Cześć. Chce tylko cie poinformować, że wyjeżdżam do Wolverhampton i mnie nie będzie w domu przez kilka dni. Sprawy rodzinne. Jak wrócę, to się odezwę. :)
Czytając tą wiadomość miałam mieszane uczucia. Przez myśl przeszło mi nawet, że wyjeżdża, bo chce uciec. Ale od czego? Ode mnie? Niall'a?
Jak na zawołanie odezwał się ponownie mój telefon. Gdy spojrzałam na wyświetlacz zmarszczyłam brwi.
- Tak, słucham? - Odebrałam formalnie, bo nie wiedziałam kto może dzwonić.
- Rozmawiam z Page Dunst? - Odezwał się po drugiej stronie dziwnie znajomy głos. Był niski, ale tak jakby zmieniony. W pierwszym momencie pomyślałam, że Niall się ze mnie nabija.
- Przy telefonie. - Mimowolnie się uśmiechnęłam, ale w szybko spoważniałam.
- Dzisiaj się spóźnię na nasze zajęcia, bo mam ważną sprawę do załatwienia. Będę około pierwszej po południu. Mam nadzieję, że nie psuję ci żadnych planów. - Gdy Louis wrócił do swojego normalnego głosu miałam ochotę rzucić telefonem o ścianę. Sama nie wiedziałam czemu tak na niego reaguję, ale miał w sobie coś irytującego.
- Nie, absolutnie mi niczego nie psujesz. W szczególności humoru. - Odparłam sarkastycznie na co usłyszałam stłumiony chichot. Jeszcze bezczelnie się śmiał. Powinnam przywyknąć.
- Od nienawiści do miłości. - Co? Powiedział to cicho, ale nie na tyle żebym nie usłyszała.
- Ja słyszałam trochę inną wersje tego przysłowia. - Odgryzłam się i natychmiast wcisnęłam czerwony przycisk na wyświetlaczu. Czuję jakbyśmy grali w jakąś grę bez zasad, która skończy się bardzo źle jak tak dalej pójdzie.
Chodziłam coraz lepiej i ze swobodą poruszałam się po pomieszczeniach. Co prawda męczyłam się jeszcze, ale nie tak szybko jak wcześniej. Coraz rzadziej mi drętwiały nogi, a skurcze, gdy się pojawiały, to szybko za chwile ustępowały. Jednak musiałam dokończyć rehabilitacje, a dzisiaj była przed ostatnia. Nie mogłam się doczekać kiedy po raz ostatni zamknę za nim drzwi. Może jeszcze wystawię środkowy palec.
Po dwóch upojnych godzinach usłyszałam dzwonek, który zwiastował tylko jedno.
- Tęskniłaś? - Usłyszałam, gdy tylko otworzyłam drzwi. Wywróciłam oczami prychając i ruszyłam w stronę salonu nie mówiąc nawet słowa. Za chwile wszedł do pomieszczenia Louis rozpakowując swoje bibeloty. Z wizyty na wizytę było ich coraz mniej, a ćwiczeń pojawiało się coraz więcej. Za każdym razem wymyślał coś nowego, a ja tylko się modliłam o przeżycie całej sesji.
- Napijesz się czegoś? - Próbowałam chociaż raz na jakiś czas być uprzejma. Tomlinson tylko kiwnął głową i kontynuował przestawianie mebli. Powoli poszłam do kuchni i natychmiast zabrałam się za przygotowywanie herbaty. Zasrani Anglicy.
Wróciłam do pokoju dziennego z dwoma kubkami i postawiłam je na regale. Zlustrowałam pomieszczenie i jedyne co w nim było to standardowa mata i jedna piłka gimnastyczna.
- Tylko tyle? Gdzie jest reszta maszyn do torturowania niewinnych ludzi? - Zapytałam poważnie. On tylko się wesoło roześmiał i wziął jeden kubek przyglądając mi się.
- A po co mi tego więcej? I tak chodzisz już prawie bez problemu. Teraz to tylko trochę rozciągania. - Wzruszył ramionami. Upijając łyk parującego napoju. Gdyby nie to, że był kompletnie zepsutym człowiekiem powiedziałabym, że jest przystojny. Miał ostre rysy twarzy, niczym kreskówkowa postać, ciemne blond włosy z grzywką pokrywającą czoło, chociaż tym razem była wysoko uniesiona do tyłu tworząc wysoką fale. Zmiana wyglądu?
- Od kiedy zaczesujesz do tyłu włosy? - Bąknęłam próbując nie zabrzmieć zbyt bezczelnie. On tylko uniósł brwi, a jego kąciki ust powędrowały do góry.
- Od kiedy mi się przyglądasz? - Wypalił. Czułam ciepło rozchodzące się po moich policzkach i szyi. To tak jakby mnie przyłapał.
- Po prostu jestem spostrzegawcza. - Wzruszyłam ramionami i skierowałam wzrok na okno. Kolejny piękny dzień, zero deszczu i słońce, które mocno przygrzewało. Zawsze w takie dni byłam wdzięczna, że mam taras. Mogłam się opalać ile wlezie nie chodząc na plażę. Może nie należałam do fanów mocnej opalenizny, ale lubiłam mieć chociażby trochę brązową skórę.
Zamrugałam szybko, gdy poczułam palec Tomlinsona na moim nosie. Odsunęłam gwałtownie głowę i odwróciłam się żeby podejść do sofy i na niej usiąść. Zrobiło się dosyć niezręcznie, ale i tak się nic nie odzywałam, bo nie byłoby to miłe. Strasznie dużo złości ze mnie wychodzi, gdy jestem z Louis'em.
- Siadaj na macie, trzeba zaczynać, bo mam mało czasu. - Ciszę przebił głos mężczyzny, a ja tylko posłusznie wykonałam rozkaz.
Ćwiczenia przebiegały w ciszy. Głównie, to odzywał się Louis żeby mnie poinstruować, a ja od czasu do czasu coś wtrąciłam, a najczęściej po prostu przytakiwałam.
Pierwszy raz nasze zajęcia były takie spokojne. Mogłam też wyczuć, że Tomlinson jest znacznie łagodniejszy. Nie był taki nachalny i odpuszczał kiedy chociażby jęknęłam z bólu. Może miał rozdwojenie jaźni? To nie możliwe żeby ktoś zmieniał się w takim tempie. Przez cały ten czas był niesamowicie upierdliwy i nagle robi się z niego życzliwy i poczciwy człowiek. Nie, to jest psychicznie niemożliwe.
Po godzinie ciągle bolesnych, ale znacznie łagodniejszych ćwiczeń siedzieliśmy na podłodze i rozmawialiśmy na dosyć banalne tematy. Zapytał się mnie od kiedy jestem w Anglii, czemu tu chciałam przyjechać i dlaczego nie wróciłam do Holandii po wypadku. Nawet wspomniał o Liam'ie, ale szybko zmieniliśmy temat, bo ani ja, a tym bardziej on nie chcieliśmy rozmawiać o Payne'ie.
- A ty? Czemu chciałeś zostać lekarzem? - Zapytałam przyglądając mi się uważnie. Widać było po nim, że nie jest skory do wywiadów. Widocznie nie lubił opowiadać o sobie, a wolał wypytywać innych.
- Rodzina mnie do tego częściowo zmusiła, a częściowo świadomość ratowania i pomagania. Byłem dosyć nieznośny w przeszłości i chciałem się jakoś zrekompensować. - Wzruszył ramionami, a ja parsknęłam śmiechem, na co on się mocno zdziwił. - Z czego się śmiejesz?
- Przepraszam, a komu ty się chciałeś zrekompensować? Zresztą jakoś kiepsko ci idzie. Bez urazy, ale chce być z tobą szczera. Rekompensacja nie polega tylko na tym, że ratujesz czyjeś życie. Musisz się zmienić też sam i traktować innych inaczej. Może i jesteś dobrych chirurgiem, ale przez ostatnie dwa miesiące byłeś moim wrzodem na dupie. Możliwe, że inaczej zachowujesz się wśród swoich bliskich, albo dziewczyn, które chcesz zaliczyć, czy się z nimi umówić, ale na mnie zrobiłeś marne wrażenie. - Paplałam jak najęta, ale przynajmniej powiedziałam mu co leżało mi na sercu przez ten cały czas. Nie chciałam go zbytnio urazić (no dobra, stwierdzenie "wrzód na dupie" nie jest czymś przyjemnym), ale musiałam dać mu do zrozumienia, że mimo starań i tej całej jego pomocy wciąż wolałabym nie przebywać w jego towarzystwie.
- Nic o mnie nie wiesz. Liam nagadał ci jakim jestem złym człowiekiem, a on zawsze zgrywał świętoszka. Coś ostatnio rzadko go widujesz, nie? Tak bardzo nie chce żebym się do ciebie zbliżał, ale jakoś go tu nie ma żeby mnie znów przegonić z twojego domu. Patrz lepiej jak sama traktujesz swoich bliskich, a potem dopiero sobie możesz oceniać mnie. - Czułam jad w jego słowach, a to znaczyło, że moimi słowami trafiłam w bardzo czuły punkt, a jednocześnie poczułam jakby ktoś dałby mi pięścią w brzuch.
- W porównaniu do ciebie Liam ma taką cechę jak troska o innych, wiesz co to znaczy? Oczywiście, że nie wiesz, bo ty się troszczysz tylko o swoją dupę! Jesteś jak rozpieszczony bachor i jeśli się nie zmienisz, to zostaniesz sam jak palec, bo nikt nie będzie chciał mieć nic wspólnego z takim dupkiem jak ty. Jesteś wkurwiający jak pieprzony komar w nocy! - Krzyknęłam już do jego pleców. Po sekundzie sama byłam na nogach. - Jasne, uciekaj, Liam zawsze ma racje i wcale nie zgrywa świętoszka, bo on potrafi się przyznać do swoich błędów i próbuje je naprawić. A ty masz nadzieję, że zrobią to za ciebie inni! - Wykrzykiwałam idąc za nim żeby dokładnie usłyszał każde słowo. Na za dużo sobie pozwala i wygaduje kompletne bzdury. Jak zawsze. I myśli, że jest nie wiadomo kim, bo został lekarzem. Ten jego skalpel wetknęłabym mu w dupę.
Po godzinie ciągle bolesnych, ale znacznie łagodniejszych ćwiczeń siedzieliśmy na podłodze i rozmawialiśmy na dosyć banalne tematy. Zapytał się mnie od kiedy jestem w Anglii, czemu tu chciałam przyjechać i dlaczego nie wróciłam do Holandii po wypadku. Nawet wspomniał o Liam'ie, ale szybko zmieniliśmy temat, bo ani ja, a tym bardziej on nie chcieliśmy rozmawiać o Payne'ie.
- A ty? Czemu chciałeś zostać lekarzem? - Zapytałam przyglądając mi się uważnie. Widać było po nim, że nie jest skory do wywiadów. Widocznie nie lubił opowiadać o sobie, a wolał wypytywać innych.
- Rodzina mnie do tego częściowo zmusiła, a częściowo świadomość ratowania i pomagania. Byłem dosyć nieznośny w przeszłości i chciałem się jakoś zrekompensować. - Wzruszył ramionami, a ja parsknęłam śmiechem, na co on się mocno zdziwił. - Z czego się śmiejesz?
- Przepraszam, a komu ty się chciałeś zrekompensować? Zresztą jakoś kiepsko ci idzie. Bez urazy, ale chce być z tobą szczera. Rekompensacja nie polega tylko na tym, że ratujesz czyjeś życie. Musisz się zmienić też sam i traktować innych inaczej. Może i jesteś dobrych chirurgiem, ale przez ostatnie dwa miesiące byłeś moim wrzodem na dupie. Możliwe, że inaczej zachowujesz się wśród swoich bliskich, albo dziewczyn, które chcesz zaliczyć, czy się z nimi umówić, ale na mnie zrobiłeś marne wrażenie. - Paplałam jak najęta, ale przynajmniej powiedziałam mu co leżało mi na sercu przez ten cały czas. Nie chciałam go zbytnio urazić (no dobra, stwierdzenie "wrzód na dupie" nie jest czymś przyjemnym), ale musiałam dać mu do zrozumienia, że mimo starań i tej całej jego pomocy wciąż wolałabym nie przebywać w jego towarzystwie.
- Nic o mnie nie wiesz. Liam nagadał ci jakim jestem złym człowiekiem, a on zawsze zgrywał świętoszka. Coś ostatnio rzadko go widujesz, nie? Tak bardzo nie chce żebym się do ciebie zbliżał, ale jakoś go tu nie ma żeby mnie znów przegonić z twojego domu. Patrz lepiej jak sama traktujesz swoich bliskich, a potem dopiero sobie możesz oceniać mnie. - Czułam jad w jego słowach, a to znaczyło, że moimi słowami trafiłam w bardzo czuły punkt, a jednocześnie poczułam jakby ktoś dałby mi pięścią w brzuch.
- W porównaniu do ciebie Liam ma taką cechę jak troska o innych, wiesz co to znaczy? Oczywiście, że nie wiesz, bo ty się troszczysz tylko o swoją dupę! Jesteś jak rozpieszczony bachor i jeśli się nie zmienisz, to zostaniesz sam jak palec, bo nikt nie będzie chciał mieć nic wspólnego z takim dupkiem jak ty. Jesteś wkurwiający jak pieprzony komar w nocy! - Krzyknęłam już do jego pleców. Po sekundzie sama byłam na nogach. - Jasne, uciekaj, Liam zawsze ma racje i wcale nie zgrywa świętoszka, bo on potrafi się przyznać do swoich błędów i próbuje je naprawić. A ty masz nadzieję, że zrobią to za ciebie inni! - Wykrzykiwałam idąc za nim żeby dokładnie usłyszał każde słowo. Na za dużo sobie pozwala i wygaduje kompletne bzdury. Jak zawsze. I myśli, że jest nie wiadomo kim, bo został lekarzem. Ten jego skalpel wetknęłabym mu w dupę.
- Już naprawdę nie mogę się doczekać jak zamknę za tobą te drzwi po raz ostatni. - Warknęłam czując jak się we mnie gotuje. Louis się odwrócił i otworzył szeroko usta, ale nic nie powiedział tylko stęknął i machnął rękoma. Otworzyłam drzwi przed jego nosem i znacząco zasugerowałam żeby się wynosił. On tylko chwycił torby i wyszedł bez słowa, a ja z uśmiechem pchnęłam drewnianą płytę, która z trzaskiem się zamknęła.
Poszłam do kuchni układając wiązankę pod nosem. Co on może widzieć? Poza tym skąd wiedział, że Liam'a rzadko widuję?
Poszłam do kuchni układając wiązankę pod nosem. Co on może widzieć? Poza tym skąd wiedział, że Liam'a rzadko widuję?
Kiedy kroiłam cebulę do podsmażenia, ktoś zadzwonił do drzwi, więc wytarłam ręce i zapłakane oczy, bo oczywiście bez łez się nie obyło i pomaszerowałam, żeby je otworzyć.
- Co ty, kluczy nie wzią...
- Co się stało?! - Wybuchnął Niall niemalże mnie przewracając, kiedy szybko jego ramiona się wokół mnie zacisnęły. Uśmiechnęłam się pod nosem czując jego troskę, po czym zaśmiałam się krótko, na co blondyn się mocno zdziwił.
- Cebula, to tylko cebula. - Odparłam pociągając nosem. Jego uścisk zelżał, ale nie pozbyłam się tego zbyt szybko, bo za chwile, jego usta wylądowały na moich, co przyjęłam z dużym zadowoleniem, bo nawet nie zdawałam sobie sprawy jak za nim tęskniłam, gdy wyjechał na dwa dni.
Dominic odkąd przyjęła ofertę tego klubu też wyjechała i co prawda stara się mnie odwiedzać jak najczęściej może, to i tak to nie jest to samo. Przynajmniej jej się układa. Nie zazdrościłam tego przyjaciółce, że robi to, co kiedyś było jej marzeniem, ale we mnie zbudowała się jeszcze większa tęsknota żeby fotografować. Niedawno złożyłam wypowiedzenie do hotelu, bo póki co miałam tylko zwolnienie. Muszę w końcu spełniać swoje marzenia, bo inaczej wykorkuję albo skończę na kasie w Tesco.
Jedliśmy w spokoju obiad, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Niall lubił opowiadać o swojej pracy, a ja kochałam tego słuchać.
- Po obiedzie zabiorę cię na deser, co ty na to? - Uśmiechnął się szeroko, na co ja energicznie przytaknęłam głową. Dawno nie byłam gdziekolwiek. Chociażby w centrum. Wcześniej, wszystkie sprawy załatwiała Dominic, płaciła rachunki, robiła zakupy. Stery przejął Niall i czułam się momentami jak małe dziecko, które zmienia opiekunów. Czasami bywało to upierdliwe, ale nie mogłam w sumie narzekać.
- Niall, może wiesz czemu Liam pojechał do Wolverhampton? - Zapytałam nagle, a twarz chłopakowi lekko zbladła. Zmarszczyłam brwi i chciałam już zapytać czy coś jest między nimi nie tak, ale mnie wyprzedził.
- Pewnie jakieś sprawy rodzinne. Nie jestem pewien. Jakoś ostatnio rzadko rozmawiamy. Ma więcej pracy i pewnie dlatego. - Wzruszył ramionami wpatrując się w talerz, z którego zbierał resztki warzyw. Unikał mojego wzroku, a ja tylko jeszcze bardziej zaczęłam się przejmować tym wszystkim.
- Myślisz, że on ucieka? Od... Nas? - Wypowiedziałam swoje myśli, a on tylko spojrzał na mnie z równie mocno zmartwionym wyrazem twarzy co moim. Położył swoją dłoń na mojej i uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Po co by miał to robić? Przecież się z nim nie pokłóciliśmy. Jest dorosły i na pewno dużo rozumie. Poczekamy aż wróci i wtedy porozmawiam z nim.
- Ja z nim porozmawiam, chce się po prostu upewnić, że nie straciłam przyjaciela. - Westchnęłam smutno, a Niall tylko przytaknął i wstał od stołu zbierając nasze talerze.
- Za ile będziesz gotowa? - Zapytał blondyn pochylając się nade mną i zrobił wymowną minę. Pewnie obliczał co i ile może mi zająć.
- Góra dwadzieścia minut. - Uśmiechnęłam się cmokając go szybko w usta, po czym wstałam i gdy odrętwienie nóg mi ustąpiło ruszyłam w stronę łazienki.
- Umyć ci plecy? - Usłyszałam za sobą na co wybuchnęłam śmiechem i wywróciłam oczami. Chociaż przez sekundę rozważałam ten pomysł, ale stwierdziłam, że raczej nigdzie byśmy nie wyszli. Mały dreszczyk przebiegł przez mój kręgosłup, a w głowie zawitały mi różne obrazy. Musiałam niestety je stłumić, bo za bardzo bym się rozkręciła i rzeczywiście skończylibyśmy pod prysznicem. Westchnęłam cicho rozbierając się i chichocząc weszłam pod do kabiny. Spoważniałam jednak, przypominając sobie dzisiejsze południe. O co Tomlinsonowi chodziło przez "patrz lepiej jak sama traktujesz bliskich". Jak ja ich traktuje? Kogo źle traktuję? Potrząsnęłam głową chcąc pozbyć się natrętnych myśli, które tylko powodowały, że miałam wyrzuty sumienia. Spłukałam odżywkę z włosów, zakręciłam kurek i wyszłam z kabiny owijając się ręcznikiem. Zrobiłam szybki makijaż, wysuszyłam włosy związując je w kitkę i poszłam do sypialni się ubrać. Przechodząc do pokoju usłyszałam okrzyki komentatora, które dochodziły z salonu i prychnęłam pod nosem. Nigdy nie byłam fanem piłki nożnej, ale niestety kiedy otacza cię dwójka, niegdyś trójka facetów to jest się zmuszonym do oglądania meczów i rozmawiania o klubach i rozgrywkach.
- Gotowa? - Krzyknął Niall, bo musiał usłyszeć, że wychodzę z łazienki. Spojrzałam na zegarek, który wisiał obok drzwi wejściowych i zaśmiałam się cicho.
- Mam jeszcze kilka minut. - Z tymi słowami weszłam do sypialni i zaczęłam poszukiwania ubioru na wieczór. Raczej nie szliśmy do jakiejś luksusowej restauracji, więc strojenie się było zbędne. Zarzuciłam szybko bieliznę, założyłam standardowo jeansowe rurki i tylko musiałam uprasować sobie koszulkę więc nic nie myśląc poszłam do salonu.
- Jak poproszę, to też uprasujesz mi koszulki? Najlepiej w takim wydaniu? - Usłyszałam za sobą zadowolony ton Nialla, a po chwili jego broda oparła się o moje ramię. Zaśmiałam się krótko kontynuując prasowanie i pokręciłam głową.
- Bozia rączki dała? - Odparłam żartobliwie wyłączając żelazko z prądu. Odwróciłam się do chłopaka, który stał tuż za mną i gdy tylko na niego spojrzałam od razu jego oczy powędrowały na moje piersi, a na polikach pojawiły się czerwone plamy. Założyłam koszulkę uśmiechając się szeroko. Czasami on był taki uroczy.
- Patrzysz na mnie tak jakbyś mnie nigdy w bieliźnie nie widział. - Zaśmiałam się kładąc dłonie na jego ramionach.
- Bo teraz mogę tak patrzeć. - Odpowiedział nieco mnie zbijając z tropu. Ja tylko przyparłam swoimi ustami do jego i natychmiast nasze języki znalazły wspólny rytm. Tym samym ręcę Nialla powędrowały na moje pośladki i zacisnęły je zachęcająco. Tęskniłam za tym dotykiem i jak każdy człowiek miałam potrzeby, więc to było naturalne, że odezwało się we mnie pożądanie. Jednak Irlandczyk odsunął się ode mnie, co przyjęłam z małym rozczarowaniem.
- Tęskniłem za tobą. - Uśmiechnął się promiennie, a ja poczułam to miłe ciepło połączone z motylkami w brzuchu. Przytuliłam się tylko do niego chcąc mu dać do zrozumienia, że też mi go brakowało pomimo, że nie było go tylko dwa dni.
- Idziemy, czy będziemy tak stać, aż nie wylądujemy w twojej sypialni? - Zaśmiałam się krótko i odsunęłam się. Poszliśmy razem do przedpokoju żeby założyć buty.
- To może po powrocie. - Powiedziałam cicho, ale wiedziałam, że chłopak to usłyszał. Po chwili byliśmy już w samochodzie.
- A tak właściwe, to gdzie jedziemy? - Zapytałam unosząc brwi. Niall tylko pokręcił głową i skupił się zupełnie na drodze.
Po kilkunastu minutach drogi podjechaliśmy pod znajomy budynek. Gdy tylko weszliśmy do środka od razu poczułam zapach naleśników i gofrów, aż ślinka napływała do ust. Znał mnie i wiedział co lubię. Z uśmiechem podeszliśmy do miejsca zamówień i ja jak zwykle wzięłam naleśniki z sosem truskawkowym, pokruszoną brownie i świeżymi truskawkami w środku. Niall wziął standardowe z nutellą i pokruszonymi ciastkami.
Kiedy nasze porcję pojawiły się na stole nie czekając dłużej zabraliśmy się za jedzenie. Naszą małą tradycją były wyścigi w jedzeniu albo naleśników albo gofrów. Chociaż czasami robiliśmy je przy pizzy. I ta osoba, która zjadła wszystko ostatnia kupowała na wieczór piwo. Normalnie robiliśmy to, gdy była nas piątka albo czwórka, ale skoro byliśmy tylko we dwójkę, to nic innego nam nie pozostało. Nie musieliśmy nawet o tym rozmawiać, po prostu jedliśmy z dreszczykiem rywalizacji. Ja najczęściej byłam druga albo trzecia, ale nigdy ostatnia więc teraz bardziej przyłożyłam się do zadania. Od czasu do czasu spoglądałam na chłopaka i widziałam, że nie próżnuje. Jednak czułam, że mój żołądek dużo nie pomieści i zwolniłam tempo. Widziałam zadowolenie w oczach Nialla i tylko zaśmiałam się popijając kawę.
- Wygrałeś. - Odparłam przerywając ciszę. Z bólem serca musiałam się poddać, bo wiedziałam, że jeśli zjem wszystko za szybko, to tylko mi to zaszkodzi. - Ale następnym razem nie przepuszczę. - Dodałam z łobuzerskim uśmieszkiem. Widziałam, jak blondyn prycha, wiedząc, że następnym razem będzie tak samo. Ja tylko kopnęłam go delikatnie w nogę, a on się wesoło zaśmiał. Mimo, że ja abdykowałam, to jednak chłopak się nie przestawał nawet na chwile. Pokręciłam głową i sama kontynuowałam jedzenie nie chcąc zostawić chociażby okruszka. Może i żołądek miałam pełny, ale te naleśniki warte były wszystkiego.
- Chciałabym być magikiem, to mogłabym teleportować nas do domu. - Zaśmiałam się na swoje dziecinne myśli.
- A ty znów o Harrym Potterze. - Odparł wesoło blondyn dopijając swoją kawę, po czym ja też wzięłam jej ostatni łyk. Nie dość, że mieli najlepsze naleśniki, to równie dobra była kawa.
- Oj cicho. Nic nie poradzę, że to tak uwielbiam. - Wytknęłam mu język.
- Chciałabym być magikiem, to mogłabym teleportować nas do domu. - Zaśmiałam się na swoje dziecinne myśli.
- A ty znów o Harrym Potterze. - Odparł wesoło blondyn dopijając swoją kawę, po czym ja też wzięłam jej ostatni łyk. Nie dość, że mieli najlepsze naleśniki, to równie dobra była kawa.
- Oj cicho. Nic nie poradzę, że to tak uwielbiam. - Wytknęłam mu język.
***
Kiedy objechaliśmy prawie pół miasta, bo ja musiałam kupić to piwo za przegraną, a Niall chciał wziąć kilka swoich rzeczy z jego mieszkania w końcu znaleźliśmy się u mnie w domu. Z zadowoleniem usiedliśmy przed telewizorem i nagle zachciało nam się w coś zagrać. Dzięki moim cudownym przyjaciołom dwa lata temu dostałam x-boxa, i niemalże popłakałam się ze szczęścia na jego widok. Uwielbiałam takie rzeczy, chociaż nie grałam często, to nachodziła mnie czasami ta ochota żeby włączyć jakieś wyścigi albo coś zręcznościowego i umilić sobie czas.
W końcu zdecydowaliśmy się na kręgle. Nie obyło się bez śmiechu, ale też kłótni, bo próbowaliśmy siebie nawzajem nauczyć rzutów kulą, co ostatecznie dało marny wynik. Lekko wstawieni opadliśmy na kanapę, ciągle żywo dyskutując o tym, że gdyby Niall mnie posłuchał miałby lepszy wynik.
- Jasne, bo akurat uwierzę, że próbowałaś mi pomóc. - Wykłócał się blondyn.
- Oczywiście, że tak. Chciałam cię nauczyć mojego warsztatu. - Odparłam z dumą kładąc głowę na ramieniu chłopaka. Wzięłam kolejny łyk piwa próbując trochę uśmierzyć pragnienie po zakończonym pojedynku. - A teraz... gdzie jest moja nagroda? - Zagaiłam żartobliwie. Spojrzałam na Horana, który intensywnie mi się przyglądał. Uniosłam brew w niemym pytaniu, ale mimowolnie na moich ustach wykwitł uśmiech.
- Po prostu czasem nie dowierzam, że to się dzieję, Page. To jest takie proste, naturalne, jakby zawsze tak miało być. W liceum nawet nie pomyślałbym, że możesz być moja. A teraz siedzimy sobie tak po prostu we dwójkę. - Wzruszył ramionami i pomimo, że jego wargi nie były wykrzywione w uśmiechu, to po jego oczach można było zobaczyć jak bardzo jest szczęśliwy. Pomimo tych iskierek po spożyciu alkoholu świeciły takim prostym uczuciem, którego nie byłam w stanie nawet opisać. Czasem mam wrażenie, że tak naprawdę zawszę coś mnie z nim łączyło, tylko żyłam w przekonaniu, że kocham go jak brata. Wkurzającego, wiecznie pałaszującego lodówkę i jednocześnie cholernie uroczego brata. No, ale czasem człowiek potrafi pomylić pewne fakty. Na szczęście błąd został naprawiony i mogłam teraz go pocałować i praktycznie zrobić co tylko mi się podobało... i zdecydowanie po alkoholu mam bardzo pikantne myśli.
Jednak nie mogłam się powstrzymać i naparłam na jego wargi swoimi, na co on odpowiedział błyskawicznie i nawet nie wiedziałam kiedy leżałam pod nim bez koszulki. Poczułam się znowu jak w samochodzie, tylko tym razem wszystko miało się skończyć zupełnie inaczej i dlatego zdecydowanym ruchem zdjęłam jego t-shirt krążąc dłońmi po plecach. Zwolniliśmy nieco tempo i nasze pocałunki były leniwe, ale wciąż pełne czułości. Oplotłam nogami jego talie przywierając go do siebie najbliżej jak to było możliwe. Mogłam wyczuć jak pod jego rozporkiem buduję się wybrzuszenie, które dodatkowo powodowało, że przez moje ciało przepływały ciepłe fale pożądania. Powoli z naszych ust wypływały ciche westchnięcia.
- Tylko moja. - Usłyszałam jego szept tuż przy uchu, gdy delikatnie zagryzał płatek na co przymknęłam oczy rozkoszując się każdym najdrobniejszym gestem. Dokładnie czułam jego dłonie, które od czasu do czasu zaciskały się na piersiach. Od pożądania zaczęło mi szumieć w uszach, nasze biodra pomimo, że ciągle okryte były spodniami, to i tak weszły w wspólny rytm. Zachichotałam cicho, gdy jego oddech owiewał mój brzuch i dekolt na co tylko słyszałam jak rozbawiłam blondyna.
- Już zapomniałem, że masz łaskotki. - Odparł niższym głosem niż zazwyczaj.
- I nie próbuj tego wykorzystać. - Zagroziłam chwytając go za podbródek żebym mogła znów spróbować jego warg.
- Jezu jak ja za nią tęskniłam. I za tym domkiem, i nawet za skrzynką na listy. - Jęczała blondynka, gdy powoli zbliżali się do domu przyjaciółki.
- Nie było cię tu tydzień. - Mruknął rozbawiony Styles. Zaparkował na miejscu, gdzie zwykle to robił, gdy przyjeżdżał do Dominic. Minęły tylko trzy miesiące, a miał wrażenie jakby był z nią od kilku lat. Ludzie z zewnątrz powiedzieliby, że wszystko dzieję się za szybko, a oni byli temu przeciwni. To tak jakby zawsze tak miało być. Dosyć irracjonalne, ale nie mogli nic z tym zrobić.
Dominic widziała zapalone światła, więc stwierdziła, że zrobi jej małą niespodziankę, chociaż miała nadzieję, że nie będzie jej ani w salonie ani w kuchni żeby tak po prostu mogła wejść i usiąść. Udawać że była tu wcześniej. Z szerokim uśmiechem zakradła się pod drzwi rudowłosej.
- A co jak jest 'zajęta'? - Zapytał ze znaczącym uśmiechem chłopak, a ona tylko wywróciła oczami. Przecież nie było samochodu Niall'a, więc pewnie jest sama. Upomniała jeszcze Harry'ego żeby był cicho i powoli otworzyła drzwi do domu. Kiedy tylko najciszej jak potrafili weszli do środka, Styles w ostatniej chwili zatkał usta dłonią żeby nie parsknąć śmiechem.
Jęknęłam cicho czując jego usta na odkrytych już piersiach i z sekundy na sekundę rosło we mnie coraz większe pożądanie. Miałam ochotę tak po prostu poczuć wszystko na raz i cierpliwość zaczynała mi się kończyć.
Nagle Niall uniósł gwałtownie głowę patrząc w stronę drzwi.
- No chyba, kurwa żart. - Jęknął niezadowolony, a kiedy usłyszałam ciche poruszenie w holu niemalże serce podskoczyło mi do gardła, a potem usłyszałam znajomy chichot.
- Mówiłem. - Odparł Styles. Zaraz po tym z zakrytymi oczami weszła do salonu Dominic. Z jednej strony miałam ochotę rzucić się na nią i mocno przytulić, a z drugiej najchętniej bym ją udusiła.
- Przepraszam! Przepraszam! Nie chciałam, Jezu, tak mi głupio! Myślałam, że jesteś sama, kurde mam już wyjść czy mogę chociaż pójść do toalety? - Tłumaczyła się przyjaciółka na co parsknęłam tylko śmiechem zapominając o złości. Horan nie podzielał mojej radości. Pocałowałam go szybko w usta i założyłam na siebie koszulkę.
- A Ty nawet nie waż się dalej wchodzić. - Zagroziła dziewczyna w stronę, jak mniemałam, Harry'ego.
- Możecie wejść. - Westchnęłam cicho i posłałam tylko przepraszające spojrzenie Niallowi, na co on mrugnął okiem i się uśmiechnął.
__________
Tak, żyję i dalej tworzę. Może trochę dziwne, bo dosyć dawno coś tutaj się pojawiło, ale tak, blog będzie kontynuowany. Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba tutaj to przeczyta.
Nie jestem dumna z tego rozdziału, ale nie mogłam go tak po prostu nie napisać, więc starałam się jak mogłam coś skleić i TADA!
No, ale Page i Niall dokończą co zaczęli, także jeszcze trochę i w końcu będzie pierwsza porządna scena Nage (ale to dziwnie brzmi xd)
Ok. Kocham was mocno i życzcie mi weny, bo ostatnio mam pustki. ♥
- Jasne, bo akurat uwierzę, że próbowałaś mi pomóc. - Wykłócał się blondyn.
- Oczywiście, że tak. Chciałam cię nauczyć mojego warsztatu. - Odparłam z dumą kładąc głowę na ramieniu chłopaka. Wzięłam kolejny łyk piwa próbując trochę uśmierzyć pragnienie po zakończonym pojedynku. - A teraz... gdzie jest moja nagroda? - Zagaiłam żartobliwie. Spojrzałam na Horana, który intensywnie mi się przyglądał. Uniosłam brew w niemym pytaniu, ale mimowolnie na moich ustach wykwitł uśmiech.
- Po prostu czasem nie dowierzam, że to się dzieję, Page. To jest takie proste, naturalne, jakby zawsze tak miało być. W liceum nawet nie pomyślałbym, że możesz być moja. A teraz siedzimy sobie tak po prostu we dwójkę. - Wzruszył ramionami i pomimo, że jego wargi nie były wykrzywione w uśmiechu, to po jego oczach można było zobaczyć jak bardzo jest szczęśliwy. Pomimo tych iskierek po spożyciu alkoholu świeciły takim prostym uczuciem, którego nie byłam w stanie nawet opisać. Czasem mam wrażenie, że tak naprawdę zawszę coś mnie z nim łączyło, tylko żyłam w przekonaniu, że kocham go jak brata. Wkurzającego, wiecznie pałaszującego lodówkę i jednocześnie cholernie uroczego brata. No, ale czasem człowiek potrafi pomylić pewne fakty. Na szczęście błąd został naprawiony i mogłam teraz go pocałować i praktycznie zrobić co tylko mi się podobało... i zdecydowanie po alkoholu mam bardzo pikantne myśli.
Jednak nie mogłam się powstrzymać i naparłam na jego wargi swoimi, na co on odpowiedział błyskawicznie i nawet nie wiedziałam kiedy leżałam pod nim bez koszulki. Poczułam się znowu jak w samochodzie, tylko tym razem wszystko miało się skończyć zupełnie inaczej i dlatego zdecydowanym ruchem zdjęłam jego t-shirt krążąc dłońmi po plecach. Zwolniliśmy nieco tempo i nasze pocałunki były leniwe, ale wciąż pełne czułości. Oplotłam nogami jego talie przywierając go do siebie najbliżej jak to było możliwe. Mogłam wyczuć jak pod jego rozporkiem buduję się wybrzuszenie, które dodatkowo powodowało, że przez moje ciało przepływały ciepłe fale pożądania. Powoli z naszych ust wypływały ciche westchnięcia.
- Tylko moja. - Usłyszałam jego szept tuż przy uchu, gdy delikatnie zagryzał płatek na co przymknęłam oczy rozkoszując się każdym najdrobniejszym gestem. Dokładnie czułam jego dłonie, które od czasu do czasu zaciskały się na piersiach. Od pożądania zaczęło mi szumieć w uszach, nasze biodra pomimo, że ciągle okryte były spodniami, to i tak weszły w wspólny rytm. Zachichotałam cicho, gdy jego oddech owiewał mój brzuch i dekolt na co tylko słyszałam jak rozbawiłam blondyna.
- Już zapomniałem, że masz łaskotki. - Odparł niższym głosem niż zazwyczaj.
- I nie próbuj tego wykorzystać. - Zagroziłam chwytając go za podbródek żebym mogła znów spróbować jego warg.
***
Dominic's POV
- Jezu jak ja za nią tęskniłam. I za tym domkiem, i nawet za skrzynką na listy. - Jęczała blondynka, gdy powoli zbliżali się do domu przyjaciółki.
- Nie było cię tu tydzień. - Mruknął rozbawiony Styles. Zaparkował na miejscu, gdzie zwykle to robił, gdy przyjeżdżał do Dominic. Minęły tylko trzy miesiące, a miał wrażenie jakby był z nią od kilku lat. Ludzie z zewnątrz powiedzieliby, że wszystko dzieję się za szybko, a oni byli temu przeciwni. To tak jakby zawsze tak miało być. Dosyć irracjonalne, ale nie mogli nic z tym zrobić.
Dominic widziała zapalone światła, więc stwierdziła, że zrobi jej małą niespodziankę, chociaż miała nadzieję, że nie będzie jej ani w salonie ani w kuchni żeby tak po prostu mogła wejść i usiąść. Udawać że była tu wcześniej. Z szerokim uśmiechem zakradła się pod drzwi rudowłosej.
- A co jak jest 'zajęta'? - Zapytał ze znaczącym uśmiechem chłopak, a ona tylko wywróciła oczami. Przecież nie było samochodu Niall'a, więc pewnie jest sama. Upomniała jeszcze Harry'ego żeby był cicho i powoli otworzyła drzwi do domu. Kiedy tylko najciszej jak potrafili weszli do środka, Styles w ostatniej chwili zatkał usta dłonią żeby nie parsknąć śmiechem.
***
Nagle Niall uniósł gwałtownie głowę patrząc w stronę drzwi.
- No chyba, kurwa żart. - Jęknął niezadowolony, a kiedy usłyszałam ciche poruszenie w holu niemalże serce podskoczyło mi do gardła, a potem usłyszałam znajomy chichot.
- Mówiłem. - Odparł Styles. Zaraz po tym z zakrytymi oczami weszła do salonu Dominic. Z jednej strony miałam ochotę rzucić się na nią i mocno przytulić, a z drugiej najchętniej bym ją udusiła.
- Przepraszam! Przepraszam! Nie chciałam, Jezu, tak mi głupio! Myślałam, że jesteś sama, kurde mam już wyjść czy mogę chociaż pójść do toalety? - Tłumaczyła się przyjaciółka na co parsknęłam tylko śmiechem zapominając o złości. Horan nie podzielał mojej radości. Pocałowałam go szybko w usta i założyłam na siebie koszulkę.
- A Ty nawet nie waż się dalej wchodzić. - Zagroziła dziewczyna w stronę, jak mniemałam, Harry'ego.
- Możecie wejść. - Westchnęłam cicho i posłałam tylko przepraszające spojrzenie Niallowi, na co on mrugnął okiem i się uśmiechnął.
__________
Tak, żyję i dalej tworzę. Może trochę dziwne, bo dosyć dawno coś tutaj się pojawiło, ale tak, blog będzie kontynuowany. Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba tutaj to przeczyta.
Nie jestem dumna z tego rozdziału, ale nie mogłam go tak po prostu nie napisać, więc starałam się jak mogłam coś skleić i TADA!
No, ale Page i Niall dokończą co zaczęli, także jeszcze trochę i w końcu będzie pierwsza porządna scena Nage (ale to dziwnie brzmi xd)
Ok. Kocham was mocno i życzcie mi weny, bo ostatnio mam pustki. ♥
Rozdział!!!
OdpowiedzUsuńHahahah co się dzieje, to brak pytań :3
Cudo jak zawsze ...
Czekam nn no i życzę ci tej weny ;)
BOŻE, JA TO CIĘ UDUSZĘ, A POWODÓW JEST KILKA! Po pierwsze - żółwie tempo dodawania rozdziałów ff, które uwielbiam, cholerka! I po drugie - ŻE JAK ZWYKLE COŚ IM PRZESZKODZIŁO. Matko, no zabiję Cię kiedyś. Przysięgam. Ale wracając do rozdziałów.
OdpowiedzUsuńLiam wyjechał, a mi się to naprawdę nie podoba i przeczuwam odczucia Page. Według mnie to on po prostu uciekł. Ale dlaczego ? Poczuł coś do dziewczyny czy coś w tym stylu? Szczerze mówiąc, skrycie kibicowałam jej i Payne'owi, ale Nialla też lubię, więc nie mam nic przeciwko.
A kiedy oni się w końcu dogadają z Tomlinsonem? Jak na razie ciągle drą koty i tkwią w martwym punkcie, a fajnie by było, jakby w końcu coś ruszyło do przodu. Uważam, że Lou to fajny facet, tylko trzeba to z niego umiejętnie wyciągnąć, bo jak widać, krzyki i obwinianie nic tu nie daje.
I BŁAGAM CIĘ, NIECH ONI DOKOŃCZĄ TO, CO ZACZĘLI, BO UMRĘ Z FRUSTRACJI. A wtedy będziesz miała mocno przechlapane :P
Whatever, Ily <3
Na wstępie to chyba powinnam Ci wysłać jakieś przeprosiny na piśmie czy coś, bo zaniedbałam twoje ff cholernie i naprawdę przepraszam. Nie będę się niczym usprawiedliwiać, bo po prostu zjebałam sprawę... no ale już nie drążę i przechodzę do odpowiedniego komentarza.
OdpowiedzUsuńNa początku to bardzo się cieszę, że wróciłaś. Tak dawno nie pojawiło się nic nowego na tym blogu.. Szkoda, bo strasznie lubię te opowiadanie. Mam nadzieje, że twoja wena powróci w pełni i już niedługo powitasz nas nowym rozdziałem ;)
Zabiję Cię za to, że im przerwałaś! Znowu zrobiłaś nas w balona z tą sceną. Ja tu czekam na coś mocnego i kurwa ci wchodzą! Wiem jestem cholernie zboczona, ale czekam z niecierpliwością na to co się między nimi wydarzy ;p
Co do Liama to też czuję, że uciekł, ale kurwa dlaczego? Coś tutaj jest zdrowo nie tak i mam nadzieje, że już niedługo będzie nam dane dowiedzieć się co.
Kurwa o co kaman z moim doktorkiem Tomlinsonem? Kocham Louisa, ale w tym wydaniu to mam ochotę przyjebać mu plaskacza w twarz! Mam cichą nadzieje, że nareszcie się dogadają!
Trzymaj się kochana i życzę weny! <3
@Real_Paradiise x
Chciałam Cię serdecznie przeprosić,ponieważ nie skomentowałam wcześniej.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze,że przeczytałam całego bloga dwa dni temu,jednakże czytałam na telefonie a wczoraj zapomniałam ;(
PRZEPRASZAM serdecznie <3
A teraz chcę to skomentować.
Wszystko jest tutaj perfekcyjne <3
Kocham to :D
Serdecznie zapraszam na moje blogi i POZDRAWIAM <3
@SWAG_xoxoo
<33
K.C ;*
Dzień dobry wieczór, Nath. Nie ma co owijać w bawełnę, więc od razu lecę z tematem. Otóż już na samym początku rozdziału uśmiechałam się pod nosem, a to za sprawą Louisa i jego zabawnej postawy i ogólnie przez jego styl bycia, ale.. Bardziej rozbawiło mnie pewne dopowiedzenie Page, a mianowicie to odnośnie Anglików. Cytuję: "Powoli poszłam do kuchni i natychmiast zabrałam się za przygotowywanie herbaty. Zasrani Anglicy. " No mistrzowski dopisek XD W ogóle Page przypominała mi tutaj moją Nancy, która też się tak wkurza na Louisa i myśli, że jest poważna, kiedy tak naprawdę jest zabawna, a momentami nawet i śmieszna, ale to bardzo pozytywne, bo jej uwagi bawią czytelnika (tj Page XD) :D Riposta Lou na jej pytanie odnośnie nowej fryzury wygrała wszystko! Widać jak dziewczyna popadła w lekką konsternacje XD Wzruszyła ramionami, a jej tekst, że "po prostu jest spostrzegawcza" wyjaśnia, że nie bardzo wiedziała jak zareagować. 1:0 dla Lou!!! Tak na marginesie, kochan jego postać, jest świetny, może i nawet pokusiłabym się o powiedzenie, że to mój ulubieniec. Taki charakter zdecydowanie pasuje do pana Tomlinsona. Niby sobie żartuje z Dunst, ale w istocie są to jedynie żarty i w gruncie rzeczy prawdopodobnie bardzo ją lubi. Ale tutaj niestety kończy się sielanka i miła atmosfera, bowiem Page ruszyła do ataku. Właśnie tak. Zachowała się strasznie tym całym wjechaniem na Louisa. Rozumiem, że mogła go nie lubić, nie znosić, ale mimo wszystko on jej pomagał, więc jakaś tam wdzięczność powinna się należeć. Poza tym ta jej cała "szczerość" przerodziła się raczej w atak i dziewczyna użyła zbyt wielu ostrcyh słów i stwierdzeń, dlatego też ABSOLUTNIE nie dziwię się, że chłopak zareagował na to tak, nie inaczej. Jak to Page stwierdziła "wyczuła jad w jego słowach", pozwolę to sobie skomentować to tak: Ja żadnego jadu tam nie dostrzegłam. Ona to sobie uroiła, przez to, że go nie lubi i tyle. Odzew Louisa był zwykłą obroną, w przeciwieństwie do samej Page nie użył on tak dobitnych i obrażających ją słów. Idąc dalej.. Nie dość, że Lou przyparł ją do ściany swoją "delikatną" wypowiedzią, to ona dalej najeżdżała na niego jak jakaś pojebana. Zdenerwowała mnie okropnie swoim zachowaniem. Zamiast się wycofać i dać sobie spokój to poleciała po całości. Jeszcze przeklinała co jedynie świadczy o tym, że brakło jej porządnych argumentów, a nie tylko i wyłącznie o jej zdenerwowaniu. "Na za dużo sobie pozwala i wygaduje kompletne bzdury." SORY, KURWA, ALE TO JEST PRZEJAW NAJCZYSTSZEJ HIPOKRYZJI. Page jest u mnie skreślona, bo zachowała się jak gówniarz. Cała scena z początku była naprawdę super, atmosfera taka przyjemna, straszliwie mi się podobało, ale jak tylko dziewczyna otworzyła buzię na Louisa to wszystko wyparowała jak na pstryknięcie palcami ;/ Przesadziła i tyle. Nie sądzę, żeby chłopak sobie na to zasłużył. Poza tym mimo to, że ona tak po nim pocisnęła, on tego nie skomentował, nie zniżył się do jej poziomu i nie rzucał w nią wyzwiskami i oskarżeniami. Wystarczyło, że pojawił się Niall i Page od razu znowu stała się słodka i kochana, co jeszcze bardziej mnie zirytowało ;/ Co do Nialla to był w tym rozdziale taki normalny, pospolity, doprawdy kochany i trochę było mi go szkoda przez chwilę, bo boję się, że Page zrobi go w konia i go zrani :< No ale przyszedł też czas znów na śmiech. Króciutka perspektywa Dominic dała nam znać o tym, co stanie się w przeciągu najbliższych sekund, więc nic dziwnego, żę już wtedy na moich ustach zagościł uśmiech :D Cała scena była serio zabawna, szczególnie jak wyobraziłam sobie rozbawionego Harry'ego XD Także podsumowując: śmiech, wkurw, śmiech. Page mnie wkurzyła, niech lepiej odkupi swoje winy, a jak nie to dawaj więcej Louisa, bo go kocham XD Życzę weny i pozdrawiam<3
OdpowiedzUsuńSPAM
OdpowiedzUsuńDwójka przyjaciół, w młodości wybiera się w podróż dookoła świata. Za ich przyjaźnią, tak naprawdę kryje się wielka miłość. Niestety na jego drodze pojawia się ktoś inny i ich drogi rozchodzą się. Po latach dzieci zaciekawione wspomnieniami, zapiskami również wyruszają w taką podróż, samotnie.
Los chce, aby się poznali.
> http://followyourheart-ff.blogspot.com/ zapraszam! :)x
Jeśli szukasz zwiastunu na swojego bloga zajrzyj tutaj:
OdpowiedzUsuńzwiastuny-na-blog48.blogspot.com
Wystarczyła jedna chwila, żeby wywrócić ich świat do góry nogami.
OdpowiedzUsuńByli nierozłączni.
Teraz on nawet nie chce jej pamiętać.
Złamał dane jej słowo.
Zapomniał...
remember-me-harry.blogspot.com