- Natknęliśmy się na twoje występny, kiedy tańczyłaś w teatrze. Do tej pory tam cię pamiętają. Zapomniałaś już o swojej przeszłości, prawda? Byłaś jedną ze sławniejszych baletnic w kraju. Gdybyś nie miała trzynastu lat prawdopodobnie jeszcze, gdy mieszkałaś we Francji zaproponowalibyśmy ci to.
Jesteś rodowitą Francuzką, masz wdzięk i talent, kilka miesięcy ćwiczeń i znów zawładniesz sceną. - Odpowiedziała Mariett, która cały czas uśmiechała się ciepło w jej kierunku. Z każdym jej słowem przyjemne uczucie rozlewało się po sercu, a w brzuchu pojawiały się malutkie motyle ekscytacji, ale z drugiej strony nie wiedziała, czy znów chce być na scenach. I to jeszcze takich. Znała taniec burleski, wiele razy miała okazje odwiedzić kilka klubów w Manchesterze. Rzeczywiście podziwiała tą sztukę, ale nie miała zapędów do jej wykonywania.
- Ja... ja nie wiem czy się jeszcze nadaje. - Odparła masując sobie nerwowo szyję. Czuła się trochę jak w jakimś dziwnym śnie, w którym nie wie o co chodzi. Ale jednak wciąż siedziała na jawie, na przeciwko Mariett, która jej zaproponowała taniec w klubie burleski.
- Masz młode ciało. Spróbuj. Nic nie tracisz.
- A gdzie się ten klub mieści? - Spytała, bo być może już w nim była.
- W Londynie. - Zrzedła jej mina, gdy to usłyszała. - Jest to prestiżowy i bardzo znany klub. Zapewniamy mieszkanie naszym tancerkom. Można także po każdym występie dostać jakieś bonusy. W zależności jak dużo gości przybyło danej nocy. - Sam fakt, że miałaby się przeprowadzić do Londynu, z dala od Page i chłopaków, z dala od... Harry'ego. Poza tym co on pomyśli?
- Hm, a czy mogę się nad tym zastanowić? Chce porozmawiać z przyjaciółką. - Powiedziała blondynka. Ruda padnie na tą wiadomość, ale jeśli powie jej, że prawdopodobnie przenosi się do Londynu pewnie złapie doła. Przecież ona wciąż ma problemy z chodzeniem. Do tego to wszystko co się u niej dzieje. Jeśli wyjedzie z dala od niej, tak jakby straci część siebie. Nie wyobraża sobie życia bez jej niemalże siostry. Nie, ona była jej siostrą. Rodziną. Nie poradzi sobie tam, sama.
- Oczywiście, że możesz. Jednak chciałabym do końca tygodnia dostać jakąkolwiek wiadomość od ciebie. - Brunetka wyjęła z torby swój portfel i wysunęła z kieszonki mały kartonik, po czym podała go Dominic. Na niej znajdowały się jej dane i telefon. Znając życie jest ona większą szychą niż można było sobie wyobrazić. Westchnęła chowając sobie do kieszeni wizytówkę. Po kilku kolejnych minutach rozmowy kobiety stwierdziły, że czas sie pożegnać. Wymieniły się uściskami dłoni i wyszły z restauracji. Każda poszła do swojego samochodu i porozjedżały się w swoje strony.
***
Dominic coś ostatnio zrobiła się tajemnicza. Nie chciała nawet powiedzieć jak było u Harry'ego, a przecież to był nasz główny temat odkąd się z nim spotyka. A teraz gdzieś pojechała i napisała, że wróci później. Zmarszczyłam brwi i ponownie skupiłam się na książce, która chciałam skończyć czytać. Może akcja nie była porywająca, ale skoro zaczęłam, to przynajmniej dobrnę do końca w imię literatury. Od zawsze lubiłam czytać. Co prawda szkolne lektury były zmorą, ale nie wiem czy bardziej dlatego, że był przymus ich czytania, czy że po prostu nie wpadały w mój gust literacki. Ale czy ja w ogóle miałam kiedyś jakiś gust? Uśmiechnęłam się pod nosem i próbowałam dalej brnąć przez fabule, ale co chwile mnie coś rozpraszało. Ostatecznie ze znajomym klaśnięciem zamknęłam książkę i poszłam do kuchni. Kawa? Jak najbardziej. Nie ma nic lepszego od aromatu tego czarnego jak dusza szatana napoju. Parsknęłam śmiechem na swoje myśli i zaczęłam przygotowywać moje wybawienie.
Po dwóch kubkach stwierdziłam, że na dzisiaj wystarczy. Już i tak czułam tą specyficzną energię bo spożyciu kawy, więc na pewno zagwarantowałam sobie pół nie przesłanej nocy. W sumie po wczorajszej to może usnę.
- Niall, łaskocze. - Chichotałam jak mała dziewczynka przechylając głowę w kierunku głowy chłopaka, który stale próbował mnie rozproszyć suwając nosem po mojej szyi. Siedzieliśmy nadal w salonie, ale Harry'ego Potter'a musiałam wyłączyć bo Nialler zaczął zasypiać. Ignorant. Jednak w końcu zaczęliśmy oglądać jakąś komedie od której nas rozbolały brzuchy ze śmiechu, a w trakcie blondyn stwierdził, że mi trochę poprzeszkadza w oglądaniu.
- Ale ty tak ładnie pachniesz. Lubię twój zapach, lubię ciebie. A nie, wróć, ja już cię nie lubię. - Zamruczał owiewając moją skórę ciepłym oddechem. No dobra, nie jestem przyzwyczajona do takiej wersji Irlandyczka, ale na dobrą sprawę podobało mi się, a żywym dowodem były motyle rozchodzące się po brzuchu i to znajome ciepło na sercu.
- A ja ciebie wręcz nienawidzę. - Odpowiedziałam przedrzeźniając go. Czułam jak jego dłoń sunie po moim ramieniu w góre i w dół rozsiewając dreszcze, ale starałam się jak najmniej to pokazywać. Przygryzłam wargę żeby ukryć coraz szerszy uśmiech budujący się w kącikach ust, ale moje starania poszły na marne i aż mnie poliki zabolały od siły jaką spowodował mój uśmiech.
- A to ciekawe. - Droczył się ze mną Niall tym swoim zadziornym tonem, który coraz bardziej mi się podobał. Jego usta były coraz bliżej moich i szczerze mówiąc czekałam, aż w końcu zdecyduje się na ten ostateczny ruch.
Uwielbiałam przypominać sobie te momenty z poprzedniego wieczoru. Uwielbiałam Niall'a. Westchnęłam przeciągle i usłyszałam otwieranie zamka.
- No nareszcie. - Mruknęłam do siebie, a po chwili w do salonu niemalże wbiegła Dominic i położyła się na kanapie ciężko oddychając.
- A ty co? Biegałaś, czy jak? Coś się stało? - Spytałam przyglądając się jej uważnie. Wyglądała na zmartwioną. Zmarszczyłam brwi.
- Co jest? - Zapytałam z większą troską przysuwając się do dziewczyny. Przechyliłam głowę i wbijałam w nią spojrzenie z narastająca irytacją, a ona tylko pokręciła głową i przymknęła oczy.
- Jak Harry ci coś zrobił, to wiedz, że już uruchamiam moją Błyskawicę i zaraz do niego polecę żeby nakopać mu do tej sławnej dupy i...
- Znowu Harry'ego Potter'a oglądałaś? - Zaśmiała się pod nosem spoglądając na mnie z rozbawieniem. Ona też nie rozumiała mojego sentymentu do tej serii. Nikt mnie tu nie wspierał, no, może prócz Liam'a, bo on jako jedyny przeczytał wszystkie części i wytrwale razem ze mną oglądał każdy film. To jest właśnie przyjaciel.
Uniosłam kącik ust.
- Tak jakby. - Odpowiedziałam. - Przebrnęliśmy przez Czarę Ognia, ale w połowie Zakonu Feniksa niemalże mój chłopak usnął i musiałam go jakoś rozbudzić. - Wzruszyłam ramionami, ale za to Dominic nagle się ożywiła. Posłała mi zadziorny uśmiech i poruszyła zabawnie brwiami.
- Rozbudzić, powiadasz? - Podpytywała, a ja poczułam ciepło na polikach po raz enty dziękując, że skóra na mojej twarzy się nie czerwieni. Pokiwałam wolno głową, ale to jeszcze bardziej podsyciło ciekawość blondynki. Mimowolnie się uśmiechnęłam, ale szybko wróciłam do poważniejszej miny.
- Lepiej mi powiedz co się stało. - Kiwnęłam brodą w kierunku Dominic, a na jej twarz znów powrócił zmartwiony wyraz.
- Dostałam pewną propozycje i potrzebuje twojej rady. Znasz moją przeszłość, wiesz, że kiedyś tańczyłam. Wczoraj dostałam jakiś tajemniczy telefon, przez który kazano mi się umówić z poręczycielem. Dzisiaj się właśnie z tą panią spotkałam no i ona wyskoczyła z niemalże propozycją nie do odrzucenia. Ja nie wiem co mam robić. - Westchnęła ciężko i przymknęła oczy, jakby się bała mi to powiedzieć.
- Do rzeczy. - Mruknęłam zirytowana.
Przez chwile twarz przyjaciółki w skupieniu obserwowała moją i czekałam tylko aż pęknie. W końcu westchnęła ciężko.
- Chcą żebym tańczyła w klubie burleski. - Odpowiedziała tak cicho, że musiałam się uważnie skupić na jej ustach i wytężyć słuch. Co? Poczekałam chwile aż stwierdzi, że żartuje, ale to nie nastąpiło.
- Co?! Jaka burleska? Ale... znaczy cudownie. Jeju! - Rzuciłam się na nią żeby mocno ją przytulić. Taniec był dla niej wszystkim swego czasu. Teraz mogłaby tańczyć. Może to nie balet, ale w końcu jest dorosła. Poza tym to też jakby balet... w dojrzalszej wersji. Chyba.
- I co z tym zrobisz? Zgodzisz się? - Uniosłam brew poważniejąc. Widać było, że boryka się z decyzją.
- Musiałabym się wyprowadzić do Londynu. Od lat nie ruszałam się z Manchesteru, w sumie od zawsze jakby nie patrzeć. Nie chcę cię zostawiać. Nie wiem czy jestem gotowa w ogóle gdziekolwiek się przenieść robiąc... tańcząc i to jeszcze w klubie burleski. - Wyjęczała.
- A ty przypadkiem nie troszczysz się o to co powie pan Styles? - Uniosłam kącik ust w zadziornym uśmiechu próbując ją trochę przedrzeźniać. Co prawda ta wiadomość sprawiła, że poczułam ukłucie w sercu. Nie chce żeby mnie zostawiała. Może to brzmi nieco smutno, ale mam tylko ją. No tak, jest Niall, Liam i gdzieś tam jeszcze pałęta się Josh, ale to są faceci. Oni nie zawsze wszystko rozumieją.
- Cokolwiek zrobię będzie się musiał dostosować. Poza tym nie jesteśmy nawet razem, nie mieszkamy razem i w ogóle. Nie widzę problemu. - Burknęła. Jak dla mnie już dawną są parą, tylko się nie chcą przyznać. Za dużo ich łączy i dzieli jednocześnie. Trochę tandetne, ale cóż, kto powiedział, że wszystko musi być aż takie wyjątkowe. W sumie co ja tam wiem. Przyjaciel się we mnie zakochał, mój pierwszy poważny chłopak zostawił mnie dla swojej 'przyszłości' i o mało co nie namieszał mi w głowie. Co ja mogę wiedzieć co jest między Dominic, a Harrym?
- Ale czekaj. Burleska to tak jakby taniec erotyczny, prawda? - Uniosłam brew spoglądając na blondynkę.
- Nie, nie do końca. To po prostu taniec połączony ze śpiewem. Tylko stroje są trochę inne. Mniej zakrywają niż odkrywają. Pończochy, body, pióropusze, te sprawy. - Odpowiedziała, a ja dopiero teraz skojarzyłam co ona będzie robić. To nie jest w sumie ani striptiz, a przynajmniej nie w takim stopniu. Na róże nie będzie tańczyć, najwyżej krzesło. Najwyżej? Jezu to tak obco brzmi. W życiu bym się nie spodziewała po niej, że mogłaby się tego podjąć. Z jednej strony ekscytujące, ale z drugiej trochę niepokojące.
Niemalże rzuciłam się do biblioteczki z płytami, w ostatniej chwili podpierając się półki żeby nie upaść i nie zemdleć. Wzięłam dwa głębokie wdechy i otworzyłam oczy, po czym chwyciłam opakowanie z płytą DVD w środku.
- Chcesz mi powiedzieć, że będziesz jak Christina Aguilera? - Odwróciłam się do dziewczyny, która tak samo zorientowała się o co mi chodzi. Odchyliła głowę do tyłu i westchnęła ciężej.
- To może nie wygląda tak filmowo, ale mniej więcej. Podobno to prestiżowy klub. Co ja mam robić? A jak mi się nie uda? Nie wrócę do formy? Połamię się i mnie wywalą? - Zaczęła panikować, a ja powoli do niej podeszłam i usiadłam na jej kolanach, na co skrzywiła, ale nie zepchnęła mnie.
- Ciężka jesteś. Ważyłaś się ostatnio? - Zaśmiała się, a ja tylko spuściłam wzrok i próbowałam się zaśmiać. Nie to, że jakoś byłam przewrażliwiona, ale mieszkając jeszcze w Holandii nie należałam do najszczuplejszych. Niemalże w ostatniej chwili wzięłam się za siebie i uformowałam swoje ciało w taki jaki zawsze pragnęłam mieć. Może rzeczywiście powinnam trochę zacząć uważać co jem i więcej ćwiczyć. Moje nogi są w coraz lepszej formie.
- Może mi się trochę przytyło. - Wytknęłam jej język. Zsunęłam się jej nóg i wepchnęłam obok. Wzięłam jej rękę żeby dodać trochę otuchy i spojrzałam na nią.
- Musisz spróbować, wiesz, że tutaj jest twój dom i możesz w każdej chwili tu wrócić. Co prawda Londyn nie jest blisko Manchesteru, niemalże to drugi koniec Anglii. W każdym bądź razie zawsze tu będzie twój dom. - Odparłam z troską, ona objęła mnie ramionami.
- A może chciałabyś pojechać tam ze mną? Na pewno przyjęliby cię do dobrej firmy fotograficznej, zrobiłabyś tam karierę. - Odsunęłam się od niej z pytającym wyrazem twarzy. Przygryzłam wargę próbując sobie wyobrazić życie w Londynie.
Codziennie rano kawa przed samym pójściem do studia, praca z modelkami i modelami, wyjazdy, delegacje, mieszkanie. Weekendami imprezy, poznawanie ludzi, może nawet gwiazd.
Potrząsnęłam głową.
- Nie wiem. Nie potrafię sobie wyobrazić siebie tam. Poza tym nie zostawię Niall'a on tutaj robi karierę, małą, ale powoli coś z tego zaczyna mieć. Nie potrafiłabym. - Odpowiedziałam cicho i spuściłam wzrok. Nie chce zostawiać Dominic, ale nie chce też zostawiać życia tutaj. Westchnęłam jednocześnie z przyjaciółką, która mruknęła pod nosem "tak myślałam". Wstała i wyszła z salonu, a ja tylko przyglądałam się jak idzie. Poczułam smutek rozlewający się w żyłach. Co ja mam zrobić?
- Harry, muszę z tobą porozmawiać. - Odparła blondynka podchodząc do bruneta, który przyrządzał makaron. Przez chwile przyglądała się jego sylwetce jak ostrożnie próbował sosu żeby się nie poparzyć. Widziała jak jego ciało się spięło.
- O czym? - Zapytał odkładając łyżkę. Odwrócił się w jej stronę i oparł biodro o brzeg blatu. Wbił w nią swoje przeszywające, zielone spojrzenie, które normalnie budziło w dziewczynie stado motyli i przyprawiało o rumieniec policzków.
- Dostałam pracę. W sumie ją przyjęłam. Jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji, ale jestem raczej na tak. - Wzięła głęboki oddech i spojrzała mu hardo w oczy. - Wyjeżdżam do Londynu. Będę tańczyć.
- Tańczyć? - Od razu jej przerwał i przybrał rozbawiony wyraz twarzy. Czy to takie śmieszne?
- Tak, dokładnie. Będę tańczyć w klubie burleski. - Odparła próbując uspokoić bicie serca, ale to tylko podwoiło jego pracę, gdy spojrzała na niego. Miał nieodgadniony wyraz, z jednej strony ciągle wydałoby się, że go to śmieszy, ale z drugiej zasmucił się.
- Kiedy dostałaś propozycje? - Spytał powoli przekręcając głowę. Jego wzrok ciągle był ulokowany na jej sylwetce dokładnie ją lustrując. Nie pomagasz.
- Tydzień temu.
- Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś? W ogóle co to jest ta burleska? Jakiś balet? - On się nabija ze mnie? Zastanawiała się, czy udaje. Dominic tylko wzięła go za rękę i poprowadziła do salonu, gdzie wzięła jego laptop na kolana i włączyła Netflix. Wystukała w wyszukiwarce "Burlesque" i wcisnęła odtwórz.
Po dwudziestu minutach filmu chłopak zamknął urządzenie.
- Żartujesz? Chcesz tego? Chcesz wić się na scenie jak jakaś striptizerka i dawać patrzeć tysiącom facetów? - Zapytał podnosząc głos. Widziała narastającą złość w jego spojrzeniu, którym nieustanie świdrował blondynkę. Nerwowo oblizał dolną wargę wyczekując odpowiedzi.
- To nie jest striptiz. To jest sztuka, nie widziałeś jak tam tańczą? Śpiewają? To po prostu taki inny rodzaj tańca, to wszystko. - Odpowiedziała nieco zirytowana. Przecież nie tańczy na facetach, tylko na scenie. To jak teatr, tylko w innej formie, dojrzalszej. - Po za tym czemu się tak denerwujesz? Nie jesteśmy razem. - Powiedziała zanim ugryzła się w język. Nie chciała nigdy o tym rozmawiać, myślała, że samo to z siebie wyjdzie.
- Zgodzisz się na to? - Odparł trochę za spokojnie. Cisza przed burzą?
- Tak, zgodzę się. Chce wrócić do tańca. Kiedyś tańczyłam balet. Kochałam to, czemu miałabym nie wrócić do tego. Ty zostałeś piosenkarzem, Page będzie niedługo prawdziwym fotografem, będzie robić to co kocha. Ja kocham taniec, a...
- Myślałem, że jesteśmy razem, że nie muszę cię oficjalnie pytać czy zostaniesz moją dziewczyną żebyś o tym wiedziała. Nie zależy ci na mnie? - Wybuchnął.
- Serio? Na prawdę się o to pytasz? - Zaniepokojenie przeobraziło się w irytacje, a irytacja w złość. - Myślisz, że jakby mi nie zależało, to siedziałabym w twoim domu narażając się na utratę prywatności? Po za tym co to ma z tym wspólnego? - Krzyknęła gwałtownie wstając. Poszła do kuchni i nalała sobie szklanki wody. Jedzenie już kompletnie wystygło, a miłe popołudnie wydaję się chylić ku katastrofie.
- To ma wspólnego, że nie chcę żeby patrzyli się na ciebie faceci i rozbierali wzrokiem. Czy to takie trudne do pojęcia?
- A jak do ciebie skaczą rozwścieczone dziewczyny praktycznie próbując zedrzeć z ciebie ubranie, to wcale mnie nie rusza? Myślisz, że się nie zastawiam czy nie zobaczysz kogoś w tych tłumach? Kogoś kto ci się spodoba? Albo jak chodzisz po tych imprezach, przecież widzę każdą nawet najmniejszą plotkę, pracuje w pieprzonej redakcji! Czasem mam ochotę porozrzucać te gazety jak widzę nagłówek z twoim imieniem, gdzie po raz enty sugerują, że znów kogoś "wyrwałeś", jezu jak ja nie cierpię tego słowa. Myślisz, że się nie boję o to, że któregoś dnia kompletnie mnie zostawisz, bo polecisz sobie do Stanów i tam poznasz kolejnych ludzi i tam ci się spodoba i będziesz chciał zostać. Jesteś Harry'm Styles'em na litość boską! - Wzięła głęboki oddech czując jak łzy wzbierają się pod powiekami. Przełknęła głośno ślinę i wciągnęła powietrze nosem. Dopóki była pewna, że słony płyn nie wypłynie z oczu dopóty nie otwierała ich. Od dawna wiedziała, że czuje coś więcej do niego. Może to jest trochę irracjonalne z jej strony, ale na prawdę momentami ją to denerwowało. Ufała mu. Ufała na tyle żeby wyśmiewać się z komentarzy jej współpracowników. Wyczuła jego perfumy, a po chwili jego ciepłe ciało przylgnęło do jej sylwetki. Przez chwile próbowała zwalczyć ochotę przytulenia się, ale ostatecznie poddała się i objęła rękoma jego talię. Jego broda oparła się o czubek jej głowy i przez chwilę trwali w ciszy. Nie lubiła takich momentów, ale jego uścisk ją zdecydowanie uspokoił.
- Po pierwsze te rozwścieczone tłumy, to są fani, fanki w większości, ale nie o to tu chodzi, po drugie nie potrafiłbym się zakochać w kimś, kto wie o mnie więcej niż powinien... nie tak to powinno zabrzmieć. Po prostu taka rozwydrzona fanka nie jest w moim... Nie! Nie ważne. Mam ciebie, to po co mam wypatrywać kogoś w tych tłumach, które na dobrą sprawę są cholernie wkurwiające, skoro wiem, że mogę ciebie zobaczyć i nie wiem, że nie obchodzi cię, że jestem jaki jestem? Po prostu jestem zły, że nie powiedziałaś mi o tym od razu. Nadal mi się to nie podoba, nie wiem jak to zniosę, ale chciałbym chociaż zobaczyć co umiesz. Ty wiesz jak śpiewam.
- Tylko z radia, nadal nie słyszałam cię na żywo, a prysznic się nie liczy. - Zaśmiała się cicho pod nosem wtulając się w tors chłopaka jeszcze bardziej.
- To nigdy nie oglądałaś mojego koncertu? Nawet na MTV? Nic? - Wydawał się być trochę urażony.
- Przepraszam, że nie jestem twoją wielką fanką. Muszę pościągać twoje piękne zdjęcia z google grafika i pooglądać filmik na youtubie piszcząc z każdym twoim słowem. - Roześmiała się, a wibracje na jej policzku dały jej pewność, że też go rozśmieszyła.
- Takie rzeczy ściąga się z tumblr.com, zakłada się konto na twitterze i dopiero wtedy mogę cię nazwać prawdziwą fanką. - Odpowiedział rozbawiony odsuwając się od niej. Kiedy zobaczył jej pytający wzrok otworzył szeroko oczy. - Nie wiesz co to jest twitter? Tumblr? Instagram? Zacofana jesteś.
- Albo normalna i nie marnuje czasu na głupie portale. - Wytknęła mu język. Co z tego, że nie wiedziała co to jest? Nie ma 15 lat. On tylko parsknął śmiechem i wyciągnął z kieszeni swój telefon. iPhone, tsa.. Gwiazdy. Przyjrzała się jak odblokowuje ekran i zobaczyła swoje zdjęcie. Z kieliszkiem wina, w kompletnym nieładzie na głowie.
- Wyglądam tu jak alkoholik jakiś! - Wybuchnęła próbując wyrwać mu urządzenie z dłoni. No cóż i tak pewnie nie zmieniłabym nic, ale może jakimś cudem pod wpływem jej palców samo by zniknęło.
- Całkiem seksownym alkoholi. Oj przestań, nikt mi nie zagląda w telefon. W końcu muszę coś mieć na samotne wieczory.
- Fuj. - Skrzywiła się i zaczerwieniła, kiedy przyswoiła sobie co on może robić. Fuj, fuj, fuj.
Po dwóch godzinach siedzieli rozłożeni przed telewizorem jak gdyby nigdy nic. Co było dziwne, ale jednocześnie trochę uspokajające.
- Przeniosę się z tobą do Londynu. Mam tam mieszkanie. - Odparł nagle zbijając ją z tropu.
- Co? Chcesz żebym z tobą zamieszkała? - Uniosła brew spoglądając na niego z szokiem wypisanym na twarzy.
___________________________________________
Jestem beznadziejna. Wiem, ale chciałam już to skończyć, bo tak mnie męczyło, że tyle nie ma rozdziału, że aż musiałam. Nawet nie będę się tłumaczyć, że kompletnie nie mam weny, wiem to i już.
Ok, w każdym bądź razie niedługo zmiany w życiu Page no i Dominic, ale ją na trochę zostawimy.
Przepraszam za to, że tak rzadko czytam wasze blogi, ale obiecuję, że jak się zepnę to przeczytam wszystko ciurkiem. Moją wymówką jest to, że czytam po prostu After. Tak wiem, trochę nieładnie z mojej strony, ale chciałabym to skończyć. Zaczynam After 3, więc niedługo będę głównie na bieżąco. Nie wiem, czemu wam to mówię, ale cóż, chce być z wami szczera.
"Lost", "Brave, "Cień" zajrzę jeszcze jutro. Obiecuję.
Zapraszam też do czytania
xoxo
@iNashton5s
Przez chwile twarz przyjaciółki w skupieniu obserwowała moją i czekałam tylko aż pęknie. W końcu westchnęła ciężko.
- Chcą żebym tańczyła w klubie burleski. - Odpowiedziała tak cicho, że musiałam się uważnie skupić na jej ustach i wytężyć słuch. Co? Poczekałam chwile aż stwierdzi, że żartuje, ale to nie nastąpiło.
- Co?! Jaka burleska? Ale... znaczy cudownie. Jeju! - Rzuciłam się na nią żeby mocno ją przytulić. Taniec był dla niej wszystkim swego czasu. Teraz mogłaby tańczyć. Może to nie balet, ale w końcu jest dorosła. Poza tym to też jakby balet... w dojrzalszej wersji. Chyba.
- I co z tym zrobisz? Zgodzisz się? - Uniosłam brew poważniejąc. Widać było, że boryka się z decyzją.
- Musiałabym się wyprowadzić do Londynu. Od lat nie ruszałam się z Manchesteru, w sumie od zawsze jakby nie patrzeć. Nie chcę cię zostawiać. Nie wiem czy jestem gotowa w ogóle gdziekolwiek się przenieść robiąc... tańcząc i to jeszcze w klubie burleski. - Wyjęczała.
- A ty przypadkiem nie troszczysz się o to co powie pan Styles? - Uniosłam kącik ust w zadziornym uśmiechu próbując ją trochę przedrzeźniać. Co prawda ta wiadomość sprawiła, że poczułam ukłucie w sercu. Nie chce żeby mnie zostawiała. Może to brzmi nieco smutno, ale mam tylko ją. No tak, jest Niall, Liam i gdzieś tam jeszcze pałęta się Josh, ale to są faceci. Oni nie zawsze wszystko rozumieją.
- Cokolwiek zrobię będzie się musiał dostosować. Poza tym nie jesteśmy nawet razem, nie mieszkamy razem i w ogóle. Nie widzę problemu. - Burknęła. Jak dla mnie już dawną są parą, tylko się nie chcą przyznać. Za dużo ich łączy i dzieli jednocześnie. Trochę tandetne, ale cóż, kto powiedział, że wszystko musi być aż takie wyjątkowe. W sumie co ja tam wiem. Przyjaciel się we mnie zakochał, mój pierwszy poważny chłopak zostawił mnie dla swojej 'przyszłości' i o mało co nie namieszał mi w głowie. Co ja mogę wiedzieć co jest między Dominic, a Harrym?
- Ale czekaj. Burleska to tak jakby taniec erotyczny, prawda? - Uniosłam brew spoglądając na blondynkę.
- Nie, nie do końca. To po prostu taniec połączony ze śpiewem. Tylko stroje są trochę inne. Mniej zakrywają niż odkrywają. Pończochy, body, pióropusze, te sprawy. - Odpowiedziała, a ja dopiero teraz skojarzyłam co ona będzie robić. To nie jest w sumie ani striptiz, a przynajmniej nie w takim stopniu. Na róże nie będzie tańczyć, najwyżej krzesło. Najwyżej? Jezu to tak obco brzmi. W życiu bym się nie spodziewała po niej, że mogłaby się tego podjąć. Z jednej strony ekscytujące, ale z drugiej trochę niepokojące.
Niemalże rzuciłam się do biblioteczki z płytami, w ostatniej chwili podpierając się półki żeby nie upaść i nie zemdleć. Wzięłam dwa głębokie wdechy i otworzyłam oczy, po czym chwyciłam opakowanie z płytą DVD w środku.
- Chcesz mi powiedzieć, że będziesz jak Christina Aguilera? - Odwróciłam się do dziewczyny, która tak samo zorientowała się o co mi chodzi. Odchyliła głowę do tyłu i westchnęła ciężej.
- To może nie wygląda tak filmowo, ale mniej więcej. Podobno to prestiżowy klub. Co ja mam robić? A jak mi się nie uda? Nie wrócę do formy? Połamię się i mnie wywalą? - Zaczęła panikować, a ja powoli do niej podeszłam i usiadłam na jej kolanach, na co skrzywiła, ale nie zepchnęła mnie.
- Ciężka jesteś. Ważyłaś się ostatnio? - Zaśmiała się, a ja tylko spuściłam wzrok i próbowałam się zaśmiać. Nie to, że jakoś byłam przewrażliwiona, ale mieszkając jeszcze w Holandii nie należałam do najszczuplejszych. Niemalże w ostatniej chwili wzięłam się za siebie i uformowałam swoje ciało w taki jaki zawsze pragnęłam mieć. Może rzeczywiście powinnam trochę zacząć uważać co jem i więcej ćwiczyć. Moje nogi są w coraz lepszej formie.
- Może mi się trochę przytyło. - Wytknęłam jej język. Zsunęłam się jej nóg i wepchnęłam obok. Wzięłam jej rękę żeby dodać trochę otuchy i spojrzałam na nią.
- Musisz spróbować, wiesz, że tutaj jest twój dom i możesz w każdej chwili tu wrócić. Co prawda Londyn nie jest blisko Manchesteru, niemalże to drugi koniec Anglii. W każdym bądź razie zawsze tu będzie twój dom. - Odparłam z troską, ona objęła mnie ramionami.
- A może chciałabyś pojechać tam ze mną? Na pewno przyjęliby cię do dobrej firmy fotograficznej, zrobiłabyś tam karierę. - Odsunęłam się od niej z pytającym wyrazem twarzy. Przygryzłam wargę próbując sobie wyobrazić życie w Londynie.
Codziennie rano kawa przed samym pójściem do studia, praca z modelkami i modelami, wyjazdy, delegacje, mieszkanie. Weekendami imprezy, poznawanie ludzi, może nawet gwiazd.
Potrząsnęłam głową.
- Nie wiem. Nie potrafię sobie wyobrazić siebie tam. Poza tym nie zostawię Niall'a on tutaj robi karierę, małą, ale powoli coś z tego zaczyna mieć. Nie potrafiłabym. - Odpowiedziałam cicho i spuściłam wzrok. Nie chce zostawiać Dominic, ale nie chce też zostawiać życia tutaj. Westchnęłam jednocześnie z przyjaciółką, która mruknęła pod nosem "tak myślałam". Wstała i wyszła z salonu, a ja tylko przyglądałam się jak idzie. Poczułam smutek rozlewający się w żyłach. Co ja mam zrobić?
***
~Tydzień później~
- Harry, muszę z tobą porozmawiać. - Odparła blondynka podchodząc do bruneta, który przyrządzał makaron. Przez chwile przyglądała się jego sylwetce jak ostrożnie próbował sosu żeby się nie poparzyć. Widziała jak jego ciało się spięło.
- O czym? - Zapytał odkładając łyżkę. Odwrócił się w jej stronę i oparł biodro o brzeg blatu. Wbił w nią swoje przeszywające, zielone spojrzenie, które normalnie budziło w dziewczynie stado motyli i przyprawiało o rumieniec policzków.
- Dostałam pracę. W sumie ją przyjęłam. Jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji, ale jestem raczej na tak. - Wzięła głęboki oddech i spojrzała mu hardo w oczy. - Wyjeżdżam do Londynu. Będę tańczyć.
- Tańczyć? - Od razu jej przerwał i przybrał rozbawiony wyraz twarzy. Czy to takie śmieszne?
- Tak, dokładnie. Będę tańczyć w klubie burleski. - Odparła próbując uspokoić bicie serca, ale to tylko podwoiło jego pracę, gdy spojrzała na niego. Miał nieodgadniony wyraz, z jednej strony ciągle wydałoby się, że go to śmieszy, ale z drugiej zasmucił się.
- Kiedy dostałaś propozycje? - Spytał powoli przekręcając głowę. Jego wzrok ciągle był ulokowany na jej sylwetce dokładnie ją lustrując. Nie pomagasz.
- Tydzień temu.
- Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś? W ogóle co to jest ta burleska? Jakiś balet? - On się nabija ze mnie? Zastanawiała się, czy udaje. Dominic tylko wzięła go za rękę i poprowadziła do salonu, gdzie wzięła jego laptop na kolana i włączyła Netflix. Wystukała w wyszukiwarce "Burlesque" i wcisnęła odtwórz.
Po dwudziestu minutach filmu chłopak zamknął urządzenie.
- Żartujesz? Chcesz tego? Chcesz wić się na scenie jak jakaś striptizerka i dawać patrzeć tysiącom facetów? - Zapytał podnosząc głos. Widziała narastającą złość w jego spojrzeniu, którym nieustanie świdrował blondynkę. Nerwowo oblizał dolną wargę wyczekując odpowiedzi.
- To nie jest striptiz. To jest sztuka, nie widziałeś jak tam tańczą? Śpiewają? To po prostu taki inny rodzaj tańca, to wszystko. - Odpowiedziała nieco zirytowana. Przecież nie tańczy na facetach, tylko na scenie. To jak teatr, tylko w innej formie, dojrzalszej. - Po za tym czemu się tak denerwujesz? Nie jesteśmy razem. - Powiedziała zanim ugryzła się w język. Nie chciała nigdy o tym rozmawiać, myślała, że samo to z siebie wyjdzie.
- Zgodzisz się na to? - Odparł trochę za spokojnie. Cisza przed burzą?
- Tak, zgodzę się. Chce wrócić do tańca. Kiedyś tańczyłam balet. Kochałam to, czemu miałabym nie wrócić do tego. Ty zostałeś piosenkarzem, Page będzie niedługo prawdziwym fotografem, będzie robić to co kocha. Ja kocham taniec, a...
- Myślałem, że jesteśmy razem, że nie muszę cię oficjalnie pytać czy zostaniesz moją dziewczyną żebyś o tym wiedziała. Nie zależy ci na mnie? - Wybuchnął.
- Serio? Na prawdę się o to pytasz? - Zaniepokojenie przeobraziło się w irytacje, a irytacja w złość. - Myślisz, że jakby mi nie zależało, to siedziałabym w twoim domu narażając się na utratę prywatności? Po za tym co to ma z tym wspólnego? - Krzyknęła gwałtownie wstając. Poszła do kuchni i nalała sobie szklanki wody. Jedzenie już kompletnie wystygło, a miłe popołudnie wydaję się chylić ku katastrofie.
- To ma wspólnego, że nie chcę żeby patrzyli się na ciebie faceci i rozbierali wzrokiem. Czy to takie trudne do pojęcia?
- A jak do ciebie skaczą rozwścieczone dziewczyny praktycznie próbując zedrzeć z ciebie ubranie, to wcale mnie nie rusza? Myślisz, że się nie zastawiam czy nie zobaczysz kogoś w tych tłumach? Kogoś kto ci się spodoba? Albo jak chodzisz po tych imprezach, przecież widzę każdą nawet najmniejszą plotkę, pracuje w pieprzonej redakcji! Czasem mam ochotę porozrzucać te gazety jak widzę nagłówek z twoim imieniem, gdzie po raz enty sugerują, że znów kogoś "wyrwałeś", jezu jak ja nie cierpię tego słowa. Myślisz, że się nie boję o to, że któregoś dnia kompletnie mnie zostawisz, bo polecisz sobie do Stanów i tam poznasz kolejnych ludzi i tam ci się spodoba i będziesz chciał zostać. Jesteś Harry'm Styles'em na litość boską! - Wzięła głęboki oddech czując jak łzy wzbierają się pod powiekami. Przełknęła głośno ślinę i wciągnęła powietrze nosem. Dopóki była pewna, że słony płyn nie wypłynie z oczu dopóty nie otwierała ich. Od dawna wiedziała, że czuje coś więcej do niego. Może to jest trochę irracjonalne z jej strony, ale na prawdę momentami ją to denerwowało. Ufała mu. Ufała na tyle żeby wyśmiewać się z komentarzy jej współpracowników. Wyczuła jego perfumy, a po chwili jego ciepłe ciało przylgnęło do jej sylwetki. Przez chwile próbowała zwalczyć ochotę przytulenia się, ale ostatecznie poddała się i objęła rękoma jego talię. Jego broda oparła się o czubek jej głowy i przez chwilę trwali w ciszy. Nie lubiła takich momentów, ale jego uścisk ją zdecydowanie uspokoił.
- Po pierwsze te rozwścieczone tłumy, to są fani, fanki w większości, ale nie o to tu chodzi, po drugie nie potrafiłbym się zakochać w kimś, kto wie o mnie więcej niż powinien... nie tak to powinno zabrzmieć. Po prostu taka rozwydrzona fanka nie jest w moim... Nie! Nie ważne. Mam ciebie, to po co mam wypatrywać kogoś w tych tłumach, które na dobrą sprawę są cholernie wkurwiające, skoro wiem, że mogę ciebie zobaczyć i nie wiem, że nie obchodzi cię, że jestem jaki jestem? Po prostu jestem zły, że nie powiedziałaś mi o tym od razu. Nadal mi się to nie podoba, nie wiem jak to zniosę, ale chciałbym chociaż zobaczyć co umiesz. Ty wiesz jak śpiewam.
- Tylko z radia, nadal nie słyszałam cię na żywo, a prysznic się nie liczy. - Zaśmiała się cicho pod nosem wtulając się w tors chłopaka jeszcze bardziej.
- To nigdy nie oglądałaś mojego koncertu? Nawet na MTV? Nic? - Wydawał się być trochę urażony.
- Przepraszam, że nie jestem twoją wielką fanką. Muszę pościągać twoje piękne zdjęcia z google grafika i pooglądać filmik na youtubie piszcząc z każdym twoim słowem. - Roześmiała się, a wibracje na jej policzku dały jej pewność, że też go rozśmieszyła.
- Takie rzeczy ściąga się z tumblr.com, zakłada się konto na twitterze i dopiero wtedy mogę cię nazwać prawdziwą fanką. - Odpowiedział rozbawiony odsuwając się od niej. Kiedy zobaczył jej pytający wzrok otworzył szeroko oczy. - Nie wiesz co to jest twitter? Tumblr? Instagram? Zacofana jesteś.
- Albo normalna i nie marnuje czasu na głupie portale. - Wytknęła mu język. Co z tego, że nie wiedziała co to jest? Nie ma 15 lat. On tylko parsknął śmiechem i wyciągnął z kieszeni swój telefon. iPhone, tsa.. Gwiazdy. Przyjrzała się jak odblokowuje ekran i zobaczyła swoje zdjęcie. Z kieliszkiem wina, w kompletnym nieładzie na głowie.
- Wyglądam tu jak alkoholik jakiś! - Wybuchnęła próbując wyrwać mu urządzenie z dłoni. No cóż i tak pewnie nie zmieniłabym nic, ale może jakimś cudem pod wpływem jej palców samo by zniknęło.
- Całkiem seksownym alkoholi. Oj przestań, nikt mi nie zagląda w telefon. W końcu muszę coś mieć na samotne wieczory.
- Fuj. - Skrzywiła się i zaczerwieniła, kiedy przyswoiła sobie co on może robić. Fuj, fuj, fuj.
Po dwóch godzinach siedzieli rozłożeni przed telewizorem jak gdyby nigdy nic. Co było dziwne, ale jednocześnie trochę uspokajające.
- Przeniosę się z tobą do Londynu. Mam tam mieszkanie. - Odparł nagle zbijając ją z tropu.
- Co? Chcesz żebym z tobą zamieszkała? - Uniosła brew spoglądając na niego z szokiem wypisanym na twarzy.
___________________________________________
Jestem beznadziejna. Wiem, ale chciałam już to skończyć, bo tak mnie męczyło, że tyle nie ma rozdziału, że aż musiałam. Nawet nie będę się tłumaczyć, że kompletnie nie mam weny, wiem to i już.
Ok, w każdym bądź razie niedługo zmiany w życiu Page no i Dominic, ale ją na trochę zostawimy.
Przepraszam za to, że tak rzadko czytam wasze blogi, ale obiecuję, że jak się zepnę to przeczytam wszystko ciurkiem. Moją wymówką jest to, że czytam po prostu After. Tak wiem, trochę nieładnie z mojej strony, ale chciałabym to skończyć. Zaczynam After 3, więc niedługo będę głównie na bieżąco. Nie wiem, czemu wam to mówię, ale cóż, chce być z wami szczera.
"Lost", "Brave, "Cień" zajrzę jeszcze jutro. Obiecuję.
Zapraszam też do czytania
xoxo
@iNashton5s
dum dum dum dum..:D
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest taki Aww*____*
Czekam na następny :**
Mam nadzieję, że następny będzie tak samo fajoski^^
Życzę weny<3
Natala xx.
Tak się cieszę, że nareszcie dodałaś nowy rozdział. Nawet nie wiesz jak cię rozumiem. Też mam ostatnio problemy z weną i coraz gorzej idzie mi z pisaniem, ale musisz w siebie wierzyć i być twarda. Będzie dobrze ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to jest extra :D W sumie to cieszę się razem z Dominic. Dziewczyna nareszcie spełni swoje marzenia. Co prawda przeprowadzka do Londynu może być naprawdę interesująca a wizja mieszkania z Hazzą :D Kurde ale się cieszę. Dobrze, ze sobie w jakimś stopniu co nieco wyjaśnili. Mam nadzieje, że jakoś się tam dogadają w tej stolicy i Dominic uda się wrócić do formy.
Co do Page to słodkie jak wspomina sobie chwile z Blondynem. Są taką uroczą parą.
Mam nadzieje, ze wena do ciebie powróci ;))
Trzymaj się ;)
Zapewne nie dam rady napisać wszystkiego, o czym myślałam podczas czytania rozdziału, bo jak zwykle zapomnę, ale przynajmniej się postaram XD Otóż.. Pierwsze i najważniejsze Dominic nie ma co się zastanawiać!! Nie ma co myśleć, że nie da rady, czy się nie nadaje, bo na pewno tak nie jest, a nawet jeśli, to niczego nie straci. Zawsze warto spróbować! Poza tym ma przy sobie przyjaciółkę, która będzie ją wspierać; osobiście czy przez telefon, nie ważne, liczy się, że podtrzymałaby ją na duchu w razie czego :D Ja wiem, że zostawienie dotychczasowego życia i pojawienie się w zupełnie nowym miejscu nie jest takie proste, ale mimo wszystko jest to mega szansa dla Dom i musi ją złapać. Z resztą Page jest wyraźnie zachwycona tą propozycją to już mamy jeden głos za :D Haz na początku troszkę mnie wkurzył swoja postawą, bo faktycznie to wyglądało jakby się zbijał z dziewczyny, ale potem nadrobił. Co do wybuchu Dom strasznie spodobał mi się ten fragment: "Myślisz, że się nie zastawiam czy nie zobaczysz kogoś w tych tłumach? Kogoś kto ci się spodoba?". Wręcz poczułam te emocje przemawiające przez Dominic. Jestem ciekaw jak zareaguje na to, co powiedział na końcu Harry. Mam nadzieję, że pozytywnie. No i dawaj Nialla w następnym rozdziale! :D
OdpowiedzUsuńŻyczę masę weny i pozdrawiam <3
Jesteś fantastyczna! Masz talent i mam ogromną nadzieję, że go nie zmarnujesz. Rozdział jest wspaniały ♥
OdpowiedzUsuńJeśli miałabyś chwilę, byłabym wdzięczna gdybyś zajrzała. Zależy mi na twojej opinii ♥
http://runaway-harrystylesfantiction.blogspot.com/
Boże, piszę ten komentarz, chociaż jeszcze trochę trzęsą mi się ręce po wczorajszym spotkaniu z Jamesem... NADAL NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ! Że z nim rozmawiałam, że mnie przytulił, cały czas chce mi się płakać na sama wspomnienie...
OdpowiedzUsuńAle wracając do rozdziału. Po pierwsze - bardzo przepraszam za opóźnienie, ale nie mam nawet czasu pisać swoich rozdziałów, nie wspominając o czytaniu... Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. A część była jak zwykle świetna. i wiedziałam, że Dominic przyjmie tę propozycję. Bądź co bądź, to jej pasja i spory kawałek życia. Byłaby głupia, gdyby oglądała się na Harry'ego. Wiem, że to brzmi strasznie cynicznie, ale ja na pewno nie pozwoliłabym odebrać sobie takiej szansy. Zazwyczaj dokonywanie wyborów pod wpływem drugiej osoby kończy się źle. Właściwie... zawsze.
Ale tutaj Styles pozytywnie mnie zaskoczył. Cholera, on naprawdę ją poważnie traktuje, i to jak! Tak bardzo, że jest w stanie przenieść się z nią do Londynu i zdecydować na wspólne mieszkanie. Boże, kocham go za to, co jej powiedział. Szczerze mówiąc, sama miałam wątpliwości, czy traktuje ją jak swoją dziewczynę, ale po tym, co przeczytałam - kompletnie się rozwiały. Cudo, cudeńko!
I liczę, że w następnej części będzie więcej Page i jej potyczek z Niallem, Liamem i przede wszystkim - doktorem Tomlinsonem, który - mam nadzieję - nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nie wiem, czemu, ale mam dziwne przeczucie, że coś się między nimi zadzieje. Czekam z niecierpliwością :D
Kocham to opowiadanie :*
OdpowiedzUsuńI cały czas z niecierpliwością czekam na next:)
Życzę weny i pozdrawiam;)
Natala xx.
kiedy będzie next?:(
Usuńczekam ;(
i będę czekać:)
Natala xx.
Nath, co się tak obijasz :o DAWAJ ROZDZIAŁ, ZIOMEK!!
OdpowiedzUsuń