niedziela, 23 lutego 2014

23rd

Przez chwilę poczułam jakbym cofnęła się w czasie o dosłownie trzy tygodnie wcześniej. Znów wstałam z pustynią w gardle i tylko słyszałam pomrukiwania w kuchni, gdy tylko opuściłam swój pokój z potrzebą zalania się hektolitrami wody by tylko ukoić pragnienie. Uśmiechnęłam się szeroko i zanim przeszłam do kuchni odświeżyłam się trochę biorąc porządny prysznic. Przy okazji wspominałam poprzedni wieczór, który skończył się inaczej niż miałam to w planach, ale za to był równie ciekawy. Oczywiście Dominic przywiozła ze sobą czerwone wino, więc, gdy mężczyźni popijali piwo, my delektowałyśmy się półsłodkim alkoholem.

- To kiedy wpadniesz do studia? - Zapytał Niall, zwracając się do Harry'ego. Był dużo bardziej rozweselony, niż gdy goście nam trochę przeszkodzili. Nadal można było wychwycić irytację w jego posturze i chociaż uśmiechał się od ucha do ucha, to widziałam, że spoglądając na mnie przesyłał mi zniecierpliwione myśli przeplatane ciągle tlącym się pożądaniem. Czasem odpowiadałam mu tym samym, bo byłam równie sfrustrowana jak on, ale co zrobić...
Jednocześnie niesamowicie cieszyłam się chwilami, które mogłam spędzić z przyjaciółką. Siedziałyśmy sobie na podłodze rozłożone jak chciałyśmy. Co chwilę wybuchałyśmy śmiechem, kiedy przechodziłyśmy z tematu na temat. Mimo prawie codziennych rozmów przez telefon, ciągle nie mogłyśmy się nagadać. Mocniejszy trunek przy okazji sprawił, że nastroje miałyśmy bardzo wesołe i momentami musiałyśmy odetchnąć zanim znów obezwładnił nas śmiech. Do głowy przychodziły nam najróżniejsze rzeczy, a czasami nawet śpiewałyśmy i to dosłownie wszystko.
Mieszanka piwa z winem nie była najbezpieczniejsza, ale nie mogłam odmówić, a mój kieliszek co chwilę był pełny, więc nawet nie zorientowałyśmy się, gdy ostatnia kropla czerwonego napoju wpadła do kieliszka przyjaciółki. 
- Buuuuuuu, skończyło się. - Powiedziała Dominic wydymając wargi jakby jej się zbierało na płacz. Machała jeszcze przez chwilę butelką, a potem odstawiła ją na ziemie. Ja tylko zaszlochałam zrozpaczona i przyglądałam zielonemu szkłu przez chwilę. Alkohol mnie już kompletnie obezwładnił. 
- Zagrajmy w butelkę! - Krzyknęłam ni stąd ni zowąd, co od razu zwróciło ciekawość chłopaków. Oni tylko pokręcili głowami, a Niall się roześmiał, po czym spojrzał na mnie.
- Ile my mamy lat? W takie rzeczy się gra w liceum albo w akademikach. Poza tym co wymyślisz? "Prawda - Wyzwanie"? - Parsknął blondyn ponownie burząc mój nastrój. Ja tylko spuściłam wzrok czując się jak małe dziecko, które chciało nową zabawkę, ale rodzice stwierdzili, że wystarczy tyle ile ich ma. Czułam już ten brak kontroli nad sobą, ale nic nie mogłam na to poradzić. 
- Może... - Mruknęłam pod nosem, spuszczając głowę. Chłopaki jedynie się zaśmiali wesoło, a Dominic mnie przytuliła żeby pocieszyć, chociaż nie stało się nic poważnego. Taki odruch przyjaciółki. 
- To pograjmy w Twistera! - Wybuchnęłam gwałtownie. Aż blondynka ode mnie odskoczyła. Zaśmiałam się pijackim chichotem i podeszłam do regału obok telewizora żeby sięgnąć grę. 
- Tylko zaczęła chodzić i już chce się wyginać. - Burknął Niall, ale po chwili uśmiechnął się szeroko, gdy odwróciłam do niego głowę komunikując, że usłyszałam. 
- Jakoś dzisiaj, kiedy leżałam pod tobą ci to szczególnie nie przeszkadzało. - Odpowiedziałam hardo, na co Harry głośno parsknął śmiechem i zabuczał. Uśmiechnęłam się bardzo szeroko dumna z błyskotliwej wypowiedzi, a na policzkach blondyna wykwitły rumieńce. Był wtedy taki uroczy. 1:0 dla mnie. Puściłam oczko Niallowi co pogłębiło czerwień i zaśmiałam się. Wyjęłam z pudełka folię z kolorowymi plamami i plansze z wskazówką. Odsunęłam stolik, gdzie stało już kilka pustych puszek po piwie i napojach gazowanych oraz opróżnione półmiski z przekąskami, i rozłożyłam naszą grę. 
- Zapraszam panów. - Odrzekłam formalnie z odpowiednim gestem. Blondyn i szatyn powoli wstali i stanęli obok już gotowej do gry Dominic. 
- Zaraz... A kto będzie kręcić? - Zapytała blondynka, a ja spojrzałam na nią zaskoczona, bo sama nie wpadłam na coś takiego. Popatrzyłam z zamyśleniem na wszystko. - Dobra, najpierw ja będę zakręcać, a ten kto pierwszy odpadnie się ze mną zamieni. 
- Jesteś wielka. - Podziękowałam przyjaciółce jak gdyby mnie uratowała od jakiejś katastrofy. Alkohol totalnie zawładnął moim organizmem. 
Po pierwszym "rozegraniu" pierwszy nie wytrzymał Harry, przy czym nie mało się naśmialiśmy, bo wykręciło go w najróżniejsze pozycje. 
Potem Niall został posądzony przez Dominic o oszukiwanie i z dziesięć minut trwał ich spór. Zachowywali się jak małe dzieci, a ja z zielonookim tylko staliśmy wpatrując się w ich dwójkę i modliliśmy się żeby się nie zagryźli. Moja przyjaciółka, kiedy chce udowodnić swoją racje potrafi wyciągnąć przeróżne argumenty. 
Kiedy doszliśmy wszyscy do porozumienia zagraliśmy jeszcze jakieś trzy razy aż nam się trochę znudziło. 
Później Niall z Dominic założyli się, że ona nie wypiję ciurkiem butelkę piwa. No cóż, trzeba przyznać, że byłam pod ogromnym wrażeniem, gdy ostatni łyk wpływał do buzi blondynki. Zresztą nie tylko mnie trochę zatkało, Harry był kompletnie zdumiony, a jednocześnie dziwnie dumny. Wiele jeszcze o niej nie wiedział i mieszkając z nią musi być przygotowany na inne ekscesy z jej strony. Zaśmiałam się klaskając w geście gratulacji na co przyjaciółka odpowiedziała dosyć donośnym beknięciem. Roześmiałam się jeszcze bardziej, gdy Niall próbował też to z siebie wydusić, ale nie pobił w tym Dominic. Czasami naprawdę potrafili ze sobą rywalizować o Bóg wie co. 
- Dobra, jaka jest moja nagroda? - Zapytała ciągle dumna z siebie dziewczyna. Blondyn tylko prychnął i pokręcił głową. 
- Lekcja Nialla numer jeden: nigdy się nie zakładaj jeśli nie ustalisz o co jest zakład. - Powiedział z palcem w górze mój chłopak. Blondynka spojrzała na mnie z błagalnym wzrokiem, a ja szturchnęłam go w ramię. 
- Kotek, weź coś jej daj, albo kup. Albo cokolwiek. - Zaproponowałam rozbawiona. Dominic wydawała się być naprawdę smutna i zła. Z drugiej strony Niall miał racje, ale nie chciałam dobijać blondynki. 
- Jutro ci kupie jakieś czekoladki. - Powiedział od niechcenia, a ja obdarzyłam jego polik soczystym buziakiem. Znając życie ja będę musiała iść do sklepu i wybrać, bo on się wymiga "nie wiem co jej będzie smakować" i tyle z tego będzie. 
Najważniejsze, że coś jej zaproponował. 
Potem lekko przysnęliśmy, więc rozeszliśmy się do pokoi. W sumie Harry, to wnosił raczej dziewczynę, bo piwo ścięło ją z nóg. Póki ja nie pogrążyłam się w śnie, to na wszelki wypadek podstawiłam przyjaciółce miskę przy łóżku. Uśmiechnęłam się kiedy wątłe światło latarni oświetliło ich łóżko. Harry ułożył się tak żeby dosłownie ją zamknąć w jego ramionach. Cieszyło mnie to jak bardzo dobrze się z nią obchodził. Josh prawdopodobnie ułożyłby ją byle jak, najważniejsze że leżałaby na łóżku. 
Później poszłam do Niall'a który niestety szybko pogrążył się w śnie i musiałam się ciężko napracować żebym mogła jakoś położyć się na swoim miejscu. Na szczęście gdy trochę bardziej dałam mu znać, że tam byłam, blondyn się przebudził i posunął się żeby za chwile we mnie wtulić. Wtedy dopiero mogłam swobodnie zasnąć 

Naprawdę miałam udany wieczór. Brakowało mi tam chociażby Liam'a, ale wiedziałam z drugiej strony, że mogłoby być trochę niezręcznie i sama nawet nie wiem jakby na nas patrzył. Czułam, że nie jest zadowolony z obrotu wydarzeń. Samo to, że jego wróg, od którego chciał mnie ochronić trzy razy w tygodniu spędza ze mną ponad godzinę. 
Zresztą sama ledwo wytrzymywałam jego obecność, ale jednocześnie wiedziałam, że go potrzebuję, bo inaczej nie wróciłabym do normalnego życia. 
Kiedy odświeżona i ubrana poszłam do kuchni mogłam zabrać się za śniadanie. Zasmuciło mnie trochę, gdy nie było nikogo w pomieszczeniu. Wątpiłam, że Dominic pojechałaby bez pożegnania, więc stwierdziłam, że jak się kąpałam, to poszli z powrotem spać. 
Otworzyłam lodówkę przywitały mnie dosłownie pustki, więc ją szybko zamknęłam. Wczoraj mogłam z Niallem pojechać do jakiegoś sklepu, a teraz możliwe, że sama muszę iść, a nie wiem czy jestem w stanie przejść pół kilometra w tą i z powrotem do najbliższego spożywczego. Westchnęłam i wyciągnęłam szklankę z szafki żeby zapełnić ją do pełna wodą, po czym do dna opróżnić. Tak, chciało mi się pić. Na wszelki wypadek wlałam sobie kolejną porcję i wypiłam tylko połowę. 
Spojrzałam na zegarek i nieco się zdziwiłam, gdy zobaczyłam jak wcześnie było. Dopiero co po dziewiątej, a ja miałam wrażenie, jakby było południe. 
Po kilku minutach mojego gdybania nad czym czy iść sama, czy budzić mojego chłopaka, usłyszałam szczęk zamka i wyszłam z kuchni, żeby zobaczyć kto wchodzi. Pierwsza wkroczyła Dominic, a za nią szatyn, który narzekał jak bardzo go głowa boli. 
- Nie musieliście, naprawdę. Miałam w sumie budzić Nialla i z nim pojechać, ale dziękuję. - Byłam wdzięczna, że pojechali coś kupić, bo na pewno mój chłopak nie byłby zadowolony, że budzę go tak wcześnie. Podeszłam do pary zabierając od nich torby pełne jedzenia żeby mogli pozdejmować buty i kurtki, po czym wróciłam do kuchni. 
- Wprosiliśmy się, na dodatek przerwaliśmy wam igraszki, więc chcieliśmy się trochę zrekompensować. - Odparła blondynka, która zaczęła mi pomagać w rozpakowywaniu zakupów. Czułam ciepło na polikach, gdy wspomniała o poprzednim wieczorze zanim się pojawili. Po chwili jednak zachichotałam. 
- Czy ty właśnie powiedziałaś "igraszki". - Roześmiałam się bardziej, gdy wypomniałam jej to. Dziewczyna tylko machnęła ręką i kontynuowała wyjmowanie z toreb. 
- Jak tam głowy? Bolą? - Zagaiłam spoglądając na moją przyjaciółkę i jej chłopaka. 
- Nic mi nie mów. Ja wziąłem już drugą tabletkę i nic. Dominic o dziwo się trzyma, chociaż ją suszy. - Zaśmiał się Harry, a ja kiwnęłam głową i przypomniało mi się o wodzie, którą zostawiłam na blacie, jednak nim się obejrzałam blondynka wstawiała już puste naczynie do zlewu. Westchnęłam rozbawiona. 
- Spotkaliśmy Liam'a po drodze. Akurat jechał do pracy i kupował sobie śniadanie. - Obróciłam gwałtownie głowę a stronę przyjaciółki. Jak to spotkali go? Przecież miał być w Wolverhampton. Zmarszczyłam brwi zdezorientowana.  
- Jak to? Wczoraj pisał mi, że wyjeżdża do Wolverhampton. 
- Może jedzie dzisiaj po pracy. - Wzruszyła ramionami dziewczyna. Nie powiem, że nie czułam się dobrze z tą wiadomością. To tak jakby zakomunikował, że przez jakiś czas się nie będzie do mnie odzywał. I że ja nie powinnam się odzywać do niego. Auć?
- Mówił coś? - Zapytałam starając się brzmieć na nie-zdenerwowaną. Byłam ciekawa, czy chociaż się o mnie pytał. Wiedział, że Dominic wyjechała, więc wiedział też, że jak już tutaj jest to tylko żeby mnie odwiedzić. 
- W sumie niewiele rozmawialiśmy. Spytał się jak sobie radzę w Londynie zamienił kilka słów z Haroldem. - Zachichotała widocznie rozbawiona zgrubieniem imienia Harry'ego. On tylko wywrócił oczami i położył głowę na stole. Tabletki nadal nie działały. - No i praktycznie tyle. 
- Aha. - Odparłam lakonicznie nie mając nic więcej do powiedzenia. Niepokoiło mnie to, bo wszystko wydawało się dziwne. Będę musiała z nim porozmawiać. O ile w ogóle się do mnie odezwie. 
W ciągu godziny zdążyliśmy zjeść śniadanie i wypić kawę w salonie aż w końcu moja przyjaciółka zakomunikowała, że czas na nich, bo chcą jeszcze coś załatwić, więc nie mogą posiedzieć jakby chcieli. Jeszcze kilka razy mnie przeprosili za wkroczenie w nieodpowiednim momencie, po czym pożegnali się i odjechali. Od razu posmutniałam, że pewnie teraz przynajmniej kilka dni spędzę bez Dominic.
Potem poszłam do sypialni, w której nocowali, ale nawet nie miałam co posprzątać, bo wszystko było poskładane i ułożone.
Stwierdziłam, że może obudzę w końcu Nialla i może gdzieś pojedziemy, ale gdy weszłam do mojego pokoju blondyn rozmawiał przez telefon siedząc na łóżku plecami do drzwi. Stanęłam wsłuchując się w to co mówił, ale musiałam trafić na samą końcówkę konwersacji, bo chłopak mruknął kilka razy 'tak', 'okay', 'mhm' i za chwile się rozłączył.
- Dzień dobry. - Powitałam go, a on się obrócił i obdarzył mnie szerokim uśmiechem. Odpowiedziałam mu tym samym i podeszłam do łóżka. Irlandczyk znów położył się na plecach, a ja do niego dołączyłam kładąc głowę na jego klatce piersiowej.
- Jak tam głowa? - Zapytał suwając dłonią po moich plecach.
- W porządku, nieco mnie suszy, ale daję radę, a jak tam ty? Nie obudziliśmy cię? - Podniosłam wzrok na jego twarz. Nie wyglądał na skacowanego, zresztą miał dosyć mocną głowę, a nie wypił tak dużo jak czasem bywało, więc powinien się trzymać.
- Nie, dopiero jak zadzwonił Liam, to się obudziłem. Na poniedziałek byliśmy umówieni na mecz, ale powiedział, że nie da rady, bo wyjeżdża i do środy najbliższej nie wróci. Ogólnie dosyć dziwnie rozmawiał, nawet nie powiedział po co tam jedzie. Znaczy wspomniał o jego tej kuzynce, z którą mieszkał, ale też w sumie dużo nie powiedział. - Westchnął Niall równie sfrustrowany jak ja. Nie przypominam sobie żeby Liam był kiedykolwiek aż taki tajemniczy i niedostępny. Właśnie za to go uwielbiałam, że mógł niemalże rzucić wszystko i w razie potrzeby pomóc bez wahania.
- Muszę z nim poważnie porozmawiać. - Odparłam zasmucona. Tak bardzo wiele się zmieniło, że czułam się zagubiona w tym wszystkim.
- Page, a coś się zmieniło w związku z wypadkiem? Znaleźli go w końcu? Jakieś odszkodowanie? - Zapytał zaniepokojony chłopak. Będąc szczera nie myślałam tak bardzo nad tym, Liam kiedyś stwierdził, że powinnam coś zrobić i jedyne co tak naprawdę załatwiłam, to pojechanie do ubezpieczalni i upomnienie się o AC i odszkodowanie. De facto raz pojechałam na komisariat żeby zeznać co pamiętam, ale dużo jednak nie mogłam im powiedzieć, bo jedyne co sobie przypominałam, to to, jak jechał na mnie samochód, a potem obudziłam się w szpitalu.
Liam'a przemaglowali bardziej, bo to on był pierwszym, który zjawił się na miejscu wypadku i mnie dosłownie uratował. Może gdyby trwało to z godzinę dłużej możliwe, że nie byłoby mnie wśród żywych. Aż ciarki mnie przeszły na myśl, że mogłabym nie żyć.
W każdym bądź razie sprawa nadal się toczy, ale nie ma szczególnych postępów. Mogę tylko starać się o jakieś pieniądze z polisy, ale to też zanim przetrawią wszystkie dokumenty, bo pewnie jeszcze potrwa kilka tygodni.
Jakby nie było moje zdrowie z dnia na dzień się polepszało i powoli mogłam rozglądać się za jakąś porządną pracą.

***
~ tydzień później ~

- Cześć mamuś, jak już będziesz mogła rozmawiać, to daj mi znać, bo chcę pogadać. - Rozłączyłam się, gdy nagrałam wiadomość i czekałam aż moja mama będzie w stanie chociaż dziesięć minut poświęcić na rozmowę. 
Nachodził dwudziesty września, czyli moje dwudzieste trzecie urodziny. Chciałam urządzić małą imprezę, nie tylko żeby świętować dzień urodzin, ale zostałam też zaproszona na rozmowę w sprawie pracy. I to nie byle jakiej, a asystenta głównego fotografa w magazynie Cosmopolitan. Po zobaczeniu mojego CV i dyplomu ukończenia studiów stwierdzili, że przyda im się świeża krew i w sumie gdy w przyjadę do biura w poniedziałek, tak naprawdę załatwię formalności, bo zdobyli moje zaufanie i szczegółowy wywiad będzie zbędny. Dlatego, nie mam wątpliwości i zdawałam sobie sprawę co mnie czeka. 
Ponieważ 20 wypadał w przyszły piątek stwierdziłam, że to idealna data na wyprawienie przyjęcia. Cieszyłam się, że zobaczę całą naszą paczkę razem. Zadzwoniłam nawet do Josh'a, który trochę się ukrywał i kiedy zapytałam gdzie się podziewał, to wspomniał, że wyjechał do Nowego Jorku, gdyż prawdopodobnie też dostanie tam pracę i chciał załatwić sobie mieszkanie i inne formalności. Pogratulowałam mu, że również będzie pracować w swoim zawodzie. Trochę między nami było niezręcznie, bo na początku było mu głupio, że kompletnie się nie odzywał, ale miał masę roboty i co chwile się przeprowadzał, bo nie mógł się dogadać ze współlokatorami. Ja tylko stwierdziłam, że dobrze, że w ogóle pamiętał, że istniejemy. Chwile jeszcze porozmawialiśmy opowiadając sobie co zdarzyło się w ciągu tego półtora miesiąca odkąd wróciłam ze szpitala i Josh też był lekko w szoku, kiedy powiedziałam mu, że jestem z Niallem. Obiecał mi, że znajdzie chwile i na pewno go na imprezie nie zabraknie. Pożartowaliśmy jeszcze do tego, aż w końcu zakończyliśmy rozmowę. 
Miałam nadzieję, że może mama też znajdzie chociaż te dwa dni żeby przyjechać i żebyśmy mogły spędzić razem czas. Tęskniłam za nią, a z tygodnia na tydzień coraz bardziej. 
Cóż, jeśli chodzi o Liama, to nie powiem, że jest wszystko w porządku. Gdy miałam okazję coś z niego wycisnąć, on szybko stwierdził, że nic mu nie jest i że mi się tylko wydaje. Ja nadal widziałam, że nie wszystko mi mówi, ale jak zapytałam się co robił w Wolverhampton, to odpowiedział, że Cristal wychodziła za mąż, więc nie mógł nie pojechać na jej ślub. Rzeczywiście wyjechał w piątek, więc w sumie wszystko by się zgadzało. Jednak coś tutaj nie grało, tylko nie wiedziałam co. 
Niemniej jednak cieszyłam się, że mogę wszystkich na raz zobaczyć. Może chociaż przez chwile poczuję się jak wcześniej. 

______________________________________
TATATATATDAAA! 
Wow, napisałam. Sama jestem w szoku, chociaż nie do końca jestem zadowolona z rozdziału. Jednak chciałam to skończyć i żebyście znów nie wiem ile nie czekali. Także mam nadzieję, że się podobało. 

Zapraszam też na Call Me Ella. :)  Zostawcie po sobie jakiś komentarz albo coś. ;P 


7 komentarzy:

  1. Anonimowy3:11 PM

    JEST !!!! W KOŃCU !!!! już myślałam że nigdy nie dodasz tego rozdziału ale jest i jest naprawdę świetny zresztą jak wszystkie poprzednie , oj ciekawa jestem co będzie z Liamem i jak to rozwiniesz a już nie wspomnę o Joshu będzie się działo hahaha tylko masz pisać bo jak nie to ci krzywdę zrobię ;] Masz. Wysyłam ci mentalnie moje natchnienie mam nadzieje że cię to jakoś zmotywuje ;D
    Czekam na nowy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Długo musimy czekać na te Twoje nowe rozdziały tutaj, ale zawsze warto :) Tak, jak i tym razem. Widzę, że wieczór z Dominic i Harrym nadzwyczajnie się udał, o czym świadczy ogromny kac wszystkich obecnych następnego dnia :P Swoją drogą, kto by pomyślał, że dziewczyna po wypadku wpadnie na pomysł grania w twistera, gdzie przecież trzeba się wyginać w chiński paragraf....
    I widzę, że powoli wprowadzasz wątek Liama. Kurcze, bardzo dobrze, bo powiem Ci, że czuję już ogromną ciekawość, aby dowiedzieć się, o co chodzi. Proszę, daj go trochę więcej :) Domyślam się, że jest zazdrosny, ale oczekuję jakichś konkretnych akcji i mam dziwne wrażenie, że trochę się wydarzy na urodzinach Page :) Dlatego dawaj szybciutko następny rozdział - i więcej gorących akcji, hahaha :D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak cudownie, że udało Ci się napisać nowy rozdział :) Mimo tych odstępów czasowych wracam tutaj z ogromną przyjemnością i nigdy się nie rozczarowuje :)
    Imprezka u Dominic i Harrego wyszła im zajebiście. Kacyk męczył wszystkich więc to mówi samo za siebie xd Boże kocham grać po pijaku w twistera! Ta gra niby jest nudna i dziwna, ale jak dojdzie alkohol to od razu są taaakie emocje <3 Zajebisty punkt imprez, poza graniem na kinekcie w xboxa <3
    Ciągle moja ciekawość się zwiększa, gdy nawiązujesz do Liama. Mam nadzieje, że już niedługo przedstawisz nam jeszcze więcej, bo cholernie chce wiedzieć o co kaman. Czekam w takim razie na urodziny naszej Page, bo zapewne nie pozwolisz się nam nudzić :D
    ILY <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja kocham twojego bloga! Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy8:56 PM

    świetny :) kiedy następny rozdział? x

    OdpowiedzUsuń
  6. zapraszam na opowiadanie o Harrym
    http://you-are-my-future.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć! Jeśli chcesz polecić swojego bloga, zrób to na http://ksiega-opowiadan-1d.blogspot.com/ ! Księga dopiero się rozkręca, więc jest spore prawdopodobieństwo, że ktoś wejdzie właśnie na twojego bloga! Będą również organizowane tygodniowe reklamy dla promocji, zapraszam :0
    -Lou Anne

    OdpowiedzUsuń

czytasz = komentujesz
Będę wdzięczna za każde słowo, czy to krytyczne czy to pozytywne. :)