czwartek, 10 października 2013

20th

W momencie, gdy nasze zamówione jedzenie przybyło zasiedliśmy z Niall'em przy stole i zaczęliśmy zajadać się włoską lasagne. Ostatecznie stwierdziłam, że skoro nie chcą mojej kuchni, to nie będę gotować wcale. Najwyżej zbankrutujemy albo będziemy grubi od fast food'ów i jedzenia na wynos.
- Dominic ma zamiar wrócić? - Dopytywał się blondyn, który w skupieniu pochłaniał swoją porcje. Ja tylko wzruszyłam ramionami przeżuwając swój  kęs. Trochę się zaczynałam martwić o przyjaciółkę, powinna być w domu od dobrej godziny, a nie wspominała, że ma zamiar gdzieś pojechać. Spojrzałam już któryś raz na zegarek.
- Jak zjemy to do niej zadzwonię. - Skwitowałam. Wzięłam duży łyk coli i kontynuowałam posiłek. Dawno nie jadłam czegoś tak dobrego i to na wynos. Niall wiedział co dobre. Uśmiechnęłam się do niego szeroko w niemym podziękowaniu. On tylko spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale po chwili odwzajemnił gest.
Ja chyba naprawdę przyzwyczajam się do myśli, że jestem z tym blond Irlandczykiem. I zaczyna mi być z tym wyjątkowo dobrze.
Z zadumy wyrwał mnie krótki dzwonek wiadomości.

Od: Dominic
Słonko, mnie nie będzie do późna. Może nawet nie wrócę na noc. Nie czekaj na mnie. Nialler pewnie ucieszy się z dodatkowej porcji. 
Kocham cię. xx

Czyli nie wróci. Uniosłam zadziornie kącik ust. To chyba nie ulegało jakiejkolwiek dyskusji i spekulacji. Cóż, jutro znów będziemy się wypytywać nawzajem co się działo. To znaczy ja ją wypytam, bo ona nie będzie mieć mnie o co. Tak myślę.
- No i co? - Spytał chłopak wyrywając mnie z zamyślenia. Zamrugałam i spojrzałam na niego z pół uśmiechem.
- Nie przyjedzie na noc, jest u Harry'ego, a ty możesz zjeść jej porcje, pozwoliła ci tym razem, co jest cholernie dziwne. - Zaśmiałam się krótko.
- Ja podziękuję. Już i tak się najadłem. Będziecie mieć na śniadanie czy coś. - Uśmiechnął się, po czym wziął łyk swojej coli w czasie, gdy ja patrzyłam się na niego osłupiała. Może nie powinno mnie to tak zszokować, ale jednak to był Niall. Niall Horan.
- No co? Dbam o linię. - Poklepał się po brzuchu, a na jego poliki wstąpił uroczy rumieniec. - Chodzę na siłownie z Liam'em. - Pochwalił się wyraźnie dumny z siebie. Od dawna widziałam, że nie jest już chucherkiem z liceum, ale też nie imponował takimi mięśniami jak Liam. Mimo wszystko stał się przystojnym facetem z uroczą, irlandzką urodą. Każdy jest inny.
- Proszę, proszę. - Zagwizdałam w podziwie na co jego ego urosło do sufitu. Zauważyłam jak w jego oczach pojawiła się radość, od zaimponowania mi. To było takie śmieszne i dziwne za razem. W końcu znamy się długo, wiemy o sobie dużo, ale jeśli przyjaciel zakochuję się w przyjacielu, to wtedy wszystko zaczyna się od nowa. Zwłaszcza jeśli to nie była przyjaźń polegająca na tym, że od czasu do czasu się pocałujemy, "co najwyżej" wejdziemy sobie do łóżka, ale to nic poważnego i jesteśmy "tylko przyjaciółmi". Nie. To była przyjaźń z prawdziwego zdarzenia, wspieraliśmy się, pomagaliśmy sobie nawzajem, czasem kopaliśmy w dupy, gdy któreś z nas wpadało w kłopoty. Byliśmy p r z y j a c i ó ł m i. Teraz znów musimy poznać się z tej innej strony.
To może nas wzmocnić jak i zabić. 
Wszystko nadejdzie w swoim czasie.
Długo tak jeszcze siedzieliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Potem przenieśliśmy się do salonu, gdzie włączyliśmy starego, dobrego Harry'ego Potter'a. Ja byłam tym oczywiście tak zainteresowana, że chwilami niemalże zapominałam, o obecności blondyna. Pomimo, że byłam w niego wtulona. Ten film to część mojego dzieciństwa i nastoletnich lat, więc wspomnienia z miłym uczuciem w brzuchu powróciły do mojej głowy.
- Hey, wiesz co mówiłem? - Powiedział w momencie, gdy ja byłam zabsorbowana drugim zadaniem w Turnieju Trójmagicznym, gdy to musieli wyłowić z wody swojego przyjaciela. Mrugnęłam kilka razy mrucząc coś pod nosem i odwróciłam wzrok do Irlandczyka. Widziałam błysk irytacji w jego oczach, jednak jak tylko nasze spojrzenia się spotkały zaśmiał się i mocniej do siebie przyciągnął.
- Nie ważne, zresztą. - Wzruszył ramionami przycisnął usta do mojego policzka pozostawiając soczystego całusa. Westchnęłam z uśmiechem i spojrzałam z powrotem na telewizor.
- Przepraszam, ale dawno tego nie oglądałam. Wiesz, że od zawsze miałam lekkiego świra na punkcie Harry'ego. Znaczy Poterr'a - Mruknęłam przepraszająco, po czym zaśmiałam się i kiedy on też spojrzał na ekran szybko cmoknęłam go w polik na co uśmiechnął się szeroko, ale nie odwrócił wzroku. Czasem na prawdę zachowywaliśmy się jak para nastolatków, ale jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało.
- Muszę zacząć szukać jakąś pracę. - Powiedziałam zamyślona. Pieniędzy było coraz mniej, a mama wiecznie utrzymywać mnie nie mogła, w końcu sama sobie muszę radzić. Skończyłam studia, każdy z moich przyjaciół już dawno ma ciepłą posadkę, a ja siedzę i przeżywam chyba najbardziej burzliwy czas w moim życiu. Tyle się wydarzyło i to zaledwie w dwa miesiące, chociaż czułam jak gdyby to było pół roku. Najgorsze jest to, że mam przeczucie, iż nie wszystko jest wyjaśnione i czeka mnie wiele niespodzianek. I to bardzo niemiłych.
- Dominic ci nie może coś załatwić? Może szukają tam jakiegoś fotografa. - Zaproponował chłopak. Może i powinnam się jej zapytać, ale w sumie nie chciałabym sobie załatwiać pracy po znajomości, bo z tego mogą wyjść dziwne okoliczności. Wolę jednak coś samemu znaleźć.
- Zobaczę. - Skwitowałam i przeciągnęłam się prostując wszystkie kończyny, po czym znów ułożyłam się wygodnie na torsie Niall'a zagłębiając się w fabułę Czary Ognia.


***
Dominic's POV
Z niesamowitą ulgą opuściła budynek pracy. Nigdy jej się tak bardzo nie spieszyło na spotkanie z nim. Przecież niedawno się widzieli. Poczuła, że ciepło na polikach, bo przypomniała sobie co działo się tamtej nocy. W życiu nie przypuszczała, że ich znajomość nabierze takiego tempa. Co prawda znała go kilka tygodni, więc to nie był jakiś tam wybryk. Zrobiła to kompletnie świadomie i chociaż ciągle miała wątpliwość co do wylewności Styles'a, to jednak czuła to miłe ciepło w brzuchu myśląc o nim, a przed każdym spotkaniem wręcz trzęsły jej się ręce i chociaż starała tego nie pokazywać, to siebie oszukać nie mogła. Wsiadła do wskazanej taksówki, która ruszyła i kiedy rozsiadła się wygodnie usłyszała w głośnikach radia 'Don't Let Me Go' i aż chciała rzucić się do przodu żeby pogłośnić, ale powstrzymała swoje odruchy i postanowiła przymknąć oczy wsłuchując się w jego głos. Jak zwykle ją zahipnotyzował. Samo to, że słowa nie były czyimś wymysłem, tylko pochodziły od samego Harry'ego było czymś niezwykłym. Page też się zachwycała tą piosenką, z tym że ona zdecydowanie była zauroczona samą melodią, 'połączenie pianina, gitary elektrycznej i akustycznej", tak ona o tym mówiła. Dominic jednak bardziej obchodził tembr tego głosu, który do tej melodii śpiewał. Chociaż Niall uważa, że to nie jest to co naprawdę wypływa z gardła Styles'a. Stwierdziła, że musi go przymusić żeby coś zaśpiewał. Na żywo. Nigdy jeszcze tego przy niej nie robił.
Pojazd się zatrzymał, a dziewczyna wyciągnęła z portfela pięć funtów, które podała taksówkarzowi, ale ten odmówił gestem ręki i pokręcił głową. Nie ma języka w gębie, czy co?
- Dur. - Westchnęła, cicho mówiąc francuskie 'trudno'. Czasem, gdy była sama myślała po francusku, bo trochę tęskniła za domem i chciała się upewnić, że nie zapomniała swojego ojczystego języka.
- Merci. - Odparł mężczyzna nie zaszczycając ją spojrzeniem i odwrócił głowę do okna.
- Parlez-vous français?* - Od razu się zainteresowała tym człowiekiem chcąc się upewnić, czy jeśli zada mu proste pytanie, nie odpowie samego "oui", tylko pełnym zdaniem potwierdzi, że mówi w tym języku.
- Juste un peu.** - Tylko trochę, to i tak sporo jak na francuski. Uśmiechnęła się delikatnie i wysiadła z auta.
- Passez une bonne soirée.*** - Zamknęła za sobą drzwi, po czym rozejrzała się gdzie też mogła wylądować. Było tu całkiem cicho i spokojnie, bez natłoku ludzi i aut. Mimo wszystko okolica była bardzo ekskluzywna. Kto bogatemu zabroni? 
- Dobry wieczór. - Usłyszała znajomy głos i odwróciła się w jego stronę. Stał w drzwiach po drugiej stronie ulicy,oparty o framugę z rękoma skrzyżowanymi na piersiach i uśmiechem wymalowanym na twarzy, który tworzył te piekielne dołeczki. No cóż, kolana jej zmiękły, ale zebrała się w sobie rozejrzała dla bezpieczeństwa, po czym przeszła przez jezdnię.
- Dobry wieczór. - Odpowiedziała formalnie i posłała mu rozbawione spojrzenie. Pospiesznie weszła do środka mijając go i gdy znalazła się już w holu zsunęła z ramion żakiet, zdejmując jednocześnie szpilki.
- Jaka ulga. - Westchnęła czując jak bardzo ma zmęczone stopy. Usłyszała jego śmiech. Odwróciła się do Harry'ego i od razu uśmiech pojawił się na jej twarzy. Powinien ściąć trochę włosy, nie żeby jej przeszkadzały, w końcu mogła to wspaniale wykorzystać, ale są też pewne granice ich długości. Podeszła do niego i zarzuciła ręce na jego ramiona, jednocześnie czując jak dłonie chłopaka obejmują talię przyciągając Dominic bliżej niego.
- Dawno się nie widzieliśmy. - Zaśmiała się patrząc mu w oczy. Styles nie czekał długo i natychmiast wpił się w jej wargi. Pocałunek był leniwy, badali dłońmi swoje ciała, ale gdy przerwali pieszczotę ich oddechy były bardziej niż przyspieszone. Nie otwierała oczu wciąż delektując się chwilą.
- Jesteś głodna? - Zapytał niskim głosem suwając ustami po jej policzku, od czasu do czas zaczepiając swoim nosem o jej. Blondynka kiwnęła głową i uchyliła powieki. Odwróciła się do niego, ale nie pozwolił jej zbytnio się o siebie oddalić. Położył rękę na jej ramionach i poprowadził ją przez wąski korytarz, po czym skręcił w lewo i przed jej oczami ukazała się pokaźna kuchnia połączona z jadalnią, w której dominował czerwony z czarnym, gdzieniegdzie przeplatany bielą. Całkiem męska kuchnia. Urządzona nowocześnie i minimalistycznie. Oczywiście wszystkie możliwe sprzęty się w niej znajdowały. Ciekawe po co mu, jak pewnie nie je w domu.
Podeszli do stołu, przy którym można by było posadzić z piętnaście osób, jednak na jego połowie były postawione dwa talerze, a na środku stała owalna taca z przykrywką. Oczywiście nie mogło zabraknąć wina. Poczuła przyjemny zapach w nozdrzach i aż zaburczało jej w brzuchu na co oboje się roześmiali.
- Siadaj i smacznego. - Powiedział brunet przechodząc na drugą stronę. Usiedli na przeciwko siebie, a kiedy chłopak rozlał do obu kieliszków czerwony alkohol położył dłoń na kulistej przykrywie i spojrzał tajemniczo w jej oczy.
- Odkrywaj, bo zaraz sama to zrobię. - Bąknęła zniecierpliwiona. Ten szybko podniósł przedmiot i ku jej zaskoczeniu nie było tam wykwintnego dania, które by pochodziło z najlepszej restauracji w mieście. Była to zwykła pizza z owocami morza, które uwielbiała. Tylko skąd on o tym wiedział?
- Mam nadzieję, że lubisz frutti di mare, bo szczerze mówiąc ja ubóstwiam. - Powiedział trochę zaniepokojony, ale Dominic szybko rozwiała jego wątpliwości i porwała jeden kawałek wgryzając się w niego niczym wygłodniałe zwierze.
- Cieszę się, że ci smakuje. - Dodał rozbawiony przyglądając się dziewczynie, która w milczeniu pochłaniała kawałek pizzy.
- Po raz kolejny udało ci się trafić w mój gust. Czy kiedyś polegniesz? - Zażartowała odkładając na talerz swoją porcje żeby napić się trunku. On tylko pokręcił głową i roześmiał się usatysfakcjonowany. Powoli przeżuwając kęs pokręcił głową.
- To się nazywa intuicja moja droga. - Odpowiedział.
- Intuicje, to mają kobiety. - Nie przestawała się z nim droczyć. W sumie było to jedne z jej ulubionych zajęć odkąd się znali.
- Widocznie, to są korzyści przebywania wokół płci pięknej. - Odparł dyplomatycznie i chociaż się roześmiała, to poczuła nieprzyjemne ukłucie. Przecież wcale nie była zazdrosna, po prostu ta świadomość, że ona może być jedną z wielu ją smuciła. Wróciła do konsumowania chcąc zając czymś ręce.
- Sam robiłem. - Wskazał brodą na tackę. Blondynka uniosła wysoko brwi i uśmiechnęła się z podziwem. Jak na faceta całkiem nieźle gotował. Takiego to ze świecą szukać.
- Brawo.
Po dobrej godzinie, kiedy cała pizza zniknęła, a wino sięgało do połowy butelki poszli do salonu. W między czasie wystukała do Page krótką wiadomość i mogła spokojnie spędzić wieczór. Na początku tylko długo rozmawiali, ale potem stwierdzili, że w coś zagrają i po krótkich ustaleniach stanęło na "just dance". Chciała się sprawdzić, czy jeszcze coś potrafi. Kiedyś szło jej całkiem nieźle, najpierw tańczyła balet, potem połączyła to z tańcem nowoczesnym i tak kilka lat sobie potańczyła, a później wyjechała do Anglii.
Stanęli na przeciwko telewizora, tak żeby czujnik konsoli ich widział i zaczęli rywalizacje. Pierwszy, najłatwiejszy poziom. Nie traktowali tego tak bardzo poważnie, często wybuchali śmiechem widząc jak marnie powtarzają ruchy. Byli łeb w łeb, dopóki nie zabrzmiało "End Of Time" Beyonce. Dominic wielbiła tą artystkę nad życie. Godzinami mogła słuchać jej piosenek i oglądać to, co wyprawiała na scenie. Dlatego nieco spoważniała i uważnie śledziła to co pokazywane było na ekranie. Próbowała otworzyć jak najlepiej ten taniec. Przez moment spojrzała na Harry'ego, który chyba się poddał, bo tylko przyglądał się blondynce. Uniosła kącik ust zarzucając włosami i kontynuowała taniec. Kiedy piosenka dobiegła końca ukłoniła się teatralnie. Styles z podziwem klaskał w dłonie i ciągle wpatrywał się w sylwetkę dziewczyny.
- Poddaje się, ty byłaś lepsza, a ta Beyonce na końcu. No, no... - Zagwizdał, na co Dominic uśmiechnęła się dumnie i usiadła na kanapie oddychając ciężko. Kondycja już nie ta sama.
- Ma się ten ruch. - Odpowiedziała udając, że strzepuję coś z ramion, ale ostatecznie się roześmiała. Oparła głowę o oparcie kanapy i przymknęła oczy uspakajając oddech. Zakwasy będą jak nic.
- Tańczyłaś kiedyś? - Zapytał, na co blondynce zabiło mocniej serce. Nie lubiła się tym chwalić, w Anglii nie ćwiczyła za dużo i wypadła z rytmu. Będąc we Francji mówiła jak bardzo kocha taniec, chciała zostać tancerką, podróżować i tańczyć w Stanach i na Brodwayu. Uczestniczyć w programach tanecznych jako choreograf. Słyszała wiele razy, że ma potencjał, że może osiągnąć wiele, ale później musiała uciec od ojca na Wyspy razem z jej mamą, która ją i tak zostawiła, gdy miała 16 lat. Znalazła sobie bogacza, z którym wróciła do Lyonu. Dominic była na tyle silna, że nie poddała się i robiła to co należy. Co prawda miała pieniądze, które co tydzień wpływały na jej konto, ale nie chciała tak po prostu tego wykorzystać. Miała swój honor. Zaczęła sobie po cichu dorabiać jako pomoc domowa, sprzedawała swoje małe rękodzieła i tak jakoś dążyła do normalnego życia. Ukrywała to na wszelkie sposoby, jedynie Page znała prawdę, Liam, Niall i Josh ciągle byli utwierdzeni w przekonaniu, że rodzice dziewczyny zginęli w wypadku lotniczym. Ona sobie tylko wmawiała, że ich nie ma, chociaż wciąż dostawała od czasu do czasu maile od rodzicielki. Starała się jakoś na nie odpisywać, byleby dać jakiś znak życia. To wszystko.
- Tak, trochę coś tam robiłam w tym kierunku. Nic nadzwyczajnego, dodatkowe zajęcia w szkole. - Wzruszyła ramionami czując szczypanie w oczach i gulę w gardle. Nie chciała płakać, bo już dawno przestała roztrząsać przeszłość, ale to jednak wciąż bolało.
Poczuła jego dłoń na policzku na co uchyliła powieki.
- Nie wierzę ci. - Skwitował sunąc nią po linii szczęki, aż do karku. Przyglądali się sobie nawzajem trwając w zupełnej ciszy. Nie zamierzała mu się zwierzać ze swoich koszmarów. Im mniej o niej wiedział, tym lepiej, to nie jest powód do dumy. Teraz wie, że mogła spełnić swoje marzenie, ale jej moralność była inna.
- Nie musisz. - Odparła wzdychając pod nosem. Harry pochylił się nad nią i zaczął składać krótkie pocałunki na jej szyi. Ponownie zamknęła oczy rozkoszując się jego dotykiem, wplątała palce w jego loki i delikatnie się nimi bawiła. Poczuła jego ręce na biodrach na co tak jak wtedy szybko się poddała i po chwili znalazła się na jego kolanach. Złączyli wargi w delikatnym pocałunku, a ona powoli zapominała o tym ukłuciu tęsknoty za normalnym życiem, które skończyło się, gdy przekroczyła granicę Anglii.
- Harry, czekaj.  - Odsunęła się od niego, w momencie, gdy jego dłonie wędrowały pod jej bluzką. Przypomniała sobie ten wieczór i jego słowa zaraz po tym jak skończyli. Zaskoczony chłopak spojrzał na nią z uniesionymi brwiami.Musiała mu to powiedzieć. Wzięła głęboki oddech.  - Nie chce być twoją zabawką. Nie chce być tą, która będzie tylko wtedy jak tobie się zachce uprawiać seks. Mi też na tobie zależy, a kiedy ja to mówię, to tak jest, ale obawiam się, że ty masz inne wymagania. - Odparła hardo patrząc mu w oczy. Obserwowała jak z sekundy na sekundę rozdrażnienie, rozczarowanie i smutek przeszywa jego wzrok. Nie chciała go zranić, ale wolała postawić sprawę jasno. Musiała upewnić się, że ktoś taki jak on nie jest tym jakim go ma cały świat.
- Myślałem, że to już mamy za sobą. - Odparł sztywno. - Nie jestem tępy, nie jestem kobieciarzem i nie jestem niewyżytym seksualnie mężczyzną. Zrozumiesz to w końcu? Próbuję ci udowadniać, że nie jesteś jakąś tam dziewczyna, tylko stajesz się jedną z ważniejszych osób w moim życiu. Może nie jestem wielkim romantykiem, nie wysyłam ci kwiatów, ale widzę też, że jesteś inna niż te wszystkie panienki. Widzę dużo więcej niż ci się wydaje. Kiedy się denerwujesz poprawiasz często włosy, nawet jeśli są związane w kitkę, do kubka zawsze wsypujesz herbatę i cukier przed zalaniem wodą. Masz małą bliznę na brzuchu, pewnie od wycięcia wyrostka. Kiedy rozmawiasz z Page w twoich oczach jest uwielbienie i duma. Gdy wspomniałaś coś o jej mamie zauważyłem, że w twoim tonie była lekka zazdrość. Wolisz musli od zwykłych płatków, jesz czasami lewą ręką, bo w prawej trzymasz telefon jak komuś odpisujesz. W ogóle często masz telefon w dłoni. Nie cierpisz pomidorów, jak tylko Page ci kładła na kanapce, to od razu go zdejmowałaś. Wiem to, bo często się tobie przyglądam, bo mi zależy i chce od ciebie więcej niż sam seks. Rozumiesz to? - Zapytał, a ona tylko mogła wpatrywać się w niego z szokiem wypisanym na twarzy. Z każdym słowem czuła jak jej serce przyspiesza. Ona sama tego nie rejestrowała, dopóki ktoś jej nie uświadomił. On ją znał, widział jaka jest. To prawda, sama dostrzegła wiele rzeczy, ale nigdy by nie pomyślała, że Harry może tyle widzieć w niej. On to po prostu widział.
- To była najbardziej niezwykła rzecz jaką kiedykolwiek usłyszałam. - Powiedziała szeptem i przytuliła się do niego. W życiu nie pomyślałaby, że te sprawy zajdą tak daleko. Nadal obawia się przyszłości, martwi się o Page, boi się o własną prywatność, ale teraz mogła cieszyć się chwilą w jego ramionach. Może i chciała tego samego, co on, ale jeśli szybko by mu uległa, on szybko mógłby się znudzić, a tym czasem tylko podkręci jego starania. Miało to swoje plusy.
Budząc się rano wiedziała dwie rzeczy: zakochuje się w samym Harry'm Styles'ie i ma przed sobą trudny dzień. Przypomniał jej się za to ten telefon z poprzedniego dnia i znów zaczęła się mocno zastanawiać o co w tym wszystkim chodzi. Przed piątą rano wyszła z cieplutkiego łóżka i ramion chłopaka, po czym wróciła do domu zostawiając mu krótką wiadomość w kuchni. Chciała tylko podziękować za wspaniały wieczór i obiecała, że odezwie się w przerwie. Trochę obawiała się, że może ją ktoś przyłapać jak wychodzi z jego domu, ale musiała się wydostać. Samochód zostawiła pod firmą, więc wsiadła w autobus i ruszyła pod adres agencji. Potem już swoim Mini wracała do domu, skąd odświeżona pognała do pracy.
W firmie jak zwykle: raz nudno, raz nadmiar roboty, że aż nie wiadomo w co ręce włożyć. Trudno jej było się skupić, ze świadomością, z czym będzie musiała zmierzyć się po pracy.
Kiedy w końcu wybiła piąta po południu, mogła wyjść i pojechać do Mainsub. Gdy weszła do środka, podeszła do niej drobna dziewczyna.
- Dla ilu osób stolik? - Zapytała z firmowym uśmiechem, który nie koniecznie był szczery.
- Dla dwóch. - Przytaknęła i po chwili rozsiadła się na miękkim fotelu. Było tutaj nadmiernie biało, niemalże sterylnie, ale z drugiej strony, groszkowa zieleń trochę przygaszała to wrażenie. Po chwili zobaczyła wysoką, krągłą kobietę, która zbliżała się do niej. Wywnioskowała, że to Marriet, która wczoraj telefonowała. Kiedy podeszła do stolika, Dominic wstała i uśmiechnęła się. Ciemnooka brunetka odwzajemniła gest i wyciągnęła dłoń w jej kierunku.
- Marriet Delight, miło mi. - Powiedziała dźwięcznym głosem i usiadła na przeciwko. - Cieszę się, że chciała się pani spotkać. Mam dosyć ciekawą propozycję.
- Proszę mi mówić Dominic.
- Dobrze, w takim razie Dominic, to może zabrzmi trochę złowrogo, ale przysięgam, że to nie jest nic nieprzyjemnego. Poznaliśmy twoją przeszłość, zebraliśmy sporo informacji i byłoby wspaniale, gdybyś zechciała z nami pracować. - Serce jej do gardła podeszło, gdy to usłyszała. Zrobiło jej się słabo, aż chwyciła szklankę wody i wypiła sporą zawartość. To było intrygujące, ale miała złe przeczucia.
- Zależy na czym polegałaby współpraca. - Odparła pewnie, chociaż całe jej ciało się spięło.
- Chcemy zaprosić cię do naszego klubu burleski. Chcemy żebyś dołączyła do naszej tanecznej ekipy.

*Parlez-vous français? - Mówisz po francusku?
** Juste un peu. - Tylko trochę.
***  Passez une bonne soirée - Miłego wieczoru

____________________________________________________
Skończyłam! SKOŃCZYŁAM TEN ROZDZIAŁ.
PRZEPRASZAM, ŻE PRAWIE MIESIĄC MNIE NIE BYŁO. Na prawdę szkoła zabiera mi wenę. To okrutne. Poza tym przechodziłam metamorfozę fryzury i jest blondynką. ot co, pochwalę się. :D

P.S. Zmieniłam nazwę na Twitterze @iNashton5s ;)

Do rzeczy... ZAPRASZAM na moje pierwsze tłumaczenie, gdzie pojawiły się już dwa rozdziały: Call Me Ella (Niall Horan)
komentujcie, oceniajcie.
Postaram się tez nadrobić zaległości z czytaniem blogów.
Do następnego. x
Pewnie już większość nie pamięta o tym blogu, ale wiecie, nadzieja matką głupich. ;)
haha. :D
Nowy singiel nachodzi! xx Już nie mogę się doczekać.

DZIĘKUJĘ ZA PONAD 11 TYSIĘCY WEJŚĆ. ♥

6 komentarzy:

  1. PO PIERWSZE NIENAWIDZĘ CIĘ ZA TO, ŻE Z ROMANTYCZNEGO WIECZORU PRZESKOCZYŁAŚ NA PORANEK. Bez żadnych szczegółów! Jak mogłaś? Ja tutaj już fangirlowałam, wprowadzana w klimat Twoimi opisami Harry'ego (ten głos, te oczy, te dołeczki, za każdym razem kiedy czytam fanfiction o nim, a potem oglądam zdjęcia pogrążam się coraz bardziej). Ehh, mam nadzieję, że jakoś się odkujesz. I to, co jej powiedział - najpiękniejsza rzecz na świecie. Serio. Niesamowite to było. Nie jakieś ckliwe, tylko takie...życiowe, jak lubię. To, ile o niej wie, ile zauważa, najlepiej świadczy o tym, jak bardzo mu na niej zależy.
    I Dominic jest trochę podobna do mnie :D Zwłaszcza, jeśli chodzi o telefon i parzenie herbaty :D JEZU, CIEKAWA JESTEM, CZY SIĘ ZGODZI <3
    I daj trochę ognia między Page i Niallem, kocham ich i shippuję całym sercem <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy7:45 PM

    Kocham cie za to opowiadanie a to z tym telefonem i pomidorami o beyonce już nie wspomne (z kads mi się to kojarzy jeśli wiesz co mam na mysli ;D hahaha)po prostu cudo czekam na nastepny sloneczko ;* A ci co czytaja maja kometowac!!! bo to naprawdę ja motywuje . Tak na marginesie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku jak ja się stęskniłam za tym opowiadaniem. Tak dawno cię tu nie było. Narobiłaś takie smaka tymi opisami, a tu kurde ranek! Jak tak możesz?! ahh xd No ale never mind zajmijmy się tym porankiem ;p Dominic ma super charakter, strasznie ją polubiłam. Ciekawe czy się zgodzi :D
    Niall i Page są uroczy i uwielbiam tą parę, mam nadzieje, że się rozkręcą i będzie coś więcej ^^ Tak zboczona ja marzy o jakiś fajnych scenach xD hahaha
    Trzymaj się,
    @Real_Paradiise x

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy10:28 AM

    Uwielbiam to opowiadanie. To z Harrym było słodkie <3 może chciałabyś wpaść do mnie? crazy_my_love@blogspot.com :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. PO 1. W takim momencie.. serio!?
    Budujesz napięcie..
    Ja tu się wciągam..
    i nagle: " Budząc się rano ..."
    uwierzył mi, że czytałam ten fragment ze trzy razy, bo myślałam, że się pomyliłam, czy coś:)
    A PO 2. myślałam, że coś więcej się 'zadzieje' między Page i Niallem, no ale cóż ponoć trzeba być cierpliwy, więc będę:*
    A PO 3. kurde.. doszłam do wniosku, że chyba każda dziewczyna ma choć jedną cechę taką samą jak Dominic:D
    przynajmniej ja mam;)
    No więc czekam na next<3
    Życzę weny:*

    Natala xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Eh, znów zagubiłam się w czeluściach blogspotu i nie mam pojęcia czemu, ale nie ma mnie tu w obserwatorach przez przegapiłam znowu kilka odcinków! :o Jak znajdę chwilkę to wszystko nadrobię, obiecywuję, hhihi. Dziękuję za komentarz na Off The Coast, ten pierwszy chaotyczny tez był świetny :D Pozdrawiam<3

    OdpowiedzUsuń

czytasz = komentujesz
Będę wdzięczna za każde słowo, czy to krytyczne czy to pozytywne. :)