gadałem.
Roześmiałam się głośno przypominając sobie o naszej porannej rozmowie. Oni tylko spojrzeli na mnie, jak na wariatkę i machnęli rękoma lekceważąco.
- Nie chcecie wnikać, uwierzcie. - Odparłam chichocząc pod nosem.
- No to co? Jakieś piwo? - Niebieskooki wstał z entuzjazmem i poszedł do lodówki. Otworzył ją wpatrując się w zawartość.
- Prowadzicie oboje, więc chyba nie bardzo. - Pogroziłam z coraz większym zniecierpliwieniem widząc jak długo Nialler stał przy otwartej chłodziarce. Podniosłam się i chwytając kulę podeszłam do urządzenia, które po chwili zamknęłam.
- No to co, ja mam jutro wolne. - Wyszczerzył się ponownie ciągnąc za wgłębienie w drzwiczkach. Znów oceniał co jest w środku tym razem zaglądając trochę głębiej. W końcu wyciągnął jogurt z musli ku mojej radości zamykając urządzenie.
- Ja też, ale pojadę do domu. Przepraszam was. Poza tym muszę jeszcze coś załatwić. - Próbował być wesoły jak zawsze, ale widziałam zmartwienie w jego tęczówkach. Czułam, że przez 'coś załatwić' ma na myśli 'chce pobyć sam, bo mnie zawiedliście i muszę przemyśleć co mam z tym zrobić'. Mam tylko nadzieję, że wróci mój Liam i będziemy mogli wspólnie spędzać czas, jak kiedyś.
Podeszłam do niego.
- A przytulisz na pożegnanie? - Uśmiechnęłam się z miną małej biednej dziewczynki proszącej o cukierka, co rozbawiło nieco mężczyznę i po chwili znalazłam się w niedźwiedzim uścisku zapierającym dech w piersiach. Zaśmiałam się obejmując go ramionami i położyłam głowę na jego ramieniu. Dawno tak się ani nie witaliśmy, ani nie żegnaliśmy. Rozluźniłam mięśnie czując jego przyjacielskie ciepło .
- Martwi mnie Tomlinson, proszę nie daj mu się. - Poprosił szepcząc mi do ucha na pożegnanie, miałam nadzieję, że chociaż nazwisko lekarza nie sięgnęło uszu Irlandczyka, a potem cmoknął mój polik. Byłam mu wdzięczna, że nie roztrząsał tego przy Horan'ie. Podszedł do blondyna żegnając się z nim jak zawsze. To im zostało do dzisiaj od liceum i z wielką radością przyglądałam się tej wymianie gestów. Myślałam, że będzie bardziej niezręcznie. Liam nas zostawił krzycząc w wyjściu jeszcze 'pa' i zamknął drzwi. Nagle ogarnęło mnie jakieś dziwne wzruszenie, które niekontrolowane wywołało charakterystyczne szczypanie oczu i gulę w gardle. Przełknęłam ślinę i podeszłam do Niall'a, które mocno przytuliłam nie chcąc pokazać, że walczę z łzami. Wzięłam głęboki oddech czując jak odwzajemnia dotyk.
- Mogło być gorzej. - Stwierdził opierając brodę na moim barku. Delikatnie musnął ustami skórę na mojej szyi powodując serie dreszczy. Zostawił kilka pocałunków na co zachichotałam i przechyliłam głowę w stykając się z jego, chcąc powstrzymać chłopaka.
- Dobrze wiesz, że mam łaskotki praktycznie wszędzie, a zwłaszcza tam. - Obruszyłam się z udawaną złością.
- Oczywiście, że wiem i ja to dobrze wykorzystam. - Zamruczał mi do ucha, a mój kark ozdobiły przyjemne dreszcze. Odsunęłam się od niego.
- Ani mi się waż. Wystarczy tego dobrego. Dominic będzie za niedługo, a ja mam dzisiaj gotować. - Ostatecznie postanowiłam na chwile zapomnieć o bałaganie jaki mam w głowie i tej nienormalnej sytuacji. Uświadomiłam sobie, że powinnam czuć się dziwnie przytulając go albo gdy jego usta muskały moją skórę. Przecież przez tyle lat jedyne nasze 'zbliżenia' polegały na długich uściskach w razie dłuższego okresu czasu, gdy się nie widzieliśmy. Nigdy nie pomyślałabym nawet, że będę odczuwać taką swobodę przy kontakcie z Niall'em. Wydało mi się to dziwnie naturalne, a ja nie miałam nic przeciwko. Zaczynałam myśleć o tym poważniej i muszę przyznać, że na to coraz bardziej przystaje, a to znaczy, że prawdopodobnie zakochuję się w tym wiecznie wesołym Irlandczyku. Przeszył mnie mały dreszcz niepokoju, ale uciszyłam swoje wątpliwości. Co będzie, to będzie.
Podparłam się o blat zaczynając myśleć co mogę przyrządzić, i chociaż blondyn mi to utrudniał, to ostatecznie wpadłam na pomysł. Kurczak z gruszką i jabłkiem, kuskus i surówka z serii "wszystkie możliwe warzywa jakie masz w lodówce".
***
Dominic's POVDawno nie była tak zmęczona w pracy, ledwo patrzyła na ekran komputera. Literki zmywały się w jedno, a w momencie, gdy rozlegał się dźwięk telefonu miała ochotę podnieść słuchawkę tylko po to żeby uciszyć urządzenie. Jednak musiała wypełniać obowiązki i rozkazy szefa, inaczej zostałaby zwolniona i totalnie spłukana. Po raz kolejny z czarnego pudełka wydobył się piskliwy dzwonek.
- Redakcja "New Shot" w czym mogę pomóc? - Zebrała się na formalny ton i słuchała co Ktosiek ma do powiedzenia.
- Witam, chciałbym rozmawiać z panną Dominic Hare. - Zmarszczyła brwi nie do końca pojmując co właśnie usłyszała, no bo kto chciałby kontaktować się tylko z nią, nie prosząc o przełączenie do Chrisa?
- Przy telefonie. - Odpowiedziała szybko i skupiła się na rozmówcy.
- Mam pewną propozycje, niemalże nie do odrzucenia, tylko proszę mnie nie skreślać na początku. To bardzo dla mnie ważne. Zacznijmy od tego, że jutro, to jest we wtorek, chciałbym umówić panią z ważną dla mnie osobą. Ona wyjaśni pani dokładnie na czym polega moja prośba, czy zadanie, jakkolwiek. Jednakże dzisiaj chce, żeby się pani z nią skontaktowała. Ma pani coś pod ręką do pisania? - Z każdym jego słowem czuła jak na jej głową pojawia się coraz więcej znaków zapytania. Po co? Dlaczego? W jakieś sprawie? Skąd ten ktoś ją zna?
- Tak mam, ale przepraszam, z kim mam przyjemność rozmawiać? - Wzięła do ręki długopis i wyrwała kwadratową karteczkę z bloku ułożonym w pudełeczku stojącym przy monitorze.
- Cody Himpson, miło mi. Więc proszę zapisać ten numer i niezwłocznie się skontaktować. - Podał jej te 9 cyferek, a ona wpatrywała się w nie z bijącym sercem. O co do cholery w tym wszystkim chodziło? Powoli zaczynała się o siebie obawiać, ale póki co skupiała się na tym co przekazał jej ten cały Cody.
- Twierdzę, że pani jest stworzona do tego o co panią poproszę i chce żeby pani to poważnie rozważyła. - Miał dosyć rzeczowy ton, ale głos jego był dziwnie wysoki. No cóż, nie każdy ma taki baryton jak na przykład Harry. No właśnie. Na jej twarzy od razu wykwitł uśmiech, a poliki delikatnie ją zapiekły. Ciągle martwiło ją jego specyficzne zachowanie, ale czerpała też wiele radości z ich relacji. Nie byli parą, chociaż będąc samym nie powstrzymywali się od pocałunków, czy czułego przytulania. Czasami gubiła myśli zastanawiając się co tak na prawdę jest między nią, a Styles'em.
- Jest tam pani?
- Tak, tak, przepraszam, zamyśliłam się. Um, oczywiście, rozpatrzę to, ale chwila, czy mogę chociaż wiedzieć czym pan się zajmuję? - Zapytała notując jego nazwisko przy numerze.
- Jutro wszystkiego się pani dowie. Obiecuję. Proszę sobie nie myśleć o mnie źle, dzwonię w dobrych intencjach. Mam nadzieję, że mi pani zaufa. - Odpowiedział robiąc znaczną pauzę. Jak ci mam człowieku zaufać jak każesz mi się umawiać z jakąś obcą osobą bez żadnych informacji? Westchnęła i chwyciła blond pasmo rozdzielając go w dwóch palcach.
- Czy to jest jakaś tajna misja? Mam być dyskretna? - Zaśmiała się nieco ironicznie, spodziewając się tego samego od mężczyzny.
- Byłbym wdzięczny. - Odparł nie dopowiadając nic więcej. Mam wrażenie, że pakuję się w jakieś bagno. Tysiące negatywnych myśli przechodziło przez jej umysł, ale stłumiła je. - W takim dziękuję, że mnie pani wysłuchała, zależy mi na tym. Skontaktuję się z panią po spotkaniu z moim posłańcem. - Pip, pip. pip. Odłożyła słuchawkę na miejsce i spojrzała się przed siebie nie będąc pewna co robi. Skupiła wzrok na kartce wystukując nerwowy rytm palcami o szklany blat biurka. Złożyła usta w dzióbek i przekrzywiła go na prawą stronę. Zdecydowała się, że spróbuję, sięgnęła ponownie po czarną, smukłą słuchawkę i wykręciła podany numer. Jej żołądek zawiązał się w węzeł, a ciśnienie podskoczyło.
- Tak, słucham? - Usłyszała melodyjny, damski głos. Dziwne, jeśli byłaby to jakaś firma jej powitanie powinno być znacznie inne.
- Dobry wieczór, Dominic Hare z tej strony, pan Cody Himpson prosił żebym umówiła się z panią na jutro, ponieważ ma mi coś do przekazania. Czy mam rację? - Przygryzła nerwowo wargę czując jak dłoń na słuchawce zaczyna się delikatnie pocić.
- Ależ tak, oczywiście. Domyślam się, że pani pracuję, więc pewnie wolałaby się pani umówić w godzinach wieczornych.
- Tak, byłoby najlepiej. Od 5 po południu, jestem wolna. - Potwierdziła blondynka starając się panować na nerwami.
- W takim razie 5:30 w Mainsub. - Skądś kojarzyła tą nazwę, z czymś nieprzyjemnym, ale nie było to w tym momencie tak ważne.
- W porządku. - Kiwnęła automatycznie głową bawiąc się złotym pasemkiem. - Ale z kim mam przyjemność?
- Och, przepraszam, nie przedstawiłam się. Jestem Marriet Delight, miło mi. - Czy oni wszyscy mieli kłopoty z pamięcią? - W takim razie do zobaczenia jutro, miłego wieczoru. - Pożegnała się nawet nie czekając, aż Dominic jej odpowie. Dziwaczne to było jak cholera, ale skoro się z nią skontaktowali i to jeszcze przez redakcje, to nie było jakieś nielegalne albo złe. Westchnęła kładąc głowę na biurku, przymknęła oczy rozpamiętując, dla relaksu, poprzednią noc i przygryzła wargę przypominając sobie chociażby o jego ustach. Malinowe, pełne wargi, które patrząc na jego profil i gdy były złączone, kształtowały się w serce. Usłyszała "Rehab" Rihanny, wyrywający ją z jej fantazyjnego świata, który dochodził z jej torebki i sięgnęła z trudem po nią, po czym wyciągnęła sfatygowaną komórkę. Stuknęła w 'odbierz' i przyłożyła sobie aparat do ucha.
- No co tam? - Uniosła kącik ust czekając na odpowiedź przyjaciółki.
- Wolisz, żeby zrobiła kurczaka, czy chcesz coś chińskiego albo włoskiego? - Usłyszała irlandzki akcent, na co się zdziwiła.
- Oh, cześć Niall. Mi to obojętnie, byleby nic zatrutego. - Odpowiedziała z rozbawieniem czując, że zaczyna być głodna. Chciała jak najszybciej znaleźć się w ciepłym domku, z dala od tych papierów, dziwnych telefonów i Chrisa.
- To w takim razie, ty nie gotujesz. - Powiedział Horan, ale wiedziała, że zwrócił się do Page, co potwierdziło głośne: "O nie! Tylko będziesz coś chciał... nawet palcem nie kiwnę jak zgłodniejesz!" w tle. Blondynka roześmiała się wesoło i wsłuchiwała się w ich dalszą konwersacje.
- Kochanie, nie obraź się, ale kuchnia holenderska nie należy do najsmaczniejszych. - Skwitował i oczami wyobraźni zobaczyła jak Niall wzrusza ramionami z przepraszającym wzrokiem. Jego miny były zawsze zabawne, co w razie najgorszych dni działały niczym gaz rozweselający. Parsknęła śmiechem wyłapując protesty przyjaciółki. Mogła się trochę rozchmurzyć i rozbudzić dzięki nim.
- Zajmujecie mi linię, gołąbki. Pozwól jej gotować jak tak bardzo chce, ale dla mnie coś zamów. - Zażartowała.
- Jasne, nie ma problemu, do zobaczenia. - Rozłączyli się, ale jej telefon od razu zawibrował ponownie. Bicie serca od razu się podwoiło. Wcisnęła zielony przycisk.
- Halo?
- Dobry wieczór, Dominic. - Jakiż on formalny, uśmiechnęła się szeroko słysząc TEN głos.
- Ach dobry wieczór, Haroldzie. - Ledwo się powstrzymała od wybuchnięcia śmiechem, ale to było silniejsze od niej żeby tak go nazwać. Jednak w tej sytuacji było na miejscu.
- Już ci nic więcej o sobie nie powiem. - Prychnął poirytowany, co odebrała z triumfem. Przypomniało jej się nagle, że jest w pracy, a sam Chris przygląda jej się przez przeszkloną ścianę swojego gabinetu. Czasem był na prawdę psychiczny, ale był też jej szefem i to on dawał jej pieniądze. Przeważnie się dobrze dogadywali, a w jego oczach sprawowała się znakomicie, ale w niektórych momentach zbyt bardzo próbował ją kontrolować. Zwłaszcza odkąd się dowiedział, że ma coś wspólnego z Harry'm Styles'em. Przeklęty showbiznes.
- Jasne, nie obiecuj. - Odpyskowała, wiedząc jak wylewny potrafił być. Zwłaszcza po lampce wina, czy butelce piwa. Całe historie jej opowiadał, jak to było kiedy chodził do szkoły, wspomnienia z liceum, rodzinne spotkania, kłótnie z siostrą. Dużo tego było, a ona uważnie słuchała, łapiąc wszystkie szczegóły, które mogła wykorzystać do drażnienia się z nim. Uwielbiała to robić, czuła wtedy, że to ona jest troszeczkę starsza. Szkoda, że tylko w niektórych sytuacjach, a zwłaszcza nie w innych.
- Mówię poważnie, nic ze mnie nie wyciśniesz. Co dzisiaj robisz? - Zapytał, a ona wyobrażała sobie jak delikatny, chłopięcy uśmieszek formuje w jego polikach te cholerne dołeczki.
- Póki co pracuję, chociaż jeśli jeszcze trochę porozmawiamy, to mogę wyjść i nie wracać, ale później nic, wiem, że Page i Niall coś dla mnie mają do jedzenia w domu i nie mogę się doczekać aż to wszamię. - Z lekkim rozżaleniem w głosie opowiadała mu plan dnia. Nie chciała wspomnieć o dziwnym telefonie, bo wywołało by to pewnie niepotrzebne spięcie.
- W takim razie zjesz coś u mnie. Przyjedzie po ciebie taksówka, którą zaraz zamówię. - Lubiła, to że był rozsądny i myślał logicznie. Normalnie zastanawiałaby się dlaczego on sam nie przyjedzie, ale zdawała sobie sprawę jakie byłyby tego konsekwencje.
- Dziękuję. Wiesz o której kończę.
- Oczywiście, więc do później. - Wiedziała, że właśnie teraz się uśmiecha i zapewne oblizuję wargi. Ciągle ją to fascynowało.
- Do później. - Rozłączyła się i mogła wrócić do pracy, chociaż jej myśli zaprzątał ten kompletnie popieprzony telefon.
_________________________________
TAAAAAAAAAADAAAAAAAAAAM!
Ok, 8 dni musieliście czekać i przepraszam. Mam dwie szkoły, bo oprócz normalnej (technikum, które wymaga też więcej poświęcenia) uczę się w SpeakUP i mam napięty grafik i GOD BLESS aplikacje blogger na telefon i w każdej chwili mogę coś dopisywać powoli tworząc rozdział. Czy to jadę tramwajem, autobusem, nudzi mi się w szkole (co o dziwo jest rzadko), to coś tam wystukam. ;)Mam w planach zająć się tłumaczeniem pewnej serii, którą mam nadzieję, że was zachwyci. Na wattpadzie robi furorę, więc was też powinna zainteresować. Póki co jestem w połowie drugiej książki i jeśli przebrnę przez całość, czyli jakiś 4 jeszcze, to zacznę się ubiegać o zgodę na przetłumaczenie u autorki. Bądźcie więc gotowi na nowości.
Co do ff o 5SOS, TAK WIEM! CHCECIE JUŻ COŚ PRZECZYTAĆ (wiem, że nie, ale staram sobie wmawiać,że kogoś to ineresuje), ale serio ciężko mi ogarnąć tak wszystko. Możliwe, że pod koniec września pojawi się prolog i na przeprosiny też pierwszy rozdział. xx
Prośba ta co zwykle: zostaw tt a ja ciebie poinformuję o nowym rozdziale.
Jezu, rozpisałam się jakby ktoś to czytał (mam nadzieję, że ktoś jednak to robi).
A tu jeszcze na koniec nasz bardzo normalny Harry - jedyny nastolatek w zespole. x
@vinecakestagram
Boże, ten gif z "bardzo normalnym" Harrym rozłożył mnie na łopatki :D
OdpowiedzUsuńA teraz do rzeczy. Rozdział, tradycyjnie, mega cudowny! Ta cała reakcja Liama nie wskazuje na to, że chodzi mu o fakt, że dowiedział się o randkowaniu Page z Niallem ostatni. Bardziej mi to przypomina na pewien smutek, który ogarnia człowieka, gdy dociera do niego, że ukochana osoba jest zainteresowana kimś innym... No cóż, może się mylę, może nie - czas pokaże.
Tak pięknie opisujesz Niallera, że czytając o nim dosłownie widzę, jak chodzi z tym swoim zacieszem na mordzie. :D Zastanawia mnie też, dlaczego relacja Harry'ego i Dominic jest tak niejasna. Czyżby nasz całkowicie normalny brunet obawiał się poważniejszych deklaracji? No i najważniejsze - O CO CHODZI Z TYM TELEFONEM? Ja chcę już wiedzieć, błagam, już, teraz, natychmiast!
Mad mad mad mad mad mad mad luv ♥
@okayyyharry
Uwielbiam to opowiadanie, nie jest takie jak te wszystkie inne, gdzie chodzi o to samo, jest swietne i nie moge sie doczekac nastepnych rozdzialow :)
OdpowiedzUsuńJejku nareszcie nowy rozdział! Kiedy był ostatni? Chyba z wieczność temu!!!! Mówię poważnie, stęskniłam się za tym opowiadaniem. Muszę cię też przeprosić, bo jestem tu dopiero dziś. Przez szkołę kompletnie nie mam czasu na komputer i rzadko mi się zdarza czytać ff. Przyznam się bez bicia, ze rozdział przeczytałam już wczoraj, ale byłam na telefonie i przyrzekłam sobie, ze skomentuje dziś. Więc jestem.
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny, jak wszystkie poprzednie ;)
Szkoda mi Liama. Widać, ze jest mu ciężko. Dowiedział się, ze ktoś ważny dla niego zaczął czuć coś do kogoś innego. Tu na pewno nie chodzi i to, że dowiedział się tak późno. Czuję zazdrość...
Uwielbiam twojego Horana. Ma taki cudowny charakter i sposób bycia!
a Harry i Dominic... Wiąż gryzie mnie ciekawość, co wyniknie z tej ich całej 'relacji'. Harry niech pokaże, że ma jaja i przyzna się do swoich uczuć!
Czekam na nn <3
@Real_Paradiise x
PS. Harry nigdy nie był normalny!
Co? To było 8 dni? Ja miałam wrażenie, że 80, Jeeeeezu. I właśnie to jest miara uzależnienia, jakie mną owładnęło na punkcie Twojego opowiadania :D Z rozdziału na rozdział jesteś coraz lepsza, niedługo ta strona eksploduje, nie będąc w stanie wytrzymać takiej ilości talentu <3
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Liama :( Zastanawiam się bardzo intensywnie, czy on coś czuje do Page. Wiem, że jest zraniony i w ogóle, ale czy chodziło tylko o to, że dowiedział się ostatni? Ciekawa jestem bardzo. Mimo to cieszę się, że Page jest z Niallem, są tacy słodcy <3 I idealnie do siebie pasują :D
A teraz czas na fangirling, BO HARRY:
ERIUOEWRUTIRUGIEFJGIWERIOTUIOU *.* te malinowe usta, nie tylko Dominic się śnią po nocach, Jeeeezu *.* umrę jako stara kobieta z obsesją na punkcie Hazzy <3
I ta jego propozycja, że przyjedzie po nią taksówka i zawiezie do jego mieszkania... Mam tylko jedno do powiedzenia - MUSISZ. TO. OPISAĆ. ALBO. UMRĘ. ŚMIERCIĄ. TRAGICZNĄ.
Jeśli to opiszesz, też umrę, ale to będzie zajebista śmierć <3
Kocham i jeszcze raz przepraszam za opóźnienie :*
Hejoo!:*czytam tego bloga od niedawna, no dobra...
OdpowiedzUsuńOd bardzo niedawna( tak się wciągłam, że przeczytałam
wszystkie rozdziały w dwa dni:D
To opowiadanie jest wspaniałe<3
Świetnie piszesz:)
Kocham Horana nad życie, więc bardzo się cieszyłam,
że w końcu są razem;)
Życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:**
Pozdr. Natala:D
Dopiero dzisiaj trafiłam na tego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały. Nawet z obiadu zrezygnowałam, bo oderwac się nie umiałam! Prosze, informuj mnie o następnych @CuddleCaroline.
OdpowiedzUsuńNo i zapraszam do siebie nother-complicated-story.blogspot.com/
Co do bloga, który tłumaczysz... O następnych notach, też mnie informuj.